Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
W rajd wokół Warszawy
ne miejsca 1 i 8 sierpnia – zaprasza Karolina Gójska z Gminnego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Mrozach, któremu podlega ta niezwykła ciekawostka transportowa. Tramwaj konny zabiera tylko sześć osób. – Jedzie się do Rudki, tam jest chwila przerwy, bo woźnica musi przepiąć konie, i powrót do Mrozów. Wycieczka trwa 45 minut – opowiada Gójska.
Na pytanie, dlaczego tramwaj konny kursuje tak rzadko, stwierdza, że nie było obłożenia i zapadła decyzja, by uruchamiać go tylko w dwie pierwsze niedziele miesiąca. Dla gminy to także konkretne koszty – musi zapłacić woźnicy, który mieszka w Warszawie i przywozi z daleka konia zaprzęgowego. Okazuje się, że z tym też jest niemało zachodu: – Nie każdy koń chce chodzić u nas między szynami. Siwek jest już przyzwyczajony. Poprzednie płoszyły odgłosy kół na szynach – wspomina Gójska. I zachęca, by w weekendy, w które akurat nie ma przejażdżki tramwajem konnym, pokonać jego leśną trasę pieszo.
WĄSKOTORÓWKA W SOCHACZEWIE
Kiedy w latach 70. rozebrano tory na linii Mrozy – Rudka Sanatoryjna, wagon przygarnęło Muzeum Kolejnictwa w Sochaczewie. Jedziemy je odwiedzić pociągiem Kolei Mazowieckich (nieregularne godziny kursów z Dworca Śródmieście). Samorządowy przewoźnik rozbudowuje właśnie bazę w tym mieście. W maju szwajcarska firma Stadler zaczęła prace na zapleczu technicznym do obsługi swoich najnowszych pociągów typu Flirt. Hala o powierzchni 2,5 tys. m kw. ma być gotowa na wiosnę 2022 r.
Z sochaczewskiego dworca kierujemy się na ul. Licealną 18, gdzie od 1986 r. działa Muzeum Kolei Wąskotorowej z największym zbiorem tego typu taboru w Europie (163 eksponaty i 50 na zapleczu, które czekają na renowację). Wąskotorówkę zlikwidowano dwa lata wcześniej. Budowa 33-kilometrowej trasy przez Tułowice do Wyszogrodu z torami o prześwicie 750 mm zaczęła się w 1921 r. Teraz w weekendy możemy się przejechać przez ponad połowę tego odcinka do Wilcza Tułowskiego na zachodnim krańcu Puszczy Kampinoskiej. Początek imprezy w muzeum o godz. 9.50, powrót o godz. 15.20. W programie m.in. krótki spacer po lesie i piknik z ogniskiem w Tułowicach. W wybrane dni (akurat w ten i przyszły weekend 16-17 i 23-25 lipca) kursy pociągu retro obsługiwane są parowozem, w pozostałe – przez lokomotywę spalinową.
ROWER DO POCIĄGU I JEDZIEMY DO CZERSKA
Na tę wyprawę pociągiem koniecznie musimy zabrać rower. Od 12 lat Koleje Mazowieckie docierają do Góry Kalwarii (odjazdy z Dworca Śródmieście o godz. 8.53 lub 12.56), ale stacja znajduje się daleko od centrum tego miasta. W relacji z inauguracyjnego kursu w czerwcu 2009 r. pisaliśmy w „Stołecznej”: „W Górze Kalwarii liczą, że połączenie kolejowe przyciągnie w te rejony warszawiaków, którzy z rowerami zechcą zwiedzić miasto i ruiny zamku w pobliskim Czersku”.
I właśnie ta gotycka budowla z przełomu XIV i XV w. kilka kilometrów na południe od Góry Kalwarii (na rogu Strażackiej i Wierzbowskiego odwiedźcie tu słynną Górę Kawiarnię dla cyklistów) jest celem naszej wycieczki. To w Czersku mieściła się siedziba książąt mazowieckich. Ze stojącego na wysokiej skarpie zamku rozciąga się wspaniały widok na dolinę Wisły. Przed nami region etnograficzny nazywany Urzeczem. Mieszkańcy tych terenów nosili stroje wilanowskie z charakterystycznym haftem, który niedawno został wpisany na listę krajowego niematerialnego dziedzictwa kulturowego.
Przez Urzecze blisko Wisły prowadzi malownicza powrotna droga rowerowa do Warszawy. Mijamy Cieciszew, Obory, Konstancin-Jeziornę, Las Kabacki i po 25 km docieramy do pierwszej stacji metra.