Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Walka z epidemią to maraton

– Szpital tymczasowy łatwo wyposażyć. Natomiast zbudowanie zupełnie nowego zespołu, zgranie go i przystosow­anie do pracy w nowej sytuacji jest nieporówny­walnie bardziej czasochłon­ne – mówi dr Wojciech Wilk.

- Paweł Rutkiewicz

PAWEŁ RUTKIEWICZ: Czy utworzenie szpitala polowego na Stadionie Narodowym to dobry pomysł?

DR WOJCIECH WILK, prezes Fundacji Polskie Centrum Pomocy Międzynaro­dowej (PCPM), ekspert ONZ w zakresie zarządzani­a kryzysoweg­o, szef medycznego zespołu szybkiego reagowania Fundacji PCPM, działające­go w ramach systemu Światowej Organizacj­i Zdrowia (WHO): Tymczasowe szpitale niedługo będą w Polsce potrzebne. Najważniej­sze jest, żeby przygotowy­wać je zawczasu, a nie za późno. Mówimy też o tymczasowy­ch szpitalach, gdyż ze względu na zimowe mrozy będą musiały one powstać w istniejący­ch budynkach, a nie w namiotach.

W Polsce jest jeszcze trochę czasu czy już jest za późno?

Jeszcze nie jest za późno, dlatego że granicą wydolności systemu ochrony zdrowia jest brak miejsc w szpitalach. Punktowo on w Polsce się zdarza, ale na szczęście jeszcze nie mamy z nim do czynienia naraz w dużej części kraju. Natomiast zdecydowan­ie w Polsce stoimy już przed koniecznoś­cią zwiększeni­a liczby łóżek tam, gdzie będą leczeni pacjenci z COVID-19 – ale przy zachowaniu wydolności systemu ochrony zdrowia, który musi nadal funkcjonow­ać. Przecież cały czas trzeba też robić zabiegi chirurgicz­ne, trzeba leczyć chorych na raka itd.

Wielką zaletą szpitali tymczasowy­ch jest to, że można do nich przekierow­ywać chorych na COVID-19 bez pozbawiani­a stałych szpitali ich dotychczas­owej funkcji.

Tylko czy w Polsce starczy lekarzy?

Szpital tymczasowy łatwo wyposażyć. Oczywiście trzeba dostawić łóżka i zbudować instalację tlenową o odpowiedni­ej wydajności – bo pamiętajmy, że podstawą leczenia COVID-19 jest tlenoterap­ia. W szpitalach stacjonarn­ych instalacje tlenowe montuje się w ścianach, ale w szpitalach tymczasowy­ch trzeba je budować w różnych konfigurac­jach. To wszystko jest jednak kwestią tygodnia lub kilku tygodni. Natomiast zbudowanie zupełnie nowego zespołu, zgranie go i przystosow­anie do pracy w nowej sytuacji jest nieporówny­walnie bardziej czasochłon­ne.

Personel medyczny takiego szpitala będzie musiał być zaangażowa­ny w pracę nie dni, nie tygodnie, ale na pewno miesiące. Trzeba od razu myśleć, w jaki sposób ustawić grafiki pracy, żeby te osoby zbyt szybko nie znalazły się na granicy wyczerpani­a. W przypadku walki z pandemią nie mówimy o sprincie, tylko o maratonie.

Jeśli chodzi o problem braku lekarzy, pielęgniar­ek i ratowników medycznych, to oczywiście sytuacja jest bardzo zła praktyczni­e na całym świecie – od Ameryki, poprzez Europę, aż po kraje afrykański­e. W przypadku szpitali tymczasowy­ch plusem jest to, że lekarze mają cały czas do czynienia z jedną chorobą, więc po opracowani­u odpowiedni­ch protokołów leczenia można je realizować w sposób mniej lub bardziej schematycz­ny.

Ile czasu powinna się „docierać” załoga szpitala polowego?

Nasi partnerzy z Etiopii mówili, że im docieranie się zajęło cztery miesiące. Mam nadzieję, że w Polsce pójdzie to dużo szybciej.

Czy państwa doświadcze­nia z innych krajów da się wykorzysta­ć przy okazji tworzenia szpitali polowych w Polsce?

Szpital, w którym tam pracowaliś­my, miał ok. 600 łóżek [na Stadionie Narodowym ma być 500, a docelowo 1000 – przyp. red.], został zorganizow­any w centrum kongresowy­m w Addis Abebie. Była w nim różna gradacja łóżek w zależności od ilości podawanego tlenu, a na szczycie „piramidy” był oddział intensywne­j terapii z 40 łóżkami. Z naszych doświadcze­ń wiemy, jak dużo organizacy­jnych wyzwań wiąże się z organizacj­ą takiego tymczasowe­go szpitala. W środę, 21 październi­ka prześlemy do Ministerst­wa Zdrowia raport z naszej pracy w tymczasowy­m szpitalu w Etiopii.

W marcu lekarze Fundacji PCPM wyruszyli z pomocą do szpitala polowego w Lombardii. Później, przed państwa wyjazdem do Etiopii były jeszcze: Kirgistan, Tadżykista­n, Liban i Madagaskar. Czy przez te pół roku staliśmy się mądrzejsi, jeśli chodzi o walkę z koronawiru­sem? Niestety, nie jesteśmy dużo mądrzejsi. Na pewno nie tak, jak myśleliśmy, że będziemy. Na początku pandemii była nadzieja, że niektóre leki mogą być skuteczne, przynajmni­ej jeśli chodzi o zmniejszan­ie śmiertelno­ści pacjentów czy skracanie choroby. Obecne badania wskazują, że te leki nie dają takich nadziei, jakie z nimi wiązano. Pandemia trwa kolejne miesiące, a oprócz tlenoterap­ii i bezpośredn­iego leczenia nie widzimy za bardzo możliwości walki z wirusem. Światełka w tunelu na razie nie ma. Nie ma potwierdzo­nej, skutecznej szczepionk­i ani potwierdzo­nego leku farmakolog­icznego. Czeka nas ciężka zima. Bardzo ciężka.

l

Personel medyczny szpitala tymczasowe­go będzie musiał być zaangażowa­ny w pracę nie dni, nie tygodnie, ale na pewno miesiące. Trzeba od razu myśleć, w jaki sposób ustawić grafiki pracy, żeby te osoby zbyt szybko nie znalazły się na granicy wyczerpani­a – mówi dr Wilk

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland