Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Wielki popyt na wielką płytę
Mieszkania w blokach z wielkiej płyty sprzedają się na pniu, a ich ceny szybko rosną.
dlu Kasprzaka na pograniczu Woli i Bemowa. Można też spotkać informację, że ten pierwszy dom zbudowano na Jelonkach, ale to chyba powielana pomyłka – na Jelonkach istniały zakłady prefabrykacji, ale pierwsze osiedla zaczęto tam budować dopiero w latach 70.
Budowa domów z wielkopłytowych prefabrykatów w latach 60. kulała, bo brakowało zakładów betoniarskich. Poza tym pierwszy sekretarz PZPR Władysław Gomułka nie był zainteresowany zapewnianiem ludziom luksusów – uważał, że mieszkania powinny być małe i mieć ślepe kuchnie. Po przejęciu władzy przez Edwarda Gierka od razu na pierwszym posiedzeniu Biura Politycznego KC PZPR, 12 stycznia 1971 roku, zapowiedziano „przyspieszenie tempa rozwoju budownictwa wielkopłytowego”. A w maju 1972 roku na tzw. plenum komitetu centralnego partii przyjęto „perspektywiczny program budownictwa mieszkaniowego”. 14 września 1971 r. – za chwilę minie okrągłe półwiecze – uruchomiono pierwszą polską fabrykę wielkiej płyty przy ul. Łączyny na tyłach Toru Wyścigów Konnych na Służewcu. Pierwsze bloki z tych prefabrykatów od 1972 r. budowano na Stegnach. To był tzw. system szczeciński, który wyróżnia się kamyczkami na elewacji.
Wielka płyta pozwoliła podkręcić tempo budowy mieszkań. Do końca PRL-u w całej Polsce zbudowano ok. 4 mln mieszkań. W rekordowym 1978 roku – prawie 284 tys. Dla porównania – w 2020 roku deweloperzy, inwestorzy indywidualni, gminy, TBS-y i spółdzielnie – razem wzięci – zbudowali ok. 220 tysięcy mieszkań.
Na przełomie lat 70. i 80. na wielu budowach zaczęto oszczędzać na materiałach. Okrajano też koncepcje urbanistyczne, na przykład na Ursynowie długie lata trzeba było czekać na planowane szkoły. – Cały system opierał się na wielopiętrowo zakłamanych danych. Sprawozdania miały się nijak do rzeczywistości. Zakłamana była liczba mieszkań i sklepów, materiałów, wszystkiego. I potem te dane trafiały do roczników statystycznych – mówił w 2008 r. w rozmowie ze „Stołeczną” Marek Budzyński, projektant Ursynowa Północnego.
Gospodarka planowa wywarła na budynkach dodatkowe piętno w postaci usterek takich jak te wykpione w serialu „Alternatywy 4”.
Dlatego w latach 90. nastąpił raptowny zwrot. Kiedy nastał wolny rynek, Polacy nie chcieli kupować mieszkań z wielkiej płyty.
Co sprawia, że osiedla z czasów PRL-u, które długo było symbolem budowlanych fuszerek, to dziś tak chodliwy towar?
◄ Osiedle z wielkiej płyty na Gocławiu na Pradze-Południe mieszkanie sprzedawane na rynku wtórnym w I kw. 2021 r. to wielka płyta.
Z kolei serwisy Cenatorium i UrbanOne podliczały dla portalu money.pl, że na osiedlu za Żelazną Bramą w 2020 roku sprzedano niemal 50 mieszkań, a średnia cena wyniosła 12,1 tys. zł za metr kwadratowy. Rekordowe było 47-metrowe mieszkanie przy ul. Siennej, które sprzedano za 825 tys. zł – 17,5 tys. zł za metr.
A CZY TE BLOKI SIĘ NIE ROZLECĄ?
Od lat powraca pytanie o to, ile bloki z wielkiej płyty jeszcze postoją. Pokutuje teza, że były budowane z myślą o tym, by wytrzymały tylko 50 lat. Najsłabszym punktem tych bloków są tzw. kotwy, nazywane też „agrafkami” – stalowe wieszaki łączące zewnętrzne płyty elewacyjne ze szkieletem budynku. Jeżeli były poprawnie wykonane i właściwie uszczelnione, blokom nic nie grozi. Ale jeśli dostanie się tam wilgoć, może dojść do korozji. Jednak jedyny przypadek odpadnięcia płyty elewacyjnej miał miejsce w Rzeszowie w latach 90.
– Błędny jest pogląd, że te budynki mają 50-letni okres trwałości. Czas ich życia jest o wiele dłuższy – mówił w styczniu 2019 r. Robert Geryło, dyrektor Instytutu Techniki Budowlanej, przedstawiając wyniki dwuletniego badania stanu bloków z wielkiej płyty.
Piotr Knyziak z Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej w poświęconym im referacie uspokaja, że jeśli stalowe mocowania korodują i tracą wytrzymałość, płyty przesuwają się, sygnalizując nadchodzącą awarię. Takich przemieszczeń nie zarejestrowano podczas badań przeprowadzonych na 95 budynkach w latach 2005-06 oraz w 2016 r. na 104 budynkach z kilkudziesięciu osiedli w Warszawie.
„Trwałość elementów konstrukcji, biorąc pod uwagę duże zapasy nośności, może osiągnąć 120 lat” – twierdzi Knyziak. Choć przyznaje, że spółdzielnie mieszkaniowe powinny bardziej się przykładać do przeprowadzanych raz na pięć lat obowiązkowych przeglądów budynków.
W 2020 r. weszła w życie ustawa o wspieraniu termomodernizacji i remontów. Zwiększono w nim możliwość dofinansowania remontów, a jeśli podczas termoizolacji inwestor zdecyduje się też na wzmocnienie budynku, może liczyć na jeszcze większe wsparcie. Fundusz Termomodernizacji ma 2,9 mld zł do rozdysponowania w ciągu dekady. Ministerstwo Rozwoju liczyło, że do 2029 r. zostanie wzmocnionych 2 tys. budynków z wielkiej płyty.
Spółdzielnie mieszkaniowe zaczynają eksperymentować z podnoszeniem standardu bloków z betonowych prefabrykatów. Nie chodzi tylko o termomodernizację (szczęśliwie coraz rzadziej już zdarza się, że okładane styropianem bloki malowane są na jaskrawe kolory, co zyskało adekwatną nazwę „pastelozy”).
W ubiegłym roku Spółdzielnia Mieszkaniowa Jaskółka w Tarnowie wymieniła na większe lub dobudowała balkony do swoich bloków.
Przymocowano je na kotwach do konstrukcji nośnej budynków. Montaż przeprowadziła specjalistyczna firma. Za balkon o powierzchni 3 m kw. lokatorzy mieli do zapłaty 10 tys. zł, z możliwością rozłożenia na raty. Rok wcześniej podobną operację przeprowadziła w Jaworznie spółdzielnia Górnik.
Bloki z wielkiej płyty mogą jeszcze mieć przed sobą całkiem nowe życie.