Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Narodowa wydmuszka piarowa
Gdy premier otwierał Szpital Narodowy, usłyszeliśmy, że placówka jest w stanie przyjąć niemal 300 chorych. W czwartek mogła jednak zapewnić pomoc tylko 56 pacjentom.
– W Szpitalu Kolejowym w Pruszkowie na 145 łóżek przeznaczonych dla pacjentów z COVID-19 działa najwyżej 110. – Według dyrekcji przyczyną jest brak 40 niedostępnych na rynku reduktorów tlenu – informował w piątek Krzysztof Strzałkowski (KO), przewodniczący komisji zdrowia w Sejmiku Mazowsza.
Na Narodowym hula wiatr
Tymczasem w szpitalu na Stadionie Narodowym respiratorów jest blisko 60, a pacjentów garstka, w dodatku w całkiem dobrym stanie. „Zabezpieczenie w respiratory jest dla pacjentów, którzy będą wymagali podjęcia respiratoroterapii i leczenia OIOM-owego w momencie, gdy zabraknie miejsc w szpitalach standardowych” – mówił w piątek rano w Polskim Radiu dr Artur Zaczyński, dyrektor Szpitala Narodowego.
Gdy w obecności premiera szpital na Narodowym uroczyście był uruchamiany, dziennikarze usłyszeli, że będzie mógł przyjąć 295 pacjentów. Potem, że łóżek jest już 500. W piątek szpital zaczął jednak publikować statystyki. I co z nich wynika? Że 25 listopada przyjął zaledwie trzech pacjentów, a 26 listopada – 10. W sumie od pierwszego dnia pracy, czyli od 5 listopada, zaledwie 117. W piątek chorych było tu 46. Dr Zaczyński tłumaczył, że szpital był wczoraj obłożony w 82 proc. „swojej obecnej gotowości”, bo obsada personelu wystarcza do obsługi 56 – a nie 500 – gotowych łóżek. „Każdy początek działalności jest trudny, to jest nowe miejsce, nowi ludzie, to trzeba wszystko poustawiać” – przyznał w Polskim Radiu. I przekonywał, że z każdym dniem jest lepiej. „Praktycznie wszystkie telefony [ze szpitali – red.], które zwracają się do nas, są akceptowane i pacjenci są przenoszeni” – mówił.
O tym, że mimo pustek na Narodowym trudno odesłać tam pacjentów z innych warszawskich szpitali, pisaliśmy w środę. Ich dyrektorzy skarżyli się, że lecznica nie przyjmuje chorych nie tylko w stanie ciężkim, ale nawet, gdy poza covidem
PACJENTÓW
• przyjął od początku swojej działalności – 5 listopada – szpital tymczasowy na Stadionie Narodowym, z czego w czwartek przybyło 10, a w środę tylko trzech. W piątek leżało w nim 46 chorych mają inne choroby. – Tacy pacjenci dla nich nie istnieją – mówił nam dr Paweł Skowronek, dyrektor Szpitala Bródnowskiego.
Może pacjentów teraz przybędzie
Zgodnie z początkowymi kryteriami do Szpitala Narodowego mogli zostać przyjęci chorzy bez ostrych stanów klinicznych wymagających konsultacji specjalistycznych oraz ci, którzy nie wymagali dalszych badań, zabiegów czy operacji. Tak wyśrubowane wskaźniki sprawiły, że Szpital Narodowy nie odciążył stołecznych szpitali leczących chorych na COVID-19.
W piątek szpital podał jednak, że wprowadził nowe zasady przyjęcia pacjentów. Teraz zajmie się nawet chorymi bez wszystkich badań. „Szpital Narodowy apeluje do innych szpitali o kierowanie pacjentów do szpitala tymczasowego w celu uwalniania ich najważniejszych zasobów i umożliwienia leczenia ciężej chorych” – czytamy w komunikacie.
– Wczoraj przepełniony Szpital Bródnowski już nie mógł przyjąć pacjenta. Dzwonili do Szpitala Narodowego, ale nikt nie odbierał. W końcu pacjenta odesłali do szpitala w Międzylesiu, który też już jest na granicy przepełnienia. Gdzie sens, gdzie logika? Narodowy
miał pomagać w tego rodzaju przypadkach – wytykał w piątek na konferencji prasowej poseł KO Marcin Kierwiński, wybierając się na kontrolę poselską do Narodowego Funduszu Zdrowia. – To skrajnie nielogiczne i głupie, że 500 łóżek przygotowanych za ciężkie pieniądze stoi pustych, gdy są potrzebne – dodał. A towarzyszący mu poseł KO Robert Kropiwnicki przekonywał, że Szpital Narodowy to „piarowska wydmuszka”.
Opozycja na kontroli
Kontrole poselskie mają pomóc ustalić, ile kosztuje szpital na stadionie. Kilka dni temu posłowie KO Michał Szczerba i Dariusz Joński, sprawdzając spółkę PL.2012+, która zarządza Stadionem Narodowym, dotarli do tzw. planu funkcjonalnego placówki. Przeczytali w nim, że miesięczny koszt funkcjonowania szpitala wyniesie aż 21 mln zł, z czego ponad 600 tys. pochłonie sam koszt zarządzania szpitalem.
Ministerstwo Zdrowia broni się, że to tzw. model szacowania kosztów funkcjonowania szpitala tymczasowego, który został opracowany na podstawie „rzeczywistych danych finansowo-księgowych udostępnianych Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji przez szpitale”.+