Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Z ratusza pójdzie do pałacu?
Mam nadzieję, że od Warszawy zacznie się ta ogromna fala zmiany. Wszyscy musimy do wyborów pójść i zagłosować – mówił Rafał Trzaskowski, oficjalnie przyjmując rolę kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta RP. Co jego start oznacza dla Warszawy?
– Prezydent Trzaskowski nie planuje wycofania się z zarządzania miastem. Nie można stracić z oczu rzeczy ważnych dla Warszawy – mówi Paweł Rabiej, pierwszy zastępca Trzaskowskiego. – Musimy dokończyć planowanie budżetu i dostosować inwestycje do kurczącego się z powodu epidemii budżetu. Tym zajmujemy się od jakichś dwóch tygodni, prezydent uczestniczył w naradzie we wtorek i nie sprawiał wrażenia rozkojarzonego.
W piątek Trzaskowski oficjalnie został przedstawiony na kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta. Zastąpił w tej roli Małgorzatę Kidawę-Błońską. Partia uznała, że jej kampanię nieodwracalnie wykoleił bojkot wyborów korespondencyjnych, które miały się odbyć 10 maja.
– Złe, nieuczciwe wybory w maju dzięki pani marszałek Kidawie-Błońskiej się nie odbędą. Dziękuję jej za to – mówił Borys Budka, szef PO. – W tej sytuacji musieliśmy wybrać nowego kandydata. Jednomyślną rekomendację dostał Rafał Trzaskowski.
Choć walkę o nominację zapowiadał Radosław Sikorski, europarlamentarzysta i b. minister spraw zagranicznych, nie udało mu się zbudować wystarczająco dużego poparcia i kandydaturę wycofał. Na konferencji mówił: – Rafale, wygraj to, będziesz dobrym prezydentem.
Platforma i jej koalicjanci zdecydowali się na wystawienie Trzaskowskiego,
bo jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych polityków w Polsce. O randze tej decyzji świadczy to, że zareagował na nią z wyprzedzeniem prezes PiS Jarosław Kaczyński. Choć rzadko pojawia się w mediach, w piątek rano w radiowej „Jedynce” przekonywał, że zarówno Trzaskowski, jak i Sikorski się „nie nadają”. – Wybór jednego z nich oznaczałby paraliż kraju, a to ostatnia rzecz, której można sobie w obecnej sytuacji życzyć – dowodził.
Żeby zarejestrować kandydaturę Trzaskowskiego, trzeba będzie zebrać 100 tys. podpisów w całej Polsce. Lokalne struktury PO już zostały uprzedzone, że mają się do tego szykować.
– Muszę przyznać, że frapuje mnie, jak Platforma, która twierdziła, że wybory korespondencyjne są niebezpieczne dla życia i zdrowia, zamierza teraz zorganizować i wytłumaczyć zbiórkę stu tysięcy podpisów wyborców pod kandydaturą Rafała Trzaskowskiego – kąśliwie pytał po południu Radosław Fogiel, wicerzecznik PiS.
– Oczywiście ze zbiórką czekamy na oficjalne ogłoszenie daty wyborów i rozpoczęcie kampanii wyborczej – mówi Jarosław Szostakowski, szef klubu Koalicji Obywatelskiej w Radzie Warszawy. – Na początek będziemy zbierać podpisy między sobą. Jeszcze nie zastanawialiśmy się, jak zbierać podpisy w czasie epidemii: w maseczce, w rękawiczkach?
Oficjalne zgłoszenie kandydata to zaledwie pierwszy kroczek w długim maratonie, na końcu którego są wybory i walka o wejście do drugiej tury z urzędującym prezydentem Andrzejem Dudą. Część obserwatorów sceny politycznej przeskoczyła od razu jeszcze dalej, stawiając pytania o to, co się stanie, jeśli Trzaskowski wygra z Dudą. Wówczas będzie musiał zrzec się mandatu prezydenta miasta. Już raz tak się stało: w 2005 r. Lech Kaczyński zrzekł się łańcucha prezydenta stolicy, gdy został prezydentem państwa. Władzę w Warszawie objął komisarz. Teraz też do gabinetu na pl. Bankowym wkroczyłby komisarz wskazany przez premiera, a wyznaczony na Nowogrodzkiej.
– Nie wolno oddać Warszawy komisarzowi z PiS! – emocjonalnie mówi Hanna Gronkiewicz-Waltz, b. prezydent Warszawy (rozmowa z nią na s. 2).
– Wierzę w wygraną Rafała Trzaskowskiego i wierzę, że zasadniczo zmieni to państwo. Jeśli ceną za to są trzymiesięczne rządy komisarza w Warszawie, to ja osobiście uważam, że warto ją zapłacić – mówi Jarosław Szostakowski.
Trzaskowski na konferencji mówił: – Staję przed państwem jako kandydat na prezydenta Rzeczypospolitej, biorąc na siebie odpowiedzialność walki o demokratyczną Polskę. Nie będzie łatwo, ale wygramy te wybory. Ludzi dobrej woli jest więcej.
l
Jeszcze nie zastanawialiśmy się, jak zbierać podpisy w czasie epidemii: w maseczce, w rękawiczkach?
JAROSŁAW SZOSTAKOWSKI