Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Wirus rozdziela rodziców od dzieci
Wcześniak zostaje w szpitalu, a matka nie może go odwiedzić. Ojciec swoje dziecko może zobaczyc po trzech miesiącach.
– Dostajemy dużo skarg od kobiet, które muszą opuścić szpital, choć w środku zostają ich nowo narodzone dzieci, wcześniaki. Ze względu na pandemię i zakaz odwiedzin mają wtedy do nich ograniczony dostęp, tracą kontakt z własnym dzieckiem. A przecież obecność rodzica jest dla wcześniaka kluczowa i bardzo wpływa na jego stan zdrowia – mówi Joanna Pietrusiewicz, prezeska fundacji Rodzić Po Ludzku.
O pierwszej wizycie trzy miesiące po porodzie pisaliśmy już w „Stołecznej”. Patrycja urodziła Basię w połowie marca w szpitalu im. Orłowskiego. Po miesiącu musiała opuścić lecznicę, a tym samym dziecko. Powrotu nie było, bo ze względu na pandemię szpital wprowadził zakaz odwiedzin. Pokarm przekazywała więc portierowi, zdjęcia i informacje o noworodku dostawała od zaprzyjaźnionej położnej. Jej mąż Łukasz swoją córkę zobaczył po raz pierwszy blisko trzy miesiące po porodzie.
– Brak kontaktu z nowo narodzonym dzieckiem to trauma zarówno dla samego dziecka, jak i dla rodziców. Takie przepisy wynikają z bardzo wąskiego postrzegania bezpieczeństwa medycznego. Na nie składa się również wsparcie osoby bliskiej – podkreśla Pietrusiewicz.
Podobnego zdania jest Rzecznik Praw Pacjenta Bartłomiej Chmielowiec. – W przypadku pogorszenia się stanu emocjonalnego małego pacjenta rozważmy umożliwienie kontaktu z rodzicem, o ile sytuacja podmiotu leczniczego pozwala na zapewnienie odpowiedniej ochrony przed zakażeniem – podkreśla w swoim stanowisku Chmielowiec.
Matka ważniejsza
Zastępca dyrektora ds. lecznictwa szpitala im. Orłowskiego Jacek Sobocki podkreśla, że placówka w ostatnim czasie poluzowała obostrzenia dotyczące przebywania w szpitalu rodziców wcześniaków. Matki noworodków mogą pojawiać się na oddziale zgodnie z określoną przez szpital procedurą, tzn. w określonych godzinach i wyposażone w środki ochrony osobistej, m.in. maseczki. – Kontakt z matką jest istotny dla rozwoju emocjonalnego noworodka, poza tym musi ona nauczyć się opiekować urodzonym przedwcześnie dzieckiem. Uznajemy więc, że nie są to odwiedziny, ale raczej praca przy noworodku wynikająca ze wskazań medycznych – mówi Sobocki.
W tych wskazaniach nie mieszczą się jednak ojcowie nowo narodzonych dzieci. – Wychodzimy z założenia, że na tym etapie rozwoju człowieka dużo ważniejsza jest matka niż ojciec. Nie dostrzegamy aż tak wielkiej wartości obecności w tym momencie ojca, by przewyższała ono ryzyko związane z pandemią – dodaje Sobocki.
Zalecenia niejasne
W Szpitalu Bródnowskim, gdzie w marcu rodzice również zostawiali pokarm portierowi, obecnie mogą starać się o możliwość odwiedzania dziecka. – Nie są to wizyty codzienne, na życzenie. Ustalamy harmonogram, jak takie odwiedziny mogą wyglądać. Marzą nam się otwarte drzwi, radość dziecka i spokój rodziców, luzujemy więc politykę, ale wciąż musimy być jak twierdza. Każda osoba odwiedzająca szpital to potencjalne zagrożenie dla pacjentów i personelu – mówi Piotr Gołaszewski, rzecznik Szpitala Bródnowskiego.
Każdy szpital samodzielnie interpretuje zalecenia Ministerstwa Zdrowia dotyczące odwiedzin na oddziałach położniczych czy porodów rodzinnych. – Te zalecenia są niejasne – zwraca uwagę Pietrusiewicz. – Resort nie publikuje na swoich stronach aktualnych wytycznych, m.in. tego, że partner kobiety nie ma już obowiązku dostarczania wyniku testu na koronawirusa na pięć dni przed porodem, przez co szpitale stosują bardzo różną praktykę. Są lecznice, w których po oddziałach położniczych chodzi ksiądz, ale nie może wejść osoba bliska rodzącej. To do nas kobiety zgłaszają się, by poznać swoje prawa. Zaapelowaliśmy do ministerstwa o uporządkowanie kwestii opieki okołoporodowej i podjęcie działań na rzecz umożliwienia obecności rodzica w trakcie hospitalizacji dziecka.
+
Brak kontaktu z nowo narodzonym dzieckiem to trauma zarówno dla samego dziecka, jak i dla rodziców
JOANNA PIETRUSIEWICZ Fundacja Rodzić Po Ludzku