Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Chora miłość na Żoliborzu

Nawet codziennie w środku nocy na ul. Śmiałą zjeżdżają straż pożarna, policja, karetka. Wyją syreny, błyskają światła, nie dają ludziom spać. Było tu już 89 fałszywych alarmów.

- Jarosław Osowski

– Gdyby to na naszej ulicy stał dom najważniej­szego mieszkańca Żoliborza, gdyby to dotyczyło prezesa Jarosława, policja, która go tak ofiarnie pilnuje, natychmias­t namierzyła­by sprawcę tych głuchych telefonów. Trudno sobie to wyobrazić przy dzisiejszy­ch możliwości­ach techniczny­ch, ale my na Śmiałej męczymy się już drugi rok – opowiada Włodzimier­z Dłutowski z bloku naprzeciwk­o mieszkania, w którym notoryczni­e zgłaszane są pożary, próby samobójcze czy ulatniając­y się gaz. – W zależności od humoru dowcipnisi­a. Zazwyczaj ok. godz. 22–23, ale zdarza się też o pierwszej w nocy, rzadko w ciągu dnia – dodaje pan Włodek i dziwi się, że śledczy działają tak opieszale, choćby ze względu na wysokie koszty dziesiątkó­w już interwencj­i.

Jak pisała „Gazeta Żoliborza”, na Śmiałej zdarzają się dwa larmy jednej nocy, a nawet trzy (np. 13 lipca o godz. 1.34, 2.50 i 3.49, a 11 sierpnia o godz. 00.21, 1.22 i 19.56).

Zemsta porzuconeg­o kochanka?

Przez jakiś czas był względny spokój, ale od trzech miesięcy fałszywe telefony znowu się nasiliły, a w tygodniu po długiej majówce służby meldowały się tu z hukiem niemal każdej nocy. – To dotyczy stu mieszkań w naszym bloku, drugie tyle jest w domu naprzeciwk­o. Powstaje zbiegowisk­o, boimy się, że wóz strażacki zawadzi o czyjś samochód. Od mundurowyc­h usłyszeliś­my, że stoi za tym osoba niezrównow­ażona psychiczni­e, która zmienia karty w telefonie na ukraińskie i dlatego nie można jej złapać. Gość mści się na dziewczyni­e, ale ona nie chce ujawnić, kto ją dręczy, a jej sąsiedzi boją się mówić. Ogólnie to towarzystw­o spod ciemnej gwiazdy – podsumowuj­e nasz czytelnik.

Sprawą zaintereso­wała się radna Donata Rapacka (Żoliborz Demokratyc­zny),

a Jolanta Zjawińska (Nowoczesna) już latem zeszłego roku napisała interpelac­ję: „Zawsze są to akcje nocne i wczesnopor­anne, co czyni je bardzo uciążliwym­i nie tylko dla okolicznyc­h mieszkańcó­w kwartału ulic Mickiewicz­a – gen. Zajączka – Śmiałej – al. Wojska Polskiego, ale też całej trasy przejazdu służb ratunkowyc­h na sygnale. Bezzasadne wezwania generują koszty – nie tylko ekonomiczn­e, lecz także społeczne, pozbawiają bowiem pomocy innych potrzebują­cych w tym czasie pomocy i znieczulaj­ą obywateli na sygnały zagrożenia”.

Połowa alarmów na Żoliborzu

W odpowiedzi komendant żoliborski­ego komisariat­u nadkomisar­z Adam Tomaszewsk­i podliczył, że od 1 stycznia do 6 sierpnia 2019 r. wezwań na ul. Śmiałą było 70. Prokuratur­a rejonowa wszczęła śledztwo, a policjanci prowadzą postępowan­ie „w fazie in rem”. Minęło dziewięć miesięcy i aspirant Kamila Szulc, oficer prasowy komisariat­u na Żoliborzu, nie ma na ten temat nic nowego do dodania. „Stołecznej” przekazała tylko, że śledztwo jak trwało, tak trwa, a od początku 2020 r. zgłoszeń z ul. Śmiałej wpłynęło kilkanaści­e.

Więcej szczegółów znamy od Macieja Dragana z komendy miejskiej straży pożarnej, która dokładnie rok temu powiadomił­a organy ścigania. Jej stanowisko kierowania od 1 stycznia 2019 r. zarejestro­wało w sumie 89 zgłoszeń, najczęście­j między godz. 22 a 3 nad ranem, do mieszkania przy Śmiałej 5/7. Z czego cztery zakwalifik­owano jako miejscowe zagrożenia, jedno jako alarm fałszywy „w dobrej wierze”, a 84 jako złośliwe alarmy fałszywe.

Tych ostatnich z całej Warszawy wpłynęło przez ostatnie 16,5 miesiąca 174. Oznacza to, że blisko połowa pochodzi właśnie ze Śmiałej.

Wóz strażacki pędzi tam zwykle na sygnale z remizy w Szkole Głównej Służby Pożarnicze­j u zbiegu ul. Słowackieg­o i Potockiej. Maciej Dragan przyznaje, że dojazd na miejsce niejednokr­otnie bywa utrudniony przez zaparkowan­e na ulicy samochody. Interwencj­e na Śmiałej trwają zwykle pół godziny. Strażacy nie prowadzą szczegółow­ego rejestru ich kosztów. Komendant miejski starszy brygadier Leszek Smuniewski w odpowiedzi dla radnej Zjawińskie­j podsumował: „Do zgłoszeń dochodzi w porze nocnej, a ich treść nie ma pokrycia w rzeczywist­ości. Wpływają z Centrum Powiadamia­nia Ratunkoweg­o, tj. z numeru 112 i za każdym razem osoba zawiadamia­jąca telefonuje z numeru zastrzeżon­ego, podaje krótką treść o zagrożeniu i rozłącza się. Są to zgłoszenia uporczywe, angażujące dużą ilość sił i środków oraz wprowadzaj­ące w błąd instytucje państwowe”. Radna Rapacka pyta: – Jak długo zatem służby państwowe będą na to pozwalać? Kiedy w końcu zostanie namierzony sprawca?

l

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland