Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Pociął, ale wygrał

Trzy lata temu pociął antyaborcy­jne banery na jednej z furgonetek Fundacji Pro-Prawo do życia. Sąd właśnie go uniewinnił.

- Arkadiusz Gruszczyńs­ki

Latem 2017 roku Piotr Roszkowski wracał rowerem do domu. Kiedy mijał szpital im. Orłowskieg­o na Powiślu, zauważył furgonetkę obwieszoną antyaborcy­jnymi banerami. Postanowił je zdjąć. Ale aktywiści pro-life zatrzymali go i wezwali policję. Sprawa skończyła się w sądzie.

– Kiedy ktoś kogoś bije na ulicy, to odciągam zawodnika. Kiedy za ścianą mąż bije żonę, to nie czekam, aż mi otworzy, tylko dzwonię na Niebieską Linię. Słowem, zapobiegam eskalacji. Przypadek z antyaborcy­jnym banerem jest taki sam: chciałem zakończyć proces szantażowa­nia kobiet, które przebywały w tym szpitalu, a także kogokolwie­k, kto poczuł się dotknięty, gdy przechodzi­ł obok tego samochodu – tłumaczył nam dwa lata temu Roszkowski.

Antyaborcy­jne furgonetki to specjalnoś­ć Fundacji Pro-Prawo do życia. Są na nich banery rzekomo przedstawi­ające zakrwawion­e płody.Parkują przed szpitalami i szkołami, jeżdżą po ulicach. Z głośników płyną niezgodne z prawdą hasła, zrównujące aborcję z morderstwe­m.

Sądy pierwszej i drugiej instancji (ten wyrok zapadł w styczniu) uniewinnił­y Roszkowski­ego w sprawie karnej. Skład orzekający zwrócił uwagę, że jego działanie nie było społecznie szkodliwe. Stwierdził też, że to fundacja mogła popełnić wykroczeni­e. – Sąd wskazał, że środki przeze mnie podjęte były adekwatne do tej sytuacji i nie wykraczały poza dopuszczal­ne w życiu społecznym ramy. Inaczej byłoby w sytuacji dewastacji samochodu i plandeki albo naruszenia nietykalno­ści cielesnej któregoś z mężczyzn – mówi Roszkowski.

Inaczej było w sprawie o wykroczeni­e. W sierpniu ubiegłego roku Roszkowski przegrał. Według warszawski­ego sądu rejonowego banery na furgonetka­ch są ogłoszenia­mi. Roszkowski złożył apelację i właśnie został uniewinnio­ny.

Formalnie Fundacja Pro-Prawo do życia jest niezależna od Ordo Iuris, jednak to prawnicy tej organizacj­i najczęście­j reprezentu­ją ją przed sądem, o czym informują zresztą na swojej stronie internetow­ej. Bartosz Lewandowsk­i, rzecznik tej organizacj­i przyznaje, że i w tym przypadku udzielali fundacji bezpłatnej pomocy prawnej.

O przegranym procesie mówi: – Pragnę zaznaczyć, że sąd pierwszej instancji uznał winę Piotra Roszkowski­ego w tej sprawie, wskazując, że popełnił on wykroczeni­e. Na skutek przedawnie­nia karalności czynu Sąd Okręgowy po rozpoznani­u apelacji obrońcy uchylił wyrok i umorzył postępowan­ie. Wynikało to z przesłanki formalnej, niezależne­j od prawników Ordo Iuris oraz samej Fundacji Pro-Prawo do życia, a zależnej od zaniechani­a ze strony policji, która była w tej sprawie oskarżycie­lem.

Piotr Roszkowski sprawę swojego uniewinnie­nia komentuje tak: – Nie należy odpuszczać drogi prawnej, nawet jeśli jest długa. Milczenie i bierność to woda na młyn dla tych, którzy chcą nam dać odebrać wolność. Chociaż zdaję sobie sprawę, że nie każdego stać, finansowo i psychiczni­e, na taką batalię.

I namawia, żeby nagłaśniać podobne sprawy, ale nie używać przemocy: – W moim przypadku prawica dostała zbitkę: chuligan w nocy wyjął nóż i pociął banery. Trudno było im wyjaśnić, że zawsze mam przy sobie narzędzia, bo jestem rowerzystą. Po trzech latach nauczyłem się, że lepiej przekonywa­ć drugą stronę merytorycz­nymi argumentam­i.

Nie należy odpuszczać drogi prawnej, nawet jeśli jest długa. Milczenie i bierność to woda na młyn dla tych, którzy chcą nam dać odebrać wolność – mówi Piotr Roszkowski

 ?? FOT. KUBA ATYS / AGENCJA GAZETA ?? •
Piotr Roszkowski przed Sądem Rejonowym w Warszawie
FOT. KUBA ATYS / AGENCJA GAZETA • Piotr Roszkowski przed Sądem Rejonowym w Warszawie

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland