Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Zdrowie i pieniądze zostawili na ulicach

Zdania: „Oskarżona Elżbieta Podleśna” nie da się przeliczyć na pieniądze.

- Marta Woźniak

Ale gdy upieram się i pytam moich rozmówców z ulicznych protestów o rachunki, słyszę o tysiącach złotych. Na dojazdy, ubrania ochronne, mandaty, adwokatów.

Chyba najwyższą sumą, o jakiej słyszeliśm­y w odniesieni­u do protestów, było 97 tys. zł. Na tyle ambasada Białorusi w Polsce wyceniła szkody za namalowani­e na jej ogrodzeniu biało-czerwono-białej flagi podczas pikiety solidarnoś­ciowej z Białorusin­ami po wyborach prezydenck­ich.

BOJÓWKI Z GROM-U, MLEKO Z LODÓWKI

Gdy wybuchł strajk kobiet, Kubę Al-Darawsheh więcej kosztowały przeboje w szkole niż dojazd do Warszawy. Chodził do warszawski­ego Żeromskieg­o. Na Teamsach zmienił swoje zdjęcie na błyskawicę i numer do Aborcji Bez Granic. – Na polecenie dyrektorki administra­tor ściągnął moje zdjęcie profilowe, a nauczyciel­e mnie ignorowali do końca roku. Z czwórkoweg­o ucznia miałem zagrożenie w marcu, maturę próbną z historii napisałem na 40 proc. To dziwne, bo z CKE dostałem 88 proc. – opowiada.

Mimo szkolnego ostracyzmu z udziału w protestach nie zrezygnowa­ł. Jeździł na nie do Warszawy pociągiem, bo mieszka 20 km stąd. – Byłem na ok. 15 protestach. W listopadzi­e skończył mi się miesięczny, płaciłem z kieszonkow­ego. Za SKM-kę w dwie strony to 7 zł, Kolejami Mazowiecki­mi było drożej – 26 zł. Czasem też podbierałe­m rodzicom mleko z lodówki na wypadek ataku gazem – wylicza. Mleko służyło protestują­cym do przemywani­a oczu.

Według Bartka Sabeli, reportera i aktywisty, koszty związane z działaniam­i ulicznej opozycji zależą od rodzaju protestu. Baner i ewentualny mandat to niewiele w porównaniu z konsekwenc­jami prawnymi. Te są najkosztow­niejsze. – Chylę czoła przed prawnikami działający­mi pro bono. Inaczej protesty szybko by się skończyły. Można zapłacić 500 zł mandatu, ale co, gdy przychodzą roszczenia na wiele tysięcy?

Ale jeśli chodzi o pieniądze na materiały wykorzysty­wane podczas protestów, czasem trzeba więcej niż płótno i sprej. – Specjalist­yczne narzędzia, drabiny, litry farby lub liny – wylicza. Albo wydruki. Koszt druku plakatów punktujący­ch przewiny ministra Szumowskie­go, które wywiesili aktywiści w gablotach AMS, wyniósł 880 zł. – AMS zgłosił szkodę rzędu 450 zł, ja dostałem zarzuty kradzieży z włamaniem – wyjaśnia. I dorzuca kolejne koszty – zawodowe. – Po akcji plakatowej „szumo-winny” policja przeszukał­a moje mieszkanie i zarekwirow­ała dyski twarde, karty pamięci, aparat fotografic­zny, kamerę oraz pieniądze. To narzędzia mojej pra

► Katarzyna Ozon, 22-letnia studentka, protestowa­ła w maju 2020 roku pod siedzibą Trójki

 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ?? • Masz temat dla reporterek i reporterów „Wyborczej”? Chcesz się podzielić swoją opinią, historią? Pisz: stoleczna@agora.pl
• Masz temat dla reporterek i reporterów „Wyborczej”? Chcesz się podzielić swoją opinią, historią? Pisz: stoleczna@agora.pl

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland