Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Ordo Iuris zaskarży opłatę za śmieci
Ustalanie opłat za śmieci w zależności od ilości zużytej wody nieproporcjonalnie uderza w budżet rodzin wychowujących dzieci – przekonuje wiceprezes Ordo Iuris. I zapowiada zaskarżenie warszawskiej uchwały.
Nowy system naliczania opłaty za śmieci wejdzie w Warszawie w życie od grudnia 2020 r. Podstawą miesięcznej opłaty będzie średnie zużycie wody z sześciu kolejnych miesięcy z ostatniego roku (wybranych z ostatnich 12 miesięcy). Za każdy m sześc. zużytej wody trzeba będzie zapłacić 12,73 zł. Uchwałę w tej sprawie Rada Warszawy przyjęła w czwartek.
– Tą metodą uszczelniamy system, wyrównujemy nierówności związane z obliczaniem opłat według deklaracji liczebności gospodarstwa domowego. To nam zmniejszy deficyt w systemie odbioru śmieci z ponad 600 do 150 mln zł – mówił na sesji wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski.
Słone podwyżki
Dla części warszawiaków uchwała oznacza słone podwyżki: na przykład czteroosobowa rodzina mieszkająca w bloku, która zużywa 15 m sześc. wody miesięcznie, zapłaci za śmieci ok. 190 zł miesięcznie – a dotąd płaciła 65 zł.
– Przygotowujemy opinię prawną na temat warszawskiej opłaty śmieciowej. Przekażemy ją wojewodzie mazowieckiemu. Jeśli nie uchyli uchwały ze względu na niezgodność z prawem, zaskarżymy ją do sądu administracyjnego – zapowiada Tymoteusz Zych, prawnik, wiceprezes instytutu Ordo Iuris, znanego z promowania konserwatywnych poglądów (niedawno np. przekonywał dyrektorów warszawskich szkół, że publiczne szkoły wcale nie muszą być świeckie).
Opłaty dyskryminują rodziny?
Zych uważa, że metoda obliczania opłaty za śmieci „nieproporcjonalnie” uderza w budżet rodzin wychowujących dzieci. – Podstawowy zarzut: opodatkowujemy coś poprzez wskaźniki bezpośrednio niepowiązane ze zjawiskiem, którego dotyczy opłata – mówi Zych.
Niepowiązane? Przecież im więcej osób w domu, tym więcej zużytej wody. A im więcej osób, tym generalnie więcej śmieci.
– Pytanie o to, czy ten wzrost liczby produkowanych śmieci jest proporcjonalny do wzrostu ilości zużywanej wody – przekonuje wiceprezes Ordo Iuris. – Nie ulega wątpliwości, że rodziny wielodzietne zużywają więcej wody. Ale przygotowywanie obiadu dla kilku osób w jednym gospodarstwie domowym oznacza mniej śmieci niż dla kilku osób w kilku gospodarstwach – dowodzi Zych, który ma trójkę dzieci.
– System opierający opłaty za śmieci na ilości zużytej wody preferuje np. osobę, która rzadziej gotuje, a częściej zamawia jedzenie z restauracji, dostarczane w opakowaniach, które przecież stają się odpadem – uważa.
Zych zwraca też uwagę, że ktoś, kto przez ostatnie pół roku zużywał wodę, nie wiedział, że to pozwoli na naliczenie opłaty wysokiej z punktu widzenia jego budżetu domowego. – To retroaktywność prawa. Taki zarzut postawiła Regionalna Izba Obrachunkowa uchwale o naliczaniu opłat śmieciowych od wody, przyjętej dwa lata temu w podwarszawskich Markach. Owszem, system prawny był wtedy nieco inny, ale zasada niedopuszczalności retroaktywności prawa się nie zmieniła – dowodzi prawnik.
Ratusz: To wada ustawy
Nie ulega wątpliwości, że rodziny wielodzietne zużywają więcej wody. Ale przygotowywanie obiadu dla kilku osób w jednym gospodarstwie domowym oznacza mniej śmieci niż dla kilku osób w kilku gospodarstwach
Karolina Gałecka, rzeczniczka stołecznego ratusza, zwraca uwagę, że samorząd nie miał wolnej ręki przy opracowywaniu mechanizmu opłat za śmieci. Ustawa daje tylko cztery metody obliczania opłat: od osoby, od powierzchni mieszkania, od zużytej wody lub od gospodarstwa domowego. Każda ma jakąś wadę.
– Owszem, żaden ze wskazanych w ustawie sposobów naliczania opłaty za śmieci nie jest bezpośrednio związany z produkcją śmieci. To nie jest wada uchwały, tylko ustawy, którą wielokrotnie krytykowaliśmy za przerzucanie kosztów utylizacji śmieci na mieszkańców – mówi Gałecka.
l