Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Policja miała na nich oko
„Wyborcza” jest w posiadaniu nagrań, z których wynika, że policjanci mieli za zadanie objąć dozorem samochody, których kierowcy zmierzali na zeszłotygodniowy protest przedsiębiorców w Warszawie.
– Udaj się na drogę numer 8. Zabezpieczenie prewencyjne pod kątem przejazdu pojazdów udających się na protest przedsiębiorców w Warszawie – mówi dyspozytor do załogi jednego z policyjnych radiowozów. Rozmowa odbywa się przez radio. Według naszych informacji akcja zabezpieczająca, o której tu mowa, miała mieć miejsce na wysokości Żyrardowa, około 50 km od Warszawy. Na tym odcinku droga nr 8 to trasa ekspresowa S8.
Na kolejnym nagraniu dyspozytor zaleca, aby zwracać uwagę przede wszystkim na pojazdy jadące „od strony Katowic/Częstochowy w kierunku Warszawy”. – Generalnie jeżeli będzie grupa jakichś pojazdów, najczęściej to będą numery rejestracyjne śląskie, objąć dozorem bez pilotażu – dodaje dyspozytor.
Ogon w Warszawie?
Nagrania pochodzą z czwartku, 7 maja, odpowiednio z godzin 8.54 i 9.15. Na ten dzień zaplanowano protest przedsiębiorców, który zaczął się od samochodowego paraliżu ronda Dmowskiego przy stacji metra Centrum. Potem, kiedy policja zamknęła rondo dla ruchu samochodowego, przedsiębiorcy opuścili pojazdy, formując pieszą demonstrację, która ostatecznie przerodziła się w miasteczko namiotowe pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów przy Alejach Ujazdowskich. Przedsiębiorcy wyczekiwali spotkania z premierem Morawieckim, ale się nie doczekali, bo około drugiej w nocy „miasteczko” spacyfikowała policja.
Spośród uczestniczących w czwartkowym proteście przedsiębiorców część osób, które nocą nie zostały zatrzymane przez policję, spędziła noc w samochodach. Następnego dnia uczestnicy protestu krążyli po Warszawie – wygląda na to, że również w asyście policji.
W piątek, 8 maja – kolejnego dnia protestu, który zakończył się przepychankami z policją i wywózkami do podwarszawskich komisariatów – na jednej z zamkniętych grup zrzeszających w internecie uczestników protestu pojawił się film, na którym widać, jak w ślad za „strajkowym” samochodem podążają dwa radiowozy.
– Całą noc spędziliśmy na ulicach Warszawy czy w samochodach, poukrywani jak jacyś bandyci – mówi autor nagrania. Dodaje, że wcześniej spacerował z towarzyszami w okolicach Sejmu, kiedy to ich śladem miał zacząć podążać patrol pieszy. To wtedy, jak tylko wsiedli do auta, miał im wsiąść na ogon patrol „kołowy”.
Tysiąc aut z Katowic
7 maja w kanałach internetowych Strajku Przedsiębiorców krążyły informacje na temat prawdopodobnej liczby pojazdów, którymi tego dnia mieliby zjechać do Warszawy przedsiębiorcy z całej Polski. Najliczniejsza – licząca nawet tysiąc samochodów – grupa miała przyjechać z Katowic. Prawdopodobnie stąd wyczulenie patrolujących trasę policjantów na przemieszczające się w zwartych grupach pojazdy na śląskich rejestracjach.
Twierdzenia na temat tego, że policja miałaby kontrolować przedsiębiorców, którzy zmierzają na protesty do Warszawy, jeszcze na trasie albo przy wjeździe do miasta, Paweł Tanajno – lider Strajku Przedsiębiorców – powtarzał już przy okazji wcześniejszych protestów. Twierdził tak m.in. przy okazji protestu z 15 kwietnia, tłumacząc w ten sposób fakt, że frekwencja zdawała się niższa od zapowiadanej. Pytany wówczas o to nadkom. Sylwester Marczak, rzecznik prasowy komendanta stołecznego policji, zdecydowanie zaprzeczał. Nie potwierdzał, jakoby warszawska policja miała wyłapywać lub w sposób szczególny kontrolować kierowców zmierzających na protest.
„Tylko prewencja”
Według Marczaka na nagraniach, które do nas trafiły, mowa jest wyłącznie o nadzorze prewencyjnym. „Skoro w przekazach internetowych istniała informacja, że mają przyjechać do Warszawy osoby z terenu kraju i blokować ruch, to przecież mamy do czynienia z zagrożeniem bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Zasadnym zatem jest, by policjanci w przypadku łamania prawa podjęli niezwłoczne działania” – argumentuje Marczak.
Rzecznik podkreśla, że w żadnym ze swoich działań policja nie miała na celu „wyłapywania osób zmierzających na protest”, a jedynie dbałość o przestrzeganie zasad ruchu drogowego. Sugestie na temat odmiennych intencji policji – zdaniem Marczaka – „mogą mieć na celu jedynie odwrócenie uwagi od faktu wielokrotnego naruszania prawa przez uczestników nielegalnego zgromadzenia”.
l