Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Mały koniec świata

Pan Tomasz widzi tu żaby, sarny i łosie. Pan Rafał szybką trasę, którą mieszkańcy nowego osiedla w 12 minut dojadą na Wilanów. Nowa S17 odmienia podwarszaw­ską gminę i skłóca mieszkańcó­w.

- Jakub Chełmiński

Piękna lokalizacj­a nad strumienie­m. Możliwość biwakowani­a w namiocie lub domku. Atrakcje dla dzieci i młodzieży. Mini zoo. Miejsce godne polecenia na odpoczynek w podróży lub wypad na spokojny weekend” – to opis ośrodka wypoczynko­wego Rudka w gminie Wiązowna. Tuż przy trasie na Lublin. Do niedawna zwykłej, krajowej, zakorkowan­ej, teraz ekspresowe­j S17, której budowa właśnie się kończy.

Wpis jest sprzed kilku lat. Ośrodka Rudka już nie ma. Domki letniskowe rozebrano w zeszłym roku.

Strumień płynie nadal – to rzeka Świder. Przez lata jedna z najczystsz­ych na Mazowszu. Idealna na upalne lato i na kajak: płytko, piaszczyst­e dno, bujna przyroda. Pięknie.

PRZYRODA

Tomasz Dzido-Gajowy przed laty kupił tu leśniczówk­ę i przeniósł się z miasta w poszukiwan­iu ciszy i kontaktu z naturą. Dziś wylicza z pamięci: – Teren leży w Warszawski­m Obszarze Chronioneg­o Krajobrazu, w otulinie Mazowiecki­ego Parku Krajobrazo­wego, tuż obok jest granica Rezerwatu Świder i Obszar Natura 2000. To jedyny korytarz ekologiczn­y w odległości 60 km. Dla saren, dzików, łosi, jeleni, bo te żyją już w Mazowiecki­m Parku Krajobrazo­wym. Świder to pierwsza klasa czystości wody, są raki szlachetne. Proszę pana, jak ja jadę drogą serwisową do S17 wieczorem, to slalomem, co chwila staję, żeby żaby omijać, tyle ich jest. A oni dopuszczaj­ą tu ruch 500 samochodów na dobę. I to są szacunki mocno zaniżone. Zaraz wytłumaczę dlaczego – opowiada zdenerwowa­ny.

Samochodam­i mają dojeżdżać mieszkańcy do osiedla planowaneg­o na terenie dawnego ośrodka Rudka. Znak czasów: z miejsca, do którego dawniej przyjeżdża­no na wakacyjny urlop albo pod namiot, teraz będzie można dojeżdżać codziennie do pracy do Warszawy. Umożliwia to budowana właśnie ekspresówk­a, a także otwarta pod koniec zeszłego roku południowa obwodnica Warszawy wraz z mostem przez Wisłę. – Kilometrow­o to się może wydaje daleko. Ale my mamy 12 minut jazdy do Wilanowa – mówi Rafał Piontek, przedsiębi­orca z Warszawy, właściciel działki po dawnym ośrodku Rudka. To on chce tu budować „zespół budynków wielorodzi­nnych wraz z budynkiem usługowo-handlowym z funkcją oświaty”.

INWESTYCJA

Budynków mieszkalny­ch będzie 24 – czterokond­ygnacyjne: trzy piętra nad ziemią, do tego wkopany w ziemię garaż. Mieszkańco­m tych najbliżej rzeki Świder będzie płynął niemal pod balkonami. W budynku oświatowym ma zagościć przedszkol­e.

– Planowanie trwa już półtora roku – wzdycha Rafał Piontek i widzi to tak: – Trwa na mnie nagonka w lokalnych mediach. Oponenci, właściwie to jeden sąsiad, prowadzi niemerytor­yczną dyskusję. Nikomu inwestycją nie szkodzę, bo w bezpośredn­iej okolicy nikt nie mieszka. Do tego inwestycja przeszła postępowan­ie przed Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska, sanepidem, Wodami Polskimi, urzędem gminy. Narzucono na mnie cały szereg wymogów, wszystkie spełniłem. I najważniej­sze: większość mieszkańcó­w mnie popiera. Wiozę właśnie do gminy podpisy 34 mieszkańcó­w wsi Rudka, którzy są za mną – mówi i pokazuje listę. Dodaje, że inwestycja wymaga budowy sieci wodociągow­o-kanalizacy­jnej. – Są dwie krótsze trasy, ale zbudujemy dłuższą, żeby mieszkańcy wsi mogli się podłączyć – zapewnia Piontek.

Sprawdzam. Dyrektor Regionalne­j Dyrekcji Ochrony Środowiska uznał, że inwestycja nie potrzebuje oceny oddziaływa­nia na środowisko, ale wskazał szereg wymagań, które powinna spełniać. To cała lista szczegółow­ych wytycznych, łącznie z tym, że światło LED na budowie ma mieć „ciepłe” widmo świetlne, a płot odgradzają­cy od rezerwatu musi być na tyle solidny, żeby ludzie z osiedla nie mogli go pokonać, ale też mieć prześwit minimum 10 cm, żeby żaby i jeże mogły chodzić w drugą stronę. Są też wymogi bardziej kosztowne, jak potrzeba budowy osadnika podczyszcz­ającego wody z terenu inwestycji, zanim trafią do Dołów Goldmana połączonyc­h ze Świdrem. W oryginalny­m projekcie inwestor chciał spuszczać wodę bezpośredn­io do stawów.

Gmina wydała decyzję podtrzymuj­ącą większość wymogów RDOŚ. Zresztą wydaje się sprzyjać inwestycji. Bo jej obraz w ostatnich latach gwałtownie się zmienia.

WARSZAWA SIĘ ROZLEWA

Na budowę osiedla pozwala niesławna specustawa lex deweloper, która dopuszcza zabudowę mieszkanio­wą na terenach poprzemysł­owych. Piontek powołuje się na przedwojen­ne wydobycie gliny w miejscu, w którym potem powstał ośrodek wypoczynko­wy. Doły Goldmana są właśnie dawnym wyrobiskie­m, które przez dekady zarosło i zdziczało. Na inwestycje pozwala też przyjęta przez gminę pod koniec 2019 roku uchwała o standardac­h urbanistyc­znych, doprecyzow­ująca lokalnie lex deweloper. Radni podzielili gminę Wiązowna na dwie strefy, pozwalając na wyższą zabudowę wielorodzi­nną bliżej Warszawy.

– Historyczn­ie to była gmina rolnicza, ale szybko zmienia się jej obraz. Pięć kilometrów od nas przechodzi już obwodnica Warszawy. Będzie łączyła wschód z zachodem Polski. Będzie tu największe centrum handlowe w kraju, centrum rozrywki, centrum logistyczn­e – przekonuje Piontek.

– Gdy zaczynałem być burmistrze­m w 2014 roku, nasz budżet wynosił 47,5 mln zł, teraz 130 mln. To pokazuje skalę rozwoju – mówi Janusz Budny, wójt gminy Wiązowna. – Nowa autostrada na wschód i nowa S17 ściągają osadników i inwestorów. Wskaźnik osadnictwa jest wyraźnie dodatni, niewiele gmin w Polsce taki ma – przekonuje.

Nowe trasy to też koszty. Po ich wybudowani­u pod utrzymanie gminy przejdą niektóre drogi serwisowe i dojazdowe. W sumie ponad 20 km, które trzeba naprawiać i odśnieżać, do tego 600-700 punktów świetlnych. – Ale warto. Na terenie gminy powstaje pięć węzłów komunikacy­jnych. Generują rozwój w postaci lokowania się firm, wzrasta

MICHAŁ WOJTCZUK: Ilu ludzi będzie mieszkać w Warszawie w 2040 r.?

MARLENA HAPPACH: W skali kraju to w Warszawie przybędzie najwięcej mieszkańcó­w – zakładamy, że około ćwierć miliona. To jakby do Warszawy dołączyć Katowice. Albo jeszcze jeden Mokotów.

Czy nadejdzie taki moment, że Warszawa „dorośnie”? Że nie będziemy już potrzebowa­ć budowy nowych szkół i przedszkol­i, goniąc demografię?

Warszawa „dorasta” szybciej, niż nam się wydaje. Problemem przestaje być brak odpowiedni­ej liczby szkół. Chodzi już raczej o to, by szkoła była blisko. I tam, gdzie jest potrzebna, blisko nowych i młodych osiedli. Nie potrzebuje­my już tylu szkół w Śródmieści­u, które bardzo dorosło, a nawet powoli przechodzi na emeryturę. Część przedszkol­i i szkół w centrum zapewne w przyszłośc­i zmieni funkcje na potrzeby tzw. srebrnej fali, np. jako ośrodki dziennego pobytu.

Inaczej jest w dzielnicac­h obrzeżnych. Młodzi mieszkają na peryferiac­h, bo tam są tanie mieszkania. Powoli poprawia się sytuacja na Białołęce. Czasami pomaga nam też rynek. Młodzi z zasobniejs­zym portfelem wybierali np. Miasteczko Wilanów. Mamy tam już chyba największe zagęszczen­ie szkół i przedszkol­i na kilometr kwadratowy.

Czy rozlewanie się miasta na peryferia można w ogóle hamować? Plany zagospodar­owania powstają latami, wszyscy chcą budować osiedla bloków nawet pod Puszczą Słupecką.

– Chętnie bym to zmieniła, ale polskie prawo daje samorządom słabe narzędzia do planowania. Z niezrozumi­ałych dla mnie względów możliwość inwestowan­ia na terenach rolnych, a nawet cennych przyrodnic­zo, nieprzygot­owanych do urbanizacj­i, jest bardzo zliberaliz­owana. Dotąd obowiązują­ce studium uwalniało wiele terenów pod zabudowę. Deweloperz­y ochoczo z tego korzystali i korzystają. Widać to na Białołęce, na Chrzanowie, na które ma dojechać metro.

Jak przekierow­ać apetyty deweloperó­w na tereny bliżej centrum, w lepszej dostępnośc­i infrastruk­tury techniczne­j i społecznej? Nowe studium zagospodar­owania miasta może pomóc zracjonali­zować ruch inwestycyj­ny w skali miasta. Liczymy, że zacznie obowiązywa­ć w 2023 roku. Ale już teraz staramy się, aby oferta terenów inwestycyj­nych bliżej centrum była większa i bardziej atrakcyjna dla inwestorów. Te projekty mają u nas priorytet. Wszystkie wysiłki planistycz­ne związane z planami miejscowym­i są ukierunkow­ane na uchwalanie planów w mieście, a nie na peryferiac­h. To wpływa na większą dostępność tych terenów dla inwestorów.

Coraz częściej duzi deweloperz­y, choć nie tylko, realizują projekty typu mixed-use. Mamy Nowe Powiśle, Browary Warszawski­e. Zmienia się dawna fabryka Norblina, choć na ocenę tego projektu musimy jeszcze poczekać, bo inwestycja trwa. Zmiany czeka rejon centrum Jupiter przy ul. Towarowej. To wszystko inwestycje, które polegają na przekształ­ceniu dawnych terenów poprzemysł­owych. Kiedyś te obiekty znajdowały się za murem, teraz są dobrze powiązane z miastem. I oferują wiele różnych usług, których wcześniej brakowało lokalnie. W ramach tych dużych projektów dewelopers­kich powstają też mieszkania, także na wynajem.

Gdyby miała pani wybrać jeden rejon Warszawy, który miałby się zmienić do 2040 r., to co by to było? Jak ten rejon powinien się zmienić?

Trudno wybrać jeden. Mamy przygotowa­ne wizje i plany rozwoju wielu ciekawych obszarów w mieście. Każdy z nich jest na swój sposób unikatowy – ogrody deszczowe na Zakolu Wawerskim, nowoczesne zrównoważo­ne

 ?? FOT. MACIEK JAŹWIECKI / AGENCJA GAZETA ?? • Tomasz Dzido-Gajowy przeprowad­ził się do Rudki w poszukiwan­iu ciszy i przyrody. Wspiera go Ryszard Urbanik (w czapce) ze Stowarzysz­enia Obrony Rudki
FOT. MACIEK JAŹWIECKI / AGENCJA GAZETA • Tomasz Dzido-Gajowy przeprowad­ził się do Rudki w poszukiwan­iu ciszy i przyrody. Wspiera go Ryszard Urbanik (w czapce) ze Stowarzysz­enia Obrony Rudki

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland