Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Burze psują światła dla pieszych?
Awaria sygnalizacji świetlnej na Muranowie uniemożliwiła pieszym bezpieczne przejście przez ruchliwe skrzyżowanie. Drogowcy przyznają, że burze z ulewnymi deszczami przyczyniają się do takich sytuacji.
W sprawie zepsutej sygnalizacji u zbiegu ulic Anielewicza i Smoczej interweniował czytelnik „Stołecznej”. Według Kamila Świętonia od poniedziałku nie zapalało się tam zielone światło dla pieszych. „Ludzie po odczekaniu kilku cykli wariujących świateł w końcu decydują się przechodzić przez ul. Anielewicza na czerwonym, samochody trąbią – jest naprawdę niebezpiecznie. Młodsi jeszcze w miarę sprawnie przebiegają między tymi samochodami. Starsi stoją w upale po dziesięć minut, aż w końcu zniecierpliwieni, i obtrąbiani, muszą w końcu przejść na wiecznym czerwonym. Przecież kierowcy nie wiedzą, że ludzie decydują się na ten manewr, bo od kilku dni nie włączyło się zielone światło do przejścia prostopadle przez ul. Anielewicza!” – opisuje pan Kamil.
Ma też pretensje, że urzędnicy nie odpowiadali na jego zgłoszenia pod numerem miejskiego telefonu interwencyjnego 19 115. „Na infolinię nie idzie się dodzwonić, bo za mało konsultantów, a na zgłoszenia przez aplikację nie reagują”. Przypuszcza, że zepsuły się nowego typu czujniki wykrywające pieszych lub przyciski do manualnego wywoływania zielonego światła.
Rzecznik Zarządu Dróg Miejskich Jakub Dybalski uspokaja, że sygnał o awarii na ul. Anielewicza przy Smoczej dotarł tam w poniedziałek. Potwierdza, że nie włączało się zielone światło dla pieszych. – We wtorek zlokalizowaliśmy usterkę w programie. Nasi inżynierowie analizują algorytmy, żeby ją wyjaśnić. Na skrzyżowaniu działa tymczasowo inny program sygnalizacji – przekazał w środę „Stołecznej”.
W ZDM przyznają, że do awarii mogły się przyczynić ostatnie ulewy i burze. – Chodzi głównie o starsze instalacje, które mogą mieć nieszczelne elementy i woda przedostaje się do środka, powodując spięcia – mówi Jakub Dybalski.
Takich miejsc, gdzie sygnalizacja przestawała działać, tego lata było więcej. Duży galimatias panował np. na bardzo ruchliwym skrzyżowaniu al. „Solidarności” i al. Jana Pawła II koło dawnego kina Femina. Światła zgasły też na Wisłostradzie u wylotu ul. Sanguszki przy moście Gdańskim, gdzie utworzył się ogromny korek samochodów – kierowcy próbowali przeciąć arterię, by skręcić w lewo na Żoliborz. A obok piesi i rowerzyści usiłowali się przedostać przez wielopasowe jezdnie nad Wisłę.