Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Tsunami w komunikacji
O ponad 90 proc. spadła liczba sprzedawanych biletów komunikacji miejskiej. Już zaczęło się wycinanie etatów, remontów i inwestycji.
Cięcia w remontach i inwestycjach
Tramwaje Warszawskie, Metro Warszawskie czy Szybka Kolej Miejska, mają wieloletnie umowy, w których po negocjacjach określono stawki za każdy kilometr oraz ich minimalną i maksymalną liczbę w ciągu roku. Na tej podstawie spółki ustalają wysokość wynagrodzeń, liczbę etatów, zakupy taboru, wydatki na remonty i inwestycje. Karolina Gałecka przekazała nam, że po wybuchu epidemii ZTM ponownie negocjował stawki kilometrowe, które zostały obniżone. – Bo operatorzy zmniejszyli swoje koszty, np. ograniczając inwestycje i remonty jak w przypadku tramwajów – dodaje pani rzecznik.
Konkretnie które? Bo na konferencji prasowej w lutym tegoroczne plany remontowe tramwajarzy i tak wyglądały skromnie. Zapowiedziano tylko pojedyncze prace torowe na liniach wzdłuż ul. Grójeckiej i al. Krakowskiej, na pl. Bankowym, na skrzyżowaniu al. Jana Pawła II i Stawek oraz wzdłuż Grochowskiej od Wiatracznej do Gocławka. Rzecznik Tramwajów Warszawskich Maciej Dutkiewicz zasłania się niewiedzą w sprawie cięć, wcześniej przyznał, że w spółce zapadła decyzja o nieprzedłużaniu umów terminowych z zatrudnionymi niedawno pracownikami.
– Ze względu na ograniczenia związane z COVID-19 jesteśmy w trakcie analiz co do inwestycji miejskich oraz ich ewentualnych przesunięć w czasie, w związku z tym Tramwaje Warszawskie dokonują przeglądu harmonogramu prac i związanych z tym wydatków. Konkretne decyzje co do zmian jeszcze nie zapadły. Obniżka stawki za wozokilometr wynika z analiz wykonanych przez tę spółkę – przekazała nam Karolina Gałecka. Co prawda w tym tygodniu ponad rok od ogłoszenia przetargu udało się podpisać umowę na budowę nowej trasy tramwajowej wzdłuż ul. Gagarina
na Dolnym Mokotowie, czyli odnogę planowanej linii do Wilanowa, ale zagrożone są inne odcinki. W pierwszej kolejności te, które nie mają przyznanego dofinansowania Unii Europejskiej: tory obok Pola Mokotowskiego łączące ul. Banacha z Rakowiecką, linia na Zieloną Białołękę czy wzdłuż ul. Modlińskiej od Żerania FSO na Tarchomin. Przesunięcie budowy tej ostatniej na końcówkę lat 20. ratusz oficjalnie potwierdził w odpowiedzi na interpelację jednego z dzielnicowych radnych.
WIELKIE SZYCIE I CZYSZCZENIE
Na tym nie koniec problemów, bo miejskie spółki transportowe podczas epidemii koronawirusa ponoszą wydatki ekstra. W rozmowie ze „Stołeczną” Alan Beraud, prezes Szybkiej Kolei Miejskiej, która jako jedyny przewoźnik utrzymała normalne rozkłady jazdy, informował, że za kompleksową dezynfekcję jednego pociągu trzeba zapłacić nawet 10 tys. zł. Co miesiąc idzie na to ponad 2 mln zł.
Szef MZA Jan Kuźmiński przewiduje, że utrzymanie dezynfekcji autobusów do końca roku to dodatkowe pół miliona złotych. – Teraz
i tak jest lepiej, bo ceny środków do odkażania już się uspokoiły, ale na początku epidemii było z tym tragicznie. Poza tym mieliśmy trudności, żeby zdobyć płyny dezynfekujące. Podpisaliśmy stałą umowę z firmą, która się tym zajmuje i czyści nie tylko tabor, ale też dyspozytornie czy portiernie w zajezdniach – wylicza prezes Kuźmiński.
Tramwaje Warszawskie powołały koordynatora ds. epidemicznych. Według rzecznika spółki Macieja Dutkiewicza tu też nie było łatwo, by wyposażyć pracowników w maski. Z pomocą przy ich szyciu ruszyła tramwajowa pracownia krawiecka, która zwykle zajmuje się reperacją siedzeń w wagonach. – Do szycia zabrali się też ci, którzy umieją to robić i mają maszyny. Pracownicy dostawali materiał, gumkę i wykrój. Np. pani wicedyrektor działu prawnego uszyła 70 masek, a w sumie podczas kryzysu z ich dostawami własnymi siłami udało się ich przygotować 5 tys. – informuje Maciej Dutkiewicz. Dodaje, że trzeba też było zmienić urządzenia do sprawdzania trzeźwości motorniczych, którzy nie mogą teraz dmuchać w ustniki. – Wyciągnęliśmy starego typu mierniki, do których potrzebne są wymieniane za każdym razem rurki. Kilka tysięcy takich rurek udało nam się kupić aż w Paczkowie na Opolszczyźnie, gdzie wysłaliśmy nasz transport – mówi rzecznik tramwajarzy.
MILIONY STRAT NA KOLEI
– Jeśli ta sytuacja dalej potrwa, to nasze spółki Koleje Mazowieckie i Warszawska Kolej Dojazdowa mogą utracić zdolności do regulowania zobowiązań, zarówno wobec kontrahentów zewnętrznych, jak i pracowników – przestrzegał pod koniec kwietnia na sesji Sejmiku Mazowsza marszałek Adam Struzik (PSL). Na niektórych trasach liczba pasażerów spadła nawet o 80 proc., a w WKD – o 85 proc. – Monitorujemy to, ale już dziś spółki zaczynają zwracać się do nas z informacjami, że poważnie to wpływa na ich przychody i może być duży problem – usłyszeli radni. Według wstępnych danych mimo niedawnych podwyżek cen biletów straty w Kolejach Mazowieckich od 13 marca do 12 kwietnia 2020 r. mogą wynieść blisko 16 mln zł, a w WKD – 1,66 mln zł.
Co dalej? Marta Milewska, rzeczniczka Urzędu Marszałkowskiego, mówi, że obie spółki analizują cięcia kosztów. Na wiele tygodni z torów wycofano kilkadziesiąt pociągów, trwa przegląd planowanych inwestycji. Marszałek Struzik monituje Ministerstwo Infrastruktury w sprawie niezbędnej pomocy dla przewoźników kolejowych. Czy doczekają się jej załogi i pasażerowie? Marta Milewska zastrzega: – Aktualnie zwolnienia pracowników ani podwyżki cen biletów nie są brane pod uwagę.
+
W kwietniu rozeszły się tylko 614 tys. 273 bilety miejskiej komunikacji. To aż o 91,5 proc. mniej niż w tym samym miesiącu 2019 r.