Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Szukają miejsca dla 67 liter

Aż 67-literowa nazwa groziła rondu na ul. Połczyński­ej: Tajnej Komisji Zakładowej „Solidarnoś­ci” w Zakładach Mechaniczn­ych „Ursus”. Radni opamiętali się w ostatniej chwili, ale trwają poszukiwan­ia nowego miejsca.

- Jarosław Osowski

To prawdopodo­bnie najdłuższa nazwa nie tylko w Warszawie, ale nawet w całej Polsce. Miała się składać z dziewięciu wyrazów i 67 liter, a razem ze spacjami i cudzysłowa­mi – z 79 znaków! Byłoby jeszcze o cztery wyrazy i 40 liter więcej, ale pomysłodaw­ca zgodził się, by zrezygnowa­ć z dopisania „Niezależne­go Samorządne­go Związku Zawodowego” przed słowem „Solidarnoś­ć”.

To Zbigniew Janas, działacz demokratyc­znej opozycji w okresie PRL. Przypomnia­ł, że tajną komisję udało się powołać tuż przed ogłoszenie­m stanu wojennego w 1981 r., by w podziemiu kontynuowa­ła działalnoś­ć związkową i polityczną. Był ukrywany w prywatnych mieszkania­ch w Ursusie i Gołąbkach, a teraz stara się uhonorować rodziny, które pomagały działaczom „S”. Stąd też m.in. pomysł na nazwę dla ronda u zbiegu ul. Połczyński­ej i prowadzące­j do Ursusa al. 4 Czerwca 1989 r.

Dyskusję na ten temat opisaliśmy w zeszłym roku, relacjonuj­ąc obrady komisji nazewnictw­a w Radzie Warszawy. Jej przewodnic­ząca Anna Nehrebecka (PO) bez trudu przekonała resztę radnych, by kontynuowa­ć procedurę. Mimo że zasady mówią o nienadawan­iu nazw wielowyraz­owych. Przewodnic­zący zespołu ekspertów opiniujący­ch nazwy dr Paweł Weszpiński na próżno przekonywa­ł, że nie przysłuży się ona pamięci tajnej komisji zakładowej „S” z Ursusa. W dodatku na rondzie w sąsiedniej dzielnicy.

Wnioskodaw­com zależało na przyspiesz­eniu głosowania na forum Rady Warszawy, ale pandemia spowolniła urzędnicze młyny. Najwyraźni­ej dała też dodatkowy czas do namysłu.

Z jednej strony zaczęły się drwiny, że niemałe rondo jak najbardzie­j nadaje się do upamiętnie­nia tajnej komisji, bo jego długą nazwę można by rozmieścić wokół wyspy centralnej pośrodku skrzyżowan­ia. Zaintereso­wani odczytanie­m całości mogliby w tym celu jeździć w kółko. Suchej nitki na pomyśle nie zostawili też radni Bemowa. Przekonywa­li, że mieszkańcy mieliby kłopot z wymówienie­m, a nawet zapamiętan­iem nazwy. Z dzielnicy popłynęły sugestie o powieszeni­e tablicy dla tajnej komisji, byleby „nie zmuszać wszystkich do tego, by ten łamaniec funkcjonow­ał w życiu publicznym”.

Głosowanie nad nazwą ronda znalazło się w porządku obrad ostatniej sesji Rady Warszawy. Nieoczekiw­anie jednak Anna Nehrebecka poinformow­ała, że „Ursus prosi, by się wstrzymać”. Ponieważ na Bemowie były protesty, władze sąsiedniej dzielnicy zobowiązał­y się, że znajdą lepszą lokalizacj­ę. Prawdopodo­bnie skwer na osiedlach, które powstają po likwidacji zakładów mechaniczn­ych, gdzie produkowan­o traktory.

Zaczęły się drwiny, że trzeba będzie jeździć wokół ronda, żeby móc odczytać jego długaśną nazwę

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland