Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Ani przejść, ani przejechać
Ciasną ulicę Czeską na Saskiej Kępie tarasują auta parkujące po obu stronach jezdni na chodnikach. Dzielnica zapowiada zmiany w oczekiwaniu na parkomaty, a straż miejska nasiliła interwencje.
O jednej z wizyt strażników na Saskiej Kępie opowiada nasz czytelnik. Pan Jarosław próbuje parkować koło ronda Waszyngtona. Czeska to wąska uliczka łącząca Łotewską z Gruzińską.
– Wąskie są tam też chodniki, przejście ma może 1,8 m. Od lat samochody stoją niezgodnie z przepisami zbyt blisko ogrodzeń. Piesi nie mają wymaganego prawem 1,5 m odstępu – opowiada pan Jarek, który sam dostał dwa mandaty: 300 zł za parkowanie zbyt blisko skrzyżowania z Łotewską i 100 zł za postój na chodniku. Twierdzi jednak, że choć chciałby zostawiać samochód przepisowo, to na Czeskiej albo zastawia się przejście, albo przejazd. – Kiedyś byłem świadkiem interwencji straży miejskiej i funkcjonariuszka nie wiedziała, czy pierwszy zaparkował samochód z prawej strony jezzdni, czy ten z lewej. Mandat dostali obaj właściciele. Panowie obsługujący śmieciarki skarżyli się, że Czeska to dla nich najgorsza ulica. Nie da się tędy dojechać do niektórych posesji, więc zalegają na nich sterty odpadów i biegają po nich szczury – relacjonuje czytelnik.
Jerzy Jabraszko z referatu prasowego straży miejskiej stwierdza, że jeśli kierowca nie ma pewności, czy złamie się przepisy, to lepiej niech nie parkuje. Od początku czerwca do połowy lipca strażnicy na ul. Czeskiej wypisali jeden mandat i wszczęli 40 procedur foto. Pod tym określeniem kryją się wezwania do właścicieli nieprawidłowo zaparkowanych aut. Jabraszko przyznaje, że manewrowanie samochodem na ul. Czeskiej wymaga dodatkowych umiejętności – by nie zablokować ruchu innym pojazdom albo pieszym. Ci z reguły chodzą pośrodku jezdni, omijając auta na chodnikach.
Pan Jarosław przyznaje, że interwencje straży miejskiej przyniosły skutek: kierowcy starają się już zostawiać przepisowy odstęp pieszym. To z kolei powoduje jednak, że trzy czwarte pojazdów wystaje na jezdnię z obu jej stron. – Najlepiej byłoby, gdyby dzielnica ustawiła znaki z informacją, jak należy parkować i wyznaczyła miejsca postojowe wzdłuż jednego z krawężników – proponuje nasz czytelnik. Uważa, że na Saskiej Kępie powinno się też ustawić parkomaty.
Dyskusja o strefie płatnego parkowania w tej części Warszawy ciągnie się od połowy zeszłej dekady. Mieszkańcy są podzieleni, bo jej wprowadzenie oznaczałoby likwidację dzikiego parkowania – takiego jak np. na Czeskiej. Według harmonogramu rozszerzania płatnej strefy, który w 2019 r. przedstawił prezydent miasta Rafał Trzaskowski, parkomaty na Saskiej Kępie mają działać od jesieni 2022 r. Zarząd Dróg Miejskich przygotowuje już konsultacje z mieszkańcami i zlecił pomiary ruchu. W oczekiwaniu na parkomaty urzędnicy z Pragi-Południe zmieniali organizację ruchu na niektórych ulicach, by zalegalizować jak najwięcej miejsc parkingowych. A co można by zmienić na wąskiej ul. Czeskiej?
Jej mieszkańcy wystąpili tej wiosny do władz dzielnicy, by wyznaczyły parkowanie po prawej stronie jezdni.
Podpisani pod listem twierdzą, że zmianę organizacji ruchu na Czeskiej popiera większość mieszkańców, a grupa ta powiększyła się po ostatnich wizytach straży miejskiej. „Mamy świadomość, że to rozwiązanie wiąże się z pewnymi problemami organizacyjnymi i chwilowymi niedogodnościami dla mieszkańców, ale przykład innych ulic (Nobla, Lipska, Berezyńska) pokazuje, że z czasem liczba parkujących samochodów się normalizuje” – czytamy w liście do burmistrza Pragi-Południe. Rzecznik Michał Szweycer powiedział wczoraj „Stołecznej”, że przygotowania do zmian na ul. Czeskiej już trwają. Parkowanie rzeczywiście będzie tam dopuszczone tylko po jednej stronie jezdni. Kiedy? – Chcielibyśmy jak najszybciej – deklaruje – ale zależy to też od ustaleń z biurami w urzędzie miasta.
Mieszkańcy Czeskiej wystąpili wiosną do władz dzielnicy, by wyznaczyły parkowanie po prawej stronie jezdni