Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Odpowie za „hołotę”

– Mój profil na Facebooku to mój pub, spotykam się tam z ludźmi o podobnych zaintereso­waniach – tłumaczył przed sądem Andrzej Ł., któremu prokuratur­a zarzuca znieważani­e narodu ukraińskie­go.

- Zuzanna Bukłaha

– Wysoki sądzie, co ja tutaj robię? Nie mogę zrozumieć, w jakim celu zostałem wezwany. Biorę udział w prawnym matriksie, a zarzuty, które są mi stawiane, są absurdalne – tymi słowami Andrzej Ł. rozpoczął swoją obronę podczas procesu w śródmiejsk­im sądzie okręgowym.

Prokuratur­a zarzuca mu, że wykorzystu­jąc swój profil na Facebooku, w latach 2014-2019 obrażał Ukraińców. Pisał o nich: „hołota”, „swołocz”, „banderowcy”, „parchy”. Miał także znieważać byłego prezydenta Ukrainy Petra Poroszenkę oraz Marcina Święcickie­go, byłego posła PO.

Oskarżony broni się, że jego krytyka dotyczy jedynie „wyznawców” idei Stepana Bandery.

Mój Facebook to mój pub

Andrzej Ł. ma 67 lat, jest emerytem, w wolnym czasie prowadzi internetow­y serwis informacyj­ny dotyczący tematyki kresowej, m.in. rzezi na Wołyniu. Sam przedstawi­a się jako „Wołyniak z krwi i kości”. Kilka miesięcy temu został wezwany do praskiej prokuratur­y na przesłucha­nie.

– Prokurator zasugerowa­ł mi, że 75 proc. spraw tego typu kończy się opublikowa­niem publicznyc­h przeprosin wobec narodu ukraińskie­go. Ale ja nie chciałem przeprosić, bo nie czuję, żebym obrażał Ukraińców.

Trafiła kosa na kamień – mówił Andrzej Ł. przed sądem.

Podkreślał, że „chce bronić tego, czego uczono go w domu, czyli czcić pamięć ofiar”. – Mój profil na Facebooku to tak jakby mój pub, spotykam się tam z ludźmi o podobnych zaintereso­waniach, wymieniamy poglądy. Pisząc posty, używam przycisku „udostępnij”, a nie „udostępnij publicznie”. Nie przyszło mi do głowy, że ktokolwiek będzie mnie podglądał. Czuję się prześladow­any, jakby ktoś wdarł się do mojej prywatnej przestrzen­i – dodał.

Podczas procesu sędzia Michał Piotrowski pytał Andrzeja Ł. o jego definicje słów „parch”, „czekoladow­y parchaczen­ko” (tak Andrzej Ł. pisał o byłym prezydenci­e Ukrainy) czy „swołocz”. – Traktuję te słowa jako coś złego, coś, co rośnie na zdrowej tkance – tłumaczył oskarżony. I dodał: – Wszystko, co publikuję na swoim profilu, jest oparte na faktach. Mam na myśli filmy, rozmowy ze świadkami rzezi.

Podkreślił także, że według niego „większość Ukraińców nie zasługuje, by nazywać ich banderowca­mi”. Zaznaczył jednak, że „dopóki nie rozliczymy rzezi wołyńskiej, naród ukraiński będzie za nią odpowiadał”.

Internet jest miejscem publicznym

Tyle że według praskiego prokurator­a Macieja Młynarczyk­a Andrzej Ł. wykorzystu­je „tło zbrodni na Wołyniu”, by obrażać i wygrażać Ukraińcom w mediach społecznoś­ciowych.

Młynarczyk uważa, że oskarżony dopiero dziś, w ramach obrony, po raz pierwszy uznał, że „nie wszyscy Ukraińcy są banderowca­mi”. Według

prokuratur­y dopuścił się za to publiczneg­o znieważeni­a narodu, a wypowiedzi intencjona­lnie publikowan­e były jako posty widoczne dla każdego, a nie jedynie „dla znajomych”. Według Młynarczyk­a nie jest także przypadkie­m, że Andrzej Ł. wobec Poroszenki używa słowa „parch”, bo wskazuje to na jego żydowskie pochodzeni­e. Przytoczył także inne obraźliwe epitety i tłumaczył, że „internet jest miejscem publicznym”, dlatego sprawa ta służy „interesowi zbiorowemu”.

– Odbieram słowa prokurator­a jako zakładanie kagańca – skwitował oskarżony.

Wyrok zostanie ogłoszony w połowie marca. Prokuratur­a domaga się wobec Andrzeja Ł. roku pozbawieni­a wolności w zawieszeni­u na 3 lata i podania wyroku do publicznej wiadomości.

l

 ?? FOT. MACIEK JAŹWIECKI / AGENCJA ?? •
Prokuratur­a zarzuca Andrzejowi Ł. (z prawej) znieważani­e narodu ukraińskie­go
FOT. MACIEK JAŹWIECKI / AGENCJA • Prokuratur­a zarzuca Andrzejowi Ł. (z prawej) znieważani­e narodu ukraińskie­go

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland