Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Rodzice mają dość zdalnej szkoły
Czy prokuratura zajmie się zdalnymi lekcjami w szkołach? Jest skarga na zamknięcie szkół oraz niedopełnienie obowiązków przez premiera i ministrów edukacji.
– Zawiadomienie zostało złożone, podpisałem je jako organizator – mówi Adam Mazurek, lider Ogólnopolskiego Strajku „Dzieci do Szkół!”. Przed laty uczył w szkole, pracował jako szkolny pedagog. W sierpniu organizował protest przeciwko zdalnym lekcjom pod Ministerstwem Edukacji Narodowej.
Mazurek ma nadzieję, że prokuratura, choć podlega ministrowi Zbigniewowi Ziobrze, przyjrzy się argumentom rodziców. Kroplą, która przelała czarę goryczy, było zamknięcie szkół do 17 stycznia. Tego dnia skończą się zimowe ferie, które minister edukacji Przemysław Czarnek zarządził w całej Polsce zaraz po przerwie świąteczno-noworocznej. Wcześniej zapadła decyzja o tym, by do świąt przedłużyć zdalne lekcje, które w szkołach zaczęły się ponownie w październiku i miały trwać do 29 listopada.
Doniesienie złożone w Prokuraturze Krajowej dotyczy premiera Mateusza Morawieckiego oraz ministrów edukacji Dariusza Piontkowskiego – aktualnie to wiceminister w tym resorcie, oraz Przemysława Czarnka. „Zgłoszenie dotyczy niedopełnienia obowiązku przez funkcjonariuszy publicznych w osobach pracowników Rządu Polskiego – premiera oraz szefów resortu edukacji narodowej, którzy od 11.03.2020 r. do 25.11.2020 r. wielokrotnie podpisywali rozporządzenia w sprawie czasowego ograniczenia funkcjonowania jednostek systemu oświaty w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19. Tym samym działając na szkodę interesu publicznego na wielką skalę, tj. doprowadzając do ograniczenia lub pozbawienia ok. 4,6 mln uczniów edukacji, opieki i wychowania” – czytamy w zawiadomieniu do prokuratury.
Rodzice piszą też o tym, że zamykanie szkół jest ich zdaniem niezgodne z Konstytucją i prawem oświatowym oraz Międzynarodową Konwencją Praw Dziecka. „Zamykanie szkół jest ogromnym ciosem w rozwój emocjonalno-społeczny dzieci i młodzieży. Izolacja społeczna, szkodliwe e-nauczanie, zmuszanie dzieci do wielogodzinnego korzystania z urządzeń elektronicznych i internetu wpływają negatywnie zwłaszcza na psychikę dzieci. Potwierdzają to liczne badania naukowe, krajowe jak i zagraniczne” – opisują rodzice.
Piszą też o dezorganizacji życia rodzin, pozbawianiu dzieci edukacji, opieki, wychowania, narażeniu na dodatkowe wydatki związane z kupowaniem sprzętu do lekcji online.
Adam Mazurek przypomina wypowiedzi rządowych urzędników. MEN twierdził, że szkoły są źródłem zaledwie 2 proc. zakażeń, a minister zdrowia wspominał, że scenariusz całkowitego zamknięcia szkół jest bardzo mało prawdopodobny. Z kolei minister Czarnek mówił w połowie listopada, że po 29 listopada, o ile to będzie możliwe, w pierwszej kolejności do szkół wrócą najmłodsze roczniki oraz maturzyści i ósmoklasiści, których czekają egzaminy. W innych krajach, gdzie jest ostry lockdown, szkoły są otwarte – mówi Mazurek. To m.in. Niemcy i Wielka Brytania.
Całkowitego zamknięcia szkół żałują też władze Warszawy. Wiceprezydent Renata Kaznowska, która odpowiada za stołeczną oświatę, wiele razy wspominała o tym, że można było tego uniknąć, gdyby rząd wysłuchał apeli ze stolicy. – Może należało pokusić się o częściową naukę hybrydową, tak, by uczniowie szkół podstawowych klas 1–4 uczyli się w szkołach, a pozostałe roczniki były podzielone. Część klas w szkole, część w domu i po tygodniu zmiana – tłumaczyła wiceprezydent w październiku.
Zamykanie szkół jest ogromnym ciosem w rozwój emocjonalno-społeczny dzieci i młodzieży