Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Niewesoły chaos
Po zakażeniach koronawirusem w czterech klasach dyrektorka podstawówki w Wesołej wysłała resztę uczniów na zdalne lekcje. Sanepid nie pozwolił i dzieci mają wracać do szkoły.
W SP nr 353 przy ul. Cieplarnianej kwarantannę odbywało od czwartku 24 nauczycieli. To uniemożliwiało prowadzenie zajęć w normalnym trybie. W poniedziałek wydział prasowy ratusza poinformował: edukacja zdalna potrwa tu dwa tygodnie, objęto nią 426 uczniów z 18 klas IV-VIII. Jednak już wczoraj wrócili na lekcje przy tablicy. Jak to się stało? Najpierw sanepid zdecydował, by do domów wysłać uczniów i nauczycieli jednej klasy, potem dwóch kolejnych, w końcu doszła jeszcze jedna. – W klasie mojej córki jedynym nauczycielem, który ostał się w szkole, był wuefista – relacjonuje mama uczennicy.
Dyrektor szkoły Katarzyna Głusek-Wojciechowicz, która sama została objęta kwarantanną, powiadomiła w piątek rodziców, że znaczna część grona pedagogicznego otrzymała decyzję sanepidu, przebywa w domu, w większości pracuje w sposób zdalny. W trosce o bezpieczeństwo dzieci i o ich edukację dyrekcja szkoły poprosiła więc burmistrza Wesołej o zgodę na zawieszenie lekcji do 23 października w klasach IV-VIII. Zgodę dostała. Nowy plan zajęć był gotowy, uczniowie mieli pracować 30 minut przy komputerze i 15 minut samodzielnie.
W poniedziałek rodzice dostali nową wiadomość: dzieci mają być w szkole w środę. Ani dyrektorka szkoły, ani burmistrz nie mogą wysłać uczniów na zdalną edukację bez decyzji sanepidu potwierdzonej na piśmie. Katarzyna Głusek-Wojciechowicz miała w piątek tylko ustną akceptację urzędniczek sanepidu. Rozmawiała z trzema, po dziesiątkach nieudanych telefonów. W poniedziałek, gdy w mediach rozeszła się informacja o zdalnych lekcjach, kierowniczka jednej z sekcji sanepidu telefonicznie poinformowała szkołę, że pozytywnej opinii o zawieszeniu normalnych lekcji nie będzie z braku przesłanek.
„Do czego musi dojść, żeby ktoś zaczął myśleć?” – pisze do nas mama uczennicy SP nr 353. Dyrektor Katarzyna Głusek-Wojciechowicz wczoraj w południe nadal nie miała decyzji sanepidu na piśmie. – Mam 700 uczniów. Zawiesiłam zajęcia, by zapewnić im bezpieczeństwo. W wakacje zamontowałam kamerki, zdalne lekcje szły jak w szwajcarskim zegarku. Tylko w prawie są luki. Apeluję do władz oświatowych: pozwólcie nam decydować!
l