Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Urszula zagrała koncert w domu
Do końca marca wszystkie koncerty zostały odwołane, Urszula zaśpiewała więc dla fanów z domowego studia. Koncert rozpoczął się w niedzielę o godz. 16 i był transmitowany na YouTubie.
– To był impuls, szybka decyzja – opowiada nam Urszula. – Dawno nie występowałam na żywo, a z powodu koronawirusa musiałam przesunąć na inny termin planowane w tym czasie koncerty. Wiem, że fani chcieli mnie posłuchać na żywo. No to mieli okazję podczas e-koncertu.
Artystka wpadła na pomysł zorganizowania koncertu w swoim prywatnym studiu, w piwnicy domu w Józefowie. Często organizuje tam próby z muzykami, ale jeszcze nie grała koncertu dla wielotysięcznej publiczności, której nie mogła zobaczyć.
Akustyczny e-koncert był współtworzony przez publiczność, która w internetowym głosowaniu na Facebooku, na stronie wydarzenia „Koncert Urszuli on-line. Zostań w domu z muzyką” decydowała, jakie utwory zostaną wykonane w niedzielę na YouTubie przez Urszulę i jej zespół. Najwięcej głosów zebrały przeboje: „Na sen”, „Rysa na szkle”, „Dmuchawce, latawce, wiatr” czy „Malinowy król”. E-koncert zaczął się od piosenki „Żegnaj więc”.
Urszula ma nadzieję, że e-koncert jest jednorazowym wybrykiem i nie będzie musiała od tej pory występować bez udziału publiczności za pośrednictwem łączy internetowych. – To podbramkowa sytuacja. Siedzimy uziemieni w domu, odczuwamy lekką panikę pomieszaną ze strachem. Robimy zapasy, przez które wszyscy przytyjemy, bo tyle, ile teraz kupujemy, normalne nie zjadamy, więc podczas e-koncertu była okazja potupać nóżką i spalić trochę kalorii. Ten występ traktuję jako ciekawostkę przyrodniczą. Mam nadzieję, że niebawem zobaczymy się na żywo, bo prawdziwy koncert wiąże się z wyjściem z domu – mówi Urszula.
Dwa dni wcześniej na podobny pomysł wpadł perkusista Hubert Zemler, który w związku z pandemią koronawirusa musiał odwołać siedem koncertów. W piątkowy wieczór zaprosił więc widzów do oglądania na żywo sesji nagraniowej z indyjskim muzykiem Debashishem Bhattacharyą, transmitowanej do internetu prosto z Radiowego Centrum Kultury Ludowej w Warszawie.
– Koncert miał się odbyć w tym samym terminie i miejscu. I miał być nagrywany. I tak się stało, tylko z tą różnicą, że mieliśmy sprzedawać bilety, więc nie dostaliśmy gaży za ten występ. Mimo wszystko zdecydowaliśmy się zagrać, aby podzielić się z ludźmi pozytywną energią. Co będzie dalej? Nie wiem. Na razie wygląda to niewesoło, bo przepadają mi kolejne koncerty, a ja utrzymuję się głównie z grania – przyznaje Zemler.+