Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Szpitale przekładają operacje. Z powodu epidemii brakuje krwi
– Dostaliśmy zamówienie na trzy jednostki krwi dla pacjenta w trakcie chemioterapii, wydaliśmy jedną – słyszymy w centrum krwiodawstwa, w którym przez epidemię koronawirusa kurczą się zapasy krwi.
– Niewielki zapas musimy mieć jako rezerwę, nie jest więc tak, że pacjent dostaje krwotoku i umiera, bo krew nie dojeżdża. Ale część planowanych zabiegów, jak wszczepianie endoprotezy stawu biodrowego, jest przekładanych. Pacjent się nastawia, czeka na termin wiele miesięcy, ale z powodu braku krwi te plany trzeba zmienić. Takich przypadków mamy ostatnio wiele – przyznaje Joanna Wojewoda z Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Warszawie.
Dodaje, że podobna sytuacja jest w całym kraju. – Nawet nie możemy wymieniać się krwią, kupić jej. Wraz z odmrażaniem służby zdrowia wróciły planowane zabiegi, szpitale nadrabiają więc zaległości z ostatnich miesięcy i pracują ze zdwojoną mocą. A w naszych lodówkach robi się dramatycznie pusto – martwi się.
Zapasy krwi zwykle kurczą się w sezonie urlopowym, ale w tym roku zjawisko pogłębia właśnie epidemia. – To, że koronawirus nie przenosi się przez krew, jest – mam nadzieję – oczywistością. Potwierdzają to badania, bo to wirus przenoszony drogą oddechową. Ludzie boją się jednak kontaktu ze służbą zdrowia, zgromadzeń, więc bardzo mało krwi zbieramy teraz na wyjazdach – mówi Wojewoda.
Dotąd spore zapasy krwi Centrum gromadziło dzięki akcjom krwiodawstawa organizowanym podczas imprez masowych czy we współpracujących z nim firmach. – W wybrane miejsca podjeżdżała nasza mobilna stacja i uzupełniała zapasy. Ale obecnie nie odbywają się żadne zgromadzenia, na których można by zachęcać ludzi do krwiodawstwa. Korporacje też pracują zdalnie, więc nie mamy jak dotrzeć do ich pracowników. Młodzi ludzie wyjeżdżają na wakacje albo są na kwarantannie, a to nasi potencjalni dawcy. Teraz regularnie wspiera nas jedynie wojsko i policja – dodaje Wojewoda.
Przypomina, że mężczyźni mogą oddawać krew najwyżej sześć razy w roku, kobiety – cztery. – Potrzebujemy więc nowych osób, które przyłączą się do akcji krwiodawstwa. Zachęcamy też tych, którzy oddali krew tylko raz. Mamy nadzieję, że do nas wrócą. Codziennie dostajemy zamówienie ze szpitali na ok. 500 jednostek krwi. To oznacza, że każdego dnia przynajmniej 500 osób tę krew w Warszawie musi oddać. To spore wyzwanie. Nic dziwnego, że musimy ograniczać zamówienia. Zdarza się, że lekarzowi zamawiającemu trzy jednostki dla pacjenta w trakcie chemioterapii wydajemy dwie lub jedną. A kolejne dopiero następnego dnia. Nie możemy dopuścić, by zrobiło się u nas pusto – podkreśla lekarka.
Krew można oddać w centrum krwiodawstwa przy ul. Saskiej 63/75 (od poniedziałku do piątku w godz. 7-17 i w sobotę w godz. 7-14) oraz w dwóch oddziałach terenowych: w Szpitalu Bielańskim oraz Szpitalu Dzieciątka Jezus przy ul. Lindleya – od poniedziałku do piątku w godz. 7-13. Mobilny punkt poboru krwi podjeżdża również w każdy poniedziałek i środę w godz. 9-14 pod Pałac Kultury i Nauki w pobliżu stacji metra Centrum.
l
Szpitale codziennie zamawiają ok. 500 jednostek krwi. To oznacza, że każdego dnia przynajmniej 500 osób musi oddać w Warszawie krew