Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Bunt w pogotowiu
Załogi karetek nie będą już jeździć z pacjentami od szpitala do szpitala. Pacjent ma zostać tam, gdzie go zawiezie karetka. – Mamy teraz po 850 kursów dziennie. Nie możemy sobie pozwolić, by karetki wypadały z systemu na kilka godzin, bo załogi muszą się kłócić z lekarzami, czy łaskawie przyjmą pacjenta - mówi rzeczniczka pogotowia Elżbieta Weinzieher. Jak pisaliśmy, w szpitalu przy ul. Banacha ratownikom musiała nawet pomagać policja, bo lekarz zamknął przed nimi izbę przyjęć.
Jedna z 74 załóg, które jak w ukropie uwijają się teraz w Warszawie i okolicach, w sobotę przywiozła chorego do szpitala MSWiA przy Wołoskiej. W czasie epidemii pełni on funkcję zakaźnego. Uznano tu jednak, że skoro pacjent „tylko” kaszle, a nie ma potwierdzonego testem zakażenia koronawirusem, nie kwalifikuje się do przyjęcia.
Wiceprezydent Warszawy Paweł Rabiej skarży się, że szpital MSWiA odsyła niezdiagnozowanych pacjentów do miejskich szpitali, by tam wykonać im test. – To może je sparaliżować. Wszystkie nasze interny zmienią się w oddziały zakaźne, a przecież to nie tu powinien być front walki z wirusem – podkreśla wiceprezydent. W sobotę trzeba było ewakuować oddział gastrologii w Szpitalu Bródnowskim (24 pozytywnych wyników testów na koronawirusa u chorych), wcześniej zamknięto tu kardiologię. W Szpitalu Bielańskim 30 osób z personelu nie pracuje z powodu kwarantanny po tym, jak klinika MSWiA odesłała tu chorą na koronawirusa pacjentkę szpitala psychiatrycznego z ul. Nowowiejskiej. Zmarła we wtorek, ale w oficjalnych statystykach rząd nie uznał jej za ofiarę epidemii.
l
Norbert Frątczak, Paweł Rutkiewicz, Martyna Śmigiel