Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Kamil Siałkowski
Widać – koronawirusa już w naszych głowach nie ma
Można napisać setki stron rozporządzeń, w których czegoś się zakazuje, coś nakazuje, a jeszcze co innego zaleca. Wystarczy jeden ciepły weekend, a wszystkie oficjalne dokumenty my, Polacy, chowamy między bajki. 40 tysięcy razy warszawiacy skorzystali w ostatni weekend z miejskich rowerów Veturilo – podaje rzeczniczka ratusza Karolina Gałecka. Ta liczba robi wrażenie, podobne osiągi system notował przed pandemią koronawirusa – rok temu podczas jednego z majowych weekendów było 53 tys. wypożyczeń. Rzeczniczka wskazuje, że pozwoliło to odciążyć komunikację miejską, zatkaną od kilku tygodni rządowymi restrykcjami. To, że wybraliśmy rowery miejskie (uwolnione niedawno z niedorzecznego rządowego aresztu), jest więc bardzo dobrą wiadomością.
Szkoda jednak, że wielu warszawiaków w ten gorący weekend zapomniało o tym, co zalecają fachowcy. Warto ich słuchać, nawet jeśli nie zgadzamy się z rozporządzeniami rządu PiS. A zalecenia mówią o tym, że maseczkę w tłumie ludzi powinniśmy jednak mieć na nosie i ustach, a nie na szyi czy brodzie. Zalecają tzw. dystans społeczny, co oznacza, że powinniśmy się mijać o dwa metry. Szybko się okazało, że dystans utrzymać trudno, a w maseczce oddychać się nie da.
W niedzielę w samo południe wybrałem się na Pole Mokotowskie. Wypożyczyłem rower miejski. I jakbym wjechał do świata bez pandemii. Dzikie tłumy, ludzie tłoczący się na ścieżkach. Nie wszyscy w maseczkach. Wygląda na to, że koronawirusa już w naszych głowach nie ma.
Kolejny przykład: na popularnej rowerostradzie wzdłuż ul. Przyczółkowej do Konstancina cyklistów było tak dużo, że tworzyły się regularne korki rowerowe na kilkanaście osób. Nie wszyscy zdołali przejechać na jednym zielonym. Niepokojące było to, że wielu rowerzystów w tej zwartej grupie ściągało maseczki. Nie warto być ostrożnym?
Czytelnicy donoszą też o tłumach na plaży na Zawadach i na Kępie Potockiej. – Tylu ludzi dawno tam nie widziałem – mówi jeden ze spacerowiczów z Żoliborza.
Rozmawiam z policjantami. W weekend m.in. za spacery bez maseczki wystawili w Warszawie 50 mandatów. Napisali też 56 wniosków do sądu o ukaranie na mocy art. 54 Kodeksu wykroczeń. – Widoczne jest poluzowanie zachowań. Osób naruszających obostrzenia nie brakuje – zauważa nadkomisarz Sylwester Marczak, rzecznik stołecznej policji.
Czym może skutkować to społeczne rozluźnienie? Rzecznik rządu Piotr Müller już się wypowiedział. – Z niepokojem obserwujemy, że część osób przestaje nosić maseczki, a to jest warunek tego, byśmy mogli te kolejne ograniczenia zdejmować – usłyszałem w poniedziałek.
Czyli fryzjera to mi chyba nigdy nie otworzą... l