Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Tropiki w szpitalach
– Jak klimatyzacja przestanie działać, to schodzimy z zabiegów planowych i robimy tylko ratujące życie – słyszymy w jednym ze szpitali w Warszawie. Szef szpitala przyznaje, że u niego klimatyzacja jeszcze działa.
Od około trzech tygodni nie udaje się naprawić klimatyzacji na oddziale kardiologii w Szpitalu Wolskim przy ul. Kasprzaka.
Od miesiąca Warszawę nawiedzają tropikalne upały. Ostrzeżenia o nich niemal codziennie wydaje IMGW. Upał może być niebezpieczny dla pacjentów w szpitalach. W grupie zagrożenia są m.in. osoby z niewydolnością układu krążenia, dlatego personel szpitala dwoi się i troi, żeby problemom zapobiec. Jak przyznaje jednak Adam Buczkowski, rzecznik szpitala z Kasprzaka, mają związane ręce.
Trzeba ryzykować
– Kiedy przyjechali serwisanci, pierwsza diagnoza była taka, że jest uszkodzony sterownik. Na jego naprawę trzeba było czekać pięć dni. Kiedy firma serwisowa sprowadziła nowy sterownik, okazało się, że uszkodzona jest kolejna część, bez naprawy której nowego sterownika nie da się zainstalować. Tę część trzeba było zamówić. Na jej dostarczenie ciągle czekamy. Ale jest nadzieja, że przyjdzie jeszcze w tym tygodniu – mówi Buczkowski.
W pozbawionym klimatyzacji budynku znajdują się: sala chorych (na której pacjenci przebywają pomiędzy zabiegami), gabinety ogólne, sala zabiegowo-operacyjna i sala endoskopowa. Aby uniknąć tragedii, jaką mogłoby się skończyć przebywanie pacjentów kardiologicznych w trzydziestostopniowym upale, personel szpitalny stara się zepsutą klimatyzację „oszukać”. Otóż co kilka godzin szpitalni serwisanci (a więc nie ci z firmy zewnętrznej) restartują klimatyzację, po czym wznawia ona funkcjonowanie w trybie awaryjnym. W trybie awaryjnym klimatyzacja działa kilka godzin, po czym się wyłącza. Wtedy przychodzi kolejny serwisant – i znów ją restartuje.
– Mogą się zdarzyć półgodzinne okresy, w których temperatura jest kilka stopni wyższa od pożądanej, ale na razie to rozwiązanie się sprawdza. Nie musieliśmy ani przesuwać, ani odwoływać zabiegów – mówi Buczkowski.
– Tylko czy nie ma ryzyka, że przy takim użytkowaniu klimatyzacja całkiem się zepsuje? – pytam. – Nie mamy wyboru. Chodzi o dobro pacjentów – przyznaje rzecznik szpitala.
Jak nie upał, to burza
Szpital Wolski nie jest jedynym szpitalem w Warszawie, w którym tropikalne upały utrudniają lekarzom walkę o zdrowie i życie pacjentów. W środę, 14 lipca, dziennikarz Michał Janczura z Radia TOK FM opublikował na Twitterze zdjęcie przedstawiające klimatyzator na środku szpitalnej sali, którego odpływ powietrza przyklejono taśmą do spuszczonej z sufitu rury, a osobny przewód skrapla pozostałą po schładzaniu powietrza wodę do postawionej obok miski. Według opisu ma to być zdjęcie z Oddziału Intensywnej Terapii, gdzie normalna klimatyzacja ma nie działać od dłuższego czasu – również na niektórych salach operacyjnych.
„Wczoraj operacje odbywały się przy 30 stopniach – relacjonują pielęgniarki” – a ich relację przekazuje Janczura.
Jak udaje nam się ustalić, zdjęcie przedstawia salę szpitalną w Centralnym Szpitalu Klinicznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Anna Łukasik, dyrektor UCK WUM, potwierdza, że awaria dotyczy części sal bloku operacyjnego. Z przekazanych przez nią informacji wynika, że w tym szpitalu do problemów z klimatyzacją przyczyniły się występujące na przemian z upałami gwałtowne burze.
„Przyczyną powstania awarii były ulewne deszcze, które spowodowały dostanie się wody i uszkodzenie elementów napędów wentylatorów agregatu wody lodowej na dachu Bloku Operacyjnego. Aktualnie w salach operacyjnych dotkniętych awarią zostało zapewnione alternatywne źródło chłodzenia” – pisze dyr. Łukasik, przy czym nie wiadomo, czy „alternatywne źródło” to aparatura widoczna na zdjęciu Janczury. Dyrektor zaznacza też, że problemy nie wpłynęły na harmonogram zabiegów.
Z rozmów z pracownikami innych szpitali wynika jednak, że niewyrabiająca przy upałach klimatyzacja to częsty problem. – U nas jeszcze klimatyzacja działa, odpukać. Ale odkąd zaczęły się upały, już kilka razy musieliśmy wzywać serwisantów, bo nawet jak działa, to od upałów wariuje – słyszę w jednym z większych szpitali w Warszawie.
Czy jest plan B? – Jak klimatyzacja przestanie działać, to schodzimy z zabiegów planowych i robimy tylko ratujące życie. Życie jest najważniejsze, więc z takich zabiegów zrezygnować nie wolno – odpowiada rozmówca.
– Najbezpieczniej byłoby mieć zapasową aparaturę, ale na to nigdy przecież nie ma pieniędzy – słyszę w kolejnym szpitalu.
Co kilka godzin szpitalni serwisanci restartują klimatyzację, po czym wznawia ona funkcjonowanie w trybie awaryjnym