Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Na wsi nie chcą się szczepić
– Nie szczepią się przecież nawet nauczyciele, lekarze, zdarza się, że księża bagatelizują wartość szczepień.
– Są takie miejscowości na Mazowszu, gdzie poziom wyszczepienia dwiema dawkami jest poniżej 20 proc. Daleko nam do zbiorowej odporności, która zabezpieczałaby nas przed czwartą falą. Mamy klucz, tylko trzeba z niego skorzystać – mówił w poniedziałek rano wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł w radiu RDC.
W Warszawie już milion zaszczepionych
Dane o poziomie szczepień rząd regularnie publikuje w serwisie gov. pl. W Warszawie już ponad milion ludzi zaszczepionych jest pełną dawką. To 56,8 proc. mieszkańców. Ale w małych miejscowościach sytuacja jest zupełnie inna. Najgorzej na Mazowszu szczepienia idą w gminie Łyse w powiecie ostrołęckim. Tam zaszczepionych jest zaledwie 16,8 proc. mieszkańców. Listę 25 najsłabiej wyszczepionych w województwie gmin zamyka Baranowo (również w powiecie ostrołęckim) – tylko 24,6 proc. mieszkańców przyjęło szczepionkę.
– Wspólnym mianownikiem tych samorządów jest fakt, że są to gminy wiejskie o małej gęstości zaludnienia – mówi Marta Milewska, rzeczniczka mazowieckiego urzędu marszałkowskiego. Zauważa, że w przypadku osób starszych znaczenie może mieć także odległość od punktu szczepień. Na wsi nawet dystans rzędu 30 km może stanowić wyzwanie dla kogoś, kto nie ma samochodu albo nie może prowadzić ze względów zdrowotnych. Komunikacja publiczna w wielu gminach już nie istnieje, nie każdy może liczyć na to, że podwiezie go syn lub zięć. Łyse
Lelis
– Pan zajrzy u nas pod sklep Lewiatana albo pod Dino. Masa samochodów stoi, to mit, że ludzie nie mają jak dojechać – przekonuje w rozmowie z „Wyborczą” Marek Klimek, wójt gminy Potworów w powiecie przysuskim (21,5 proc. wyszczepienia). – Ale jakby kto naprawdę miał problem, to u nas lekarz z pielęgniarką dojadą. Nie ma zgłoszeń.
Szczepimy, ale ludzi nie stąd
– Nie wiem, dlaczego ten poziom jest tak niski. Ja szczepię dużo ludzi, miesięcznie to chyba koło tysiąca będzie. Owszem, pewnie przyjeżdżają także spoza Starego Lubotynia. Dlaczego nie z samej gminy, no to już trzeba by mieszkańców zapytać… – mówi doktor Dariusz Kossakowski z placówki NZOZ „Medicus” prowadzącej szczepienia w Starym Lubotyniu w powiecie ostrowskim (poziom wyszczepienia 18,1 proc.).
– Jednym z powodów, ale niekoniecznie najważniejszym, mogą być konserwatywne poglądy mieszkańców – wylicza Krzysztof Strzałkowski, mazowiecki radny KO, przewodniczący komisji zdrowia w sejmiku Mazowsza. Rzeczywiście, w gminach z najniższym poziomem wyszczepienia poparcie na przykład dla Andrzeja Dudy w drugiej turze wyborów prezydenckich w 2020 r. było znacznie wyższe niż średnia dla Mazowsza. Ot, choćby w gminie Łyse Duda zdobył aż 76 proc. poparcia. W Baranowie – 75 proc.
Przypomnijmy, prezydent Andrzej Duda w czerwcu na międzynarodowej konferencji Globsec w Bratysławie mówił m.in.: „Czy spadek liczby zachorowań jest to efekt szczepienia, czy to efekt tego, że mamy takie warunki pogodowe? W zeszłym roku nie mieliśmy szczepionki, a przypadków było tyle samo”. Tych, którzy prezydenta Dudę uważają za autorytet, te słowa mogły zniechęcać do szczepień.
– Drugi może być problem natury technicznej: w niektórych gminach może być kłopot z zarejestrowaniem się na szczepienia, bo dostęp do internetu jest ograniczony. Owszem, można zadzwonić na infolinię, ale czasami trudno się dodzwonić – wylicza Strzałkowski.
– Trzeci powód jest taki, że część tych gmin z niskim odsetkiem zaszczepienia realnie ma mniej mieszkańców, niż jest zameldowanych, bo spora część ludzi w wieku produkcyjnym pracuje za granicą.
W małych miejscowościach ludzie biorą z nich przykład – mówi wójt jednej z mazowieckich gmin.
Mieszkańcy na emigracji
– Coś w tym może być. Z deklaracji śmieciowych wychodzi o dwa tysiące ludzi mniej, niż mamy zameldowanych – mówi „Wyborczej” Dariusz Łukaszewski z gminy Kadzidło w powiecie ostrołęckim (21,6 proc. zaszczepionych).
Gminy wiejskie na Mazowszu mają inną strukturę demograficzną niż większe miasta. Seniorzy stanowią tu większy odsetek mieszkańców. Młodsi często wyjeżdżają do pracy do Warszawy albo za granicę. Czasami pozostają zameldowani w swoich miejscowościach, choć wcale w nich już nie mieszkają.
– Albo walczymy z epidemią, albo udajemy, że walczymy – mówi z pasją Stanisław Jastrzębski, wójt gminy Długosiodło w powiecie wyszkowskim, z wykształcenia weterynarz. – Nie szczepią się przecież nawet nauczyciele, lekarze, zdarza się, że księża bagatelizują wartość szczepień. W małych miejscowościach ludzie biorą z nich przykład. Plotka szerzy się szybciej niż fakty. To nie jest kwestia braku infrastruktury. Jak ktoś nie ma internetu, może zadzwonić na infolinię albo do urzędu gminy, na pewno byśmy pomogli. Oferujemy dowożenie na szczepienia. Jak to jest możliwe, że nie można wprowadzić przepisów nakazujących szczepienia przynajmniej w instytucjach publicznych? – oburza się.