Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Mówią, że zamach wymyślił,
Tajemnicza przesyłka, po otrzymaniu której burmistrz Milanówka miał podobno objawy zatrucia, była w rzeczywistości obywatelskim projektem uchwały zmniejszającej burmistrzowi pensję. Teraz dokument jest dowodem w prokuratorskiej sprawie.
We wtorek, 30 marca Piotr Remiszewski – burmistrz Milanówka – otrzymał tajemniczą przesyłkę, po otwarciu której źle się poczuł. Jej tajemniczości nie umniejszał fakt, że – jak przyznał sam burmistrz – nadawcy się podpisali, a specjaliści z jednostki chemicznej straży pożarnej, którzy przebadali ją jeszcze tego samego dnia, nie stwierdzili na niej żadnych substancji niebezpiecznych. Pomimo tego sprawą zajęła się prokuratura, a burmistrz miał przejść badania toksykologiczne. W Polskę poszła informacja o zamachu na burmistrza Milanówka.
KTO WIERZY W ZAMACH?
Czy w Milanówku wierzą w zamach? Pytamy o to na lokalnym targowisku. – Ja wierzę. I inni też wierzą, bo wiele złego ludzie potrafią zrobić. A kto by potrafił coś takiego wymyślić?! I po co? – słyszymy od Agaty ze stoiska obuwniczego, która przypomina, że burmistrzowi w przeszłości grożono już śmiercią. On sam również często o tym przypomina. Sytuacja miała miejsce w styczniu 2019 roku, wkrótce po zabójstwie Pawła Adamowicza. 73-latka, który groził wtedy Remiszewskiemu, szybko ujęła policja.
Jednak im dalej w targowisko, tym częściej głosy stają się krytyczne. – Wymyślił to sobie, żeby ludzie o tym, co wyczynia z targowiskiem, nie gadali – mówi Iwona ze stoiska spożywczego. Koleżanki i klientki potakują, a Iwona kontynuuje: – Obiecywane było, że jak przebudowa będzie, to będziemy mogli cały czas handlować, a w marcu nam nagle mówią, że mamy się wynosić – odpowiada kobieta. – On wszystkie decyzje zaocznie podejmuje. Nic się nie konsultuje z mieszkańcami – dodaje Adam, którego spotykamy przed drzwiami cukierni. Tam, w środku, ekspedientka też nie wierzy w zamach. Kiwa z politowaniem głową. Na witrynie wywiesiła plakat: „Nie wierzcie w wizję pięknego targowiska. Nas, których znacie tu nie będzie. Kupcy chcą rewitalizacji, ale nie przebudowy”.
– Ci ludzie traktują moją wyciągniętą dłoń jak zaciśniętą pięść, która zaraz w nich uderzy! Wyszedłem z propozycją podpisania z kupcami porozumień, które dawałyby im gwarancje powrotu na zrewitalizowane targowisko miejskie, na podobnych jak dotychczas warunkach. Znalazłem im miejsce zastępcze 300 metrów dalej od obecnego. Po prostu bajka! Wszyscy się pomieszczą, są miejsca parkingowe, jest dostęp do transformatora – odeprze potem te zarzuty burmistrz Remiszewski, dodając: – Problem nie leży w samych kupcach, bo uważam, że to jest grupa biednych ludzi zmanipulowanych przez opozycję, która traktuje w sposób bezczelny ich nieświadomość tego, co się dzieje w mieście, wykorzystując ich jako narzędzie walki z burmistrzem.
– Ta propozycja może się odnosić tylko do kupców, którzy handlują z samochodu. Jeśli chodzi o nasze pawilony, to nierealne. Demontaż oznaczałby ich całkowite zniszczenie – mówi Danuta Pakuła, jedna z liderek protestu. Po chwili dodaje: – My też chcemy odnowić to targowisko, ale etapami, tak jak wcześniej obiecywał burmistrz. Kiedy 3 marca ogłosił, że mamy się wynosić, w ciągu dwóch dni zebraliśmy 2,5 tys. podpisów przeciwko tej decyzji. Wystąpiliśmy o konsultacje społeczne, sama złożyłam pismo w tej sprawie. Bez reakcji. Mnie burmistrz nie posądził o atak terrorystyczny, o dziwo, ale za to dostałam wypowiedzenie dzierżawy, po 20 latach. Cyrki się tu dzieją nieprzeciętne.
„PIENIĄDZ NIE ŚMIERDZI”
Pomimo że burmistrz jest bezpartyjny (w wyborach startował z własnego komitetu), stosowana przez niego retoryka – twierdzenia o opozycji mamiącej tzw. zwykłych ludzi – łudząco przypomina tę, którą na forum krajowym stosuje Prawo i Sprawiedliwość. Lokalny radny Piotr Napłoszek uważa burmistrza za populistę, który teraz – podobnie jak PiS – ma swoją teorię zamachu.
– To jest człowiek, który zarządza miastem przez konflikt. Jeżeli w stu procentach zgadzasz się na jego pomysł, to uważa cię za człowieka kompromisu. Jeśli wnosisz jakieś uwagi, to stajesz się wrogiem publicznym – mówi Napłoszek.
Sygnałów, które mogą świadczyć o niejasnych powiązaniach z PiS, jest w Milanówku więcej. Pod koniec zeszłego roku zatrudnienie w referacie gospodarki nieruchomościami lokalnego magistratu znalazła żona jednego z prezydentów miast na Mazowszu, kojarzonego z PiS. Na początku bieżącego roku radcą prawnym w urzędzie został Krzysztof Bugla, były burmistrz Żoliborza – wyrzucony z Platformy Obywatelskiej za lokalny sojusz z PiS (w rozmowie z nami zapewnia, że zatrudnienie nie ma związku z jego polityczną przeszłością). Zaraz po tym, jak informacja o domniemanym zamachu na burmistrza Milanówka pojawiła się w mediach, w obronę wzięła Remiszewskiego rzeczniczka PiS Anita Czerwińska, tweetując w jego sprawie: „Do czego prowadzi nienawiść? Opamiętajcie się”.
Co do zwracających uwagę angaży w magistracie Remiszewski odpowiada, że nie zagląda nikomu w metrykę, a co do Czerwińskiej – że zareagowała jako posłanka z regionu. Zresztą Remiszewski zapewnia, że wszystkich traktuje równo. – Kiedy idę do marszałka Adama Struzika, to widzę jego, a nie członka Polskiego Stronnictwa Ludowego. Tak samo kiedy idę do wojewody Konstantego Radziwiłła, to widzę Radziwiłła, a nie członka PiS. Poza tym znają państwo pewnie rzymską maksymę „pecunia non olet”. Pieniądz nie śmierdzi. A im więcej płynie go do miasta, tym lepiej – mówi burmistrz.
Lokalne kontrowersje wokół polityki burmistrza dotyczą nie tylko targowiska, które wbrew wcześniejszym zapowiedziom ma zostać usunięte z obecnej lokalizacji na czas budowy nowego. T o też niedawna wycinka 60 drzew w centrum miasta, do której nie powinno dojść, bo w całości stanowi ono obszar ochrony konserwatorskiej. Niemal od początku kadencji za burmistrzem ciągnie się też spór o siedzibę centrum kultury w Milanówku, którą Remiszewski chciał kupić, a następnie przebudować za kilka milionów złotych. Radni co do zasady zgodzili się, że taki obiekt powinien powstać, ale „ za niecelową „ uznali planowaną przez burmistrza lokalizację na obrzeżach miasta, oskarżając go o działanie bez porozumienia z radą i wzywając do wstrzymania przedwczesnych działań PR-owych (opłacanych ze środków publicznych). Konflikt okazał się na tyle gorący, że poparcie dla burmistrza wycofało troje radnych. W efekcie krytykowana przez niego opozycja stanowi w Radzie Miasta Milanówka faktyczną większość.
– Politycznie ta sprawa z rzekomym zamachem wydaje się Remiszewskiemu bardzo na rękę. Zamiast odpowiadać za sytuację w mieście, może kreować się na ofiarę, tak jak wcześniej kreował się na ofiarę hejtu, ze szkodą dla marki miasta Milanówek – dodaje Napłoszek, nawiązując m.in. do konfliktu, w jaki burmistrz wdał się z jedną z lokalnych grup na Facebooku. W rozmowie ze „Stołeczną” burmistrz określił ją jako „chyba najbardziej hejterski portal na Facebooku”. Przeciwko portalowi toczą się dwa postępowania prokuratorskie w sprawie domniemanego naruszenia dóbr osobistych burmistrza i jego rodziny.
Ci ludzie traktują moją wyciągniętą dłoń jak zaciśniętą pięść, która zaraz w nich uderzy!
ZAMACH CZY OBNIŻKA PENSJI?
Co jednak wydarzyło się 30 marca? Dziś powszechnie już wiadomo, że to, co dzień po domniemanym zamachu nazywano „tajemniczą przesyłką”, było w istocie obywatelskim projektem uchwały w sprawie „ustalenia wynagrodzenia Burmistrza Miasta Milanówka”. Po jej ewentualnym przyjęciu przez radę miejską burmistrz dostawałby 4,2 tys. brutto
mi wierzyć, że jestem ostatnią osobą, która naciągałaby kogokolwiek na koszty – zapewnia burmistrz Milanówka.
JAK NIE DRZWIAMI, TO OKNEM?
Prokurator Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie potwierdza, że Prokuratura Rejonowa w Grodzisku Mazowieckim prowadzi postępowanie z art. 160 par. 1 k.k. – czyli w sprawie narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub uszczerbku na zdrowiu (za co grozi do trzech lat więzienia).
„Obecnie gromadzony jest materiał dowodowy. Mając na względzie dobro prowadzonego dochodzenia, na jego obecnym etapie prokuratura nie przekazuje szczegółowych informacji o poczynionych ustaleniach, jak również wykonanych i zaplanowanych czynnościach” – pisze prok. Skrzyniarz.
Wiadomo, że na materiał dowodowy składa się m.in. projekt uchwały, którą przez to nie mogą się zająć radni. Radna Jolanta Nowakowska, wiceprzewodnicząca rady Milanówka tłumaczy, że problem dotyczy głównie list z podpisami, ponieważ jeśli chodzi o projekt uchwały, to składający go mieszkaniec wysłał radzie skan. Na tej podstawie radni planują jednak zastosować wybieg i wystąpić z własną inicjatywą uchwałodawczą.
– Jako radni możemy wyjść naprzeciw mieszkańcom, którzy podpisali się pod projektem uchwały o obniżeniu wynagrodzenia burmistrzowi i samodzielnie przyjąć taką uchwałę. Ja osobiście jestem za takim podejściem do sprawy. Wystarczy, że znajdzie się czterech radnych, którzy się pod takim projektem uchwały podpiszą – mówi Jolanta Nowakowska, wiceprzewodnicząca rady, a p.o. jej przewodniczącego, radny Witold Mossakowski, dodaje: – Biorąc pod uwagę układ sił w radzie miasta, jest szansa na przyjęcie takiej uchwały. Ale na tym etapie to wróżenie z fusów. Będzie głosowanie, zobaczymy.