Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Park ogrzewamy tylko dla palm
Z żadnych rozwiązań tarczy antykryzysowej nie możemy skorzystać. Mimo to w przyszłość patrzymy z optymizmem – słyszymy w Suntago Wodny Świat, zamkniętym krótko po wielkim otwarciu.
a zainteresowanie było dużo większe.
Już wtedy o koronawirusie było głośno.
Tak, epidemia na terenie Europy szalała głównie we Włoszech, w Polsce to był czas oczekiwania na pierwszy przypadek. Wtedy sprzedaż zaczęła hamować. Z dnia na dzień gości było coraz mniej, a w ostatnim dniu – 12 marca, czyli trzy tygodnie po starcie, sprzedaliśmy ok. 800 biletów. Choć przy takich doniesieniach medialnych to i tak niezły wynik.
Potem musieliście zamknąć interes.
W dniu, w którym minister Szumowski wprowadził stan zagrożenia epidemicznego, a wojewoda mazowiecki zakazał organizowania imprez masowych, nie było do końca jasne, czy rozporządzenie nas też dotyczy, ale z uwagi na bezpieczeństwo gości zdecydowaliśmy się na zamknięcie obiektu. Kilka dni później wydano przepisy o zamknięciu aquaparków.
Już wtedy spodziewaliście się, że restrykcje potrwają tak długo? Tamtego dnia późnym wieczorem przeprowadziliśmy rozmowę. My, jako spółka Global Parks Poland, czyli inwestor, właściciel i podmiot prowadzący park oraz właściciele grupy i całego przedsięwzięcia – Global City Holdings. Odnieśliśmy się do sytuacji w Chinach. Tam pandemia była w fazie wygaszania, czyli powrót do rozkręcania biznesu trwał ok. trzech miesięcy, więc założyliśmy, że u nas będzie podobnie. Że może wrócimy w czerwcu.
Dziś zakładamy otwarcie parku najpóźniej 1 lipca, choć mamy świadomość i jesteśmy przygotowani, że może to potrwać nieco dłużej. Ale musimy znać datę powrotu do możliwości działania wcześniej. Potrzebujemy ok. trzech tygodni na pełne ponowne uruchomienie parku.
To długo.
Od zamknięcia Suntago działa na ok. 30 proc. mocy. Woda wciąż jest w basenach, ale nie podgrzewamy jej tak, jak robilibyśmy to, gdyby byli goście. Ale temperaturę powietrza musimy utrzymywać na poziomie ok. 30-32 stopni z uwagi na palmy, które przyjechały m.in. z Florydy i Antyli Holenderskich.
Działa serwis techniczny, kontrolujemy jakość wody, dbamy o czystość. Mamy też ogrodników, którzy pielęgnują zieleń. Musimy również w sporym zakresie utrzymywać w działaniu większość urządzeń zasilających i służących do obsługi parku. W miesiącu w obiekcie bywa do 30-40 osób, większość z nich przychodzi jednak tylko na kilka dni dla wykonania niezbędnych działań. W trybie ciągłym jest to jedynie 4-5 osób.
Co z pracownikami, których nie ma w obiekcie?
Do obsługi parku łącznie zatrudniliśmy 350 osób. To m.in. obsługa biurowa, ratownicy, kasjerzy, obsługa strefy SPA i saun oraz pracownicy gastronomii. Ponad 90 proc. z nich ma umowy o pracę na czas określony. Tym, którym umowy kończyły się z końcem marca lub kwietnia, w większości nie mogliśmy ich przedłużyć, choć były wyjątki. Pozostałym przedłużyliśmy umowy średnio do końca lipca. W tej chwili zatrudniamy 188 osób. Ponieważ zdecydowana większość z nich nie świadczy w ogóle pracy, wymiar pracy oraz wynagrodzenie zostało obniżone przeważnie do 30 proc. Kiedy obiekt zostanie otwarty, planujemy powrót do pierwotnego stanu.
Ile kosztuje utrzymanie parku? Nie mogę zdradzać szczegółów biznesplanu, to tajemnica handlowa. Powiedzmy, że każdego miesiąca koszt jego utrzymania to kilka milionów złotych.
Bardziej trzy czy dziewięć? Pomiędzy trzy a sześć.
Skąd macie na to pieniądze, skoro przez dwa miesiące nie zarobiliście złotówki?
Dokładają właściciele z prywatnej kieszeni, a także z zewnętrznego finansowania bankowego.
Kiedy im się to zwróci?
Koszt budowy i uruchomienia parku to 800 mln zł. W dużej mierze spółka pokryła ten koszt wkładem własnym. Pozostałe środki to kredyt. Przy w miarę optymistycznym planie zakładaliśmy zwrot inwestycji w okresie od 8 do 10 lat. Teraz ten czas na pewno się wydłuży. Tak jak pan wspomniał, nie mamy żadnych przychodów, a wciąż ponosimy koszty.
Jest przecież tarcza antykryzysowa. Z których instrumentów możecie skorzystać?
Właściwie z żadnych. W większości instrumentów, którymi bylibyśmy zainteresowani, kryterium skorzystania jest spadek dochodu w marcu 2020 r. w stosunku do lutego 2020 lub marca ubiegłego roku. O ubiegłym roku nawet nie ma mowy, a w lutym 2020 r. działaliśmy tylko przez 10 dni, więc i koszty były o wiele wyższe niż przychody.
Liczymy na to, że rząd, wzorem m.in. USA czy Wielkiej Brytanii, wprowadzi możliwość zaciągania korzystnych pożyczek z odroczeniem spłat dla nowych biznesów, które odgrywają istotną rolę w regionalnej gospodarce.
Czy biznes może wyciągnąć jakąś lekcję z pandemii koronawirusa? Epidemia pokazała tylko to, co wiadome było od dawna. Inwestować trzeba ostrożnie i z głową. Przede wszystkim nie można wydawać wszystkiego i trzeba mieć rezerwy.
l Rozmawiał Kacper Sulowski