Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Policja zamykała ludzi w „kotłach”
11 osób zostało zatrzymanych, policjant zaatakował posłankę gazem, lekarz ratujący się przed policyjnym „kotłem” ucieczką przez płot uszkodził ręce – to bilans manifestacji w 102. rocznicę przyznania kobietom praw wyborczych.
Zorganizował ją Strajk Kobiet. Zaczęła się od happeningu na rondzie Dmowskiego, które przemianowano na rondo Praw Kobiet. Potem jej uczestnicy ruszyli pod MSWiA, jednak tam nie dotarli. Policja ustawiała na trasie blokady, zamykała ludzi w „kotłach”, więc wielu z nich ratowało się ucieczką przez podwórka kamienic i przez płoty.
W takim „kotle” znaleźli się m.in. żona prezydenta Warszawy Małgorzata Trzaskowska, a także działaczka Warszawskiego Strajku Kobiet Bożena Przyłuska i jej mąż. – W popłochu uciekaliśmy przez płot, żeby nie zostać stratowanym przez tłum. Mąż spadł na ręce, ma uszkodzone stawy łokciowe i nadgarstka. Jest lekarzem, nie będzie mógł pracować – opowiada Przyłuska. – To kryminał, że policja narażała ludzi na utratę zdrowia lub życia.
Poszkodowana została też posłanka Barbara Nowacka – policjant prysnął je gazem prosto w twarz z niespełna metra, chociaż pokazywała mu poselską legitymację. Koalicja Obywatelska zażądała dymisji komendanta stołecznego. A jego rzecznik, nadkomisarz Sylwester Marczak dowodził: – Osoba, która pomimo wezwań do odsunięcia się od policyjnego szyku wyciąga rękę z jakimś przedmiotem przed twarz policjanta, może być odebrana jako zagrożenie.
Policja wylegitymowała 900 osób, zatrzymała 11, wystawiła ponad 370 wniosków o ukaranie.
Więcej na stronach krajowych