Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
„Czekolinda” nie wiedziała?
Karolinę P. prokuratura oskarżyła o kierowanie grupą przestępczą czerpiącą korzyści majątkowe z uprawiania prostytucji. 33-latka się nie przyznaje.
Agencja towarzyska Rasputin działała od grudnia 2014 r. Na gości lokalu przy ul. Wiertniczej 72 czekało kilkadziesiąt prostytutek z Polski, Ukrainy i Białorusi. Przez dwa lata – według wyliczeń śledczych – biznes przyniósł blisko 5 mln zł. Śledczy są przekonani, że lokalem kierowała Karolina P. (rocznik 1987), pseudonim Czekolinda. Przedstawili jej zarzuty kierowania grupą przestępczą, czerpania korzyści majątkowych z uprawiania prostytucji przez inne osoby i tzw. prania brudnych pieniędzy. Grozi za to do 15 lat więzienia.
Wczoraj, w ponad rok po rozpoczęciu procesu, Karolina P. pojawiła się w sądzie. Nie przyznała się do prokuratorskich zarzutów. – Zostałam wmanewrowana w sytuację, która jest po prostu nieprawdziwa – przekonywała „Czekolinda”. Opowiadała, że do prowadzenia Rasputina namówiła ją Dorota B. („Dolores”), która wcześniej prowadziła ten sam lokal. „Czekolinda” zarzeka się, że nie wiedziała, że działała tam agencja towarzyska. – Takich klubów w Warszawie jest mnóstwo. Nie widziałam w tym nic złego – mówiła Karolina P.
To była swoista seksfranczyza. Karolina P. miała dzielić się zyskami z Dorotą B. po połowie. B. zapewniła dziewczyny, P. miała zatrudnić ochroniarzy. – Po jakimś czasie Dorota stwierdziła, że ją oszukujemy i dajemy jej za mało pieniędzy. Zażądała, żebyśmy zwrócili jej 80 tys. zł. Później otworzyła swój klub, a nas zatrzymano – mówiła Karolina P.
+