Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Bąkiewicz, tituszka PiS
Czy PiS milionowymi dotacjami obłaskawia Bąkiewicza?
– On tworzy skrajnie prawicową formację, która realizuje ideologiczne cele władzy – ocenia prof. Michał Bilewicz.
Gromadzą się wokół mnie ludzie ideowi, których próbuje się zlepić z PiS-em. Patrzą na Polskę jako na wartość, a nie tylko przedmiotowo w kwestiach gry politycznej. Nie mówi się o tym, że to są ludzie niezależni od PiS-u, bo ja jestem niezależny od PiS-u i wyrażam swoją opinię – zapewniał kilka dni temu w prorządowej TVP Info Robert Bąkiewicz.
O tym jeszcze kilka lat temu szerzej nieznanym działaczu Obozu Narodowo-Radykalnego z Pruszkowa usłyszała 10 października cała Polska, kiedy próbował zakłócić wiec na placu Zamkowym przeciwko możliwemu polexitowi.
JAK BĄKIEWICZ ZOSTAŁ „CHAMEM”
Akcja Bąkiewicza byłaby zapewne na rękę partii rządzącej, w końcu na prounijny wiec wezwał mieszkańców Warszawy Donald Tusk. I to jemu głównie miał przeszkadzać Bąkiewicz. Wydarzyło się jednak coś, czego ani Bąkiewicz, ani PiS zapewne nie przewidzieli.
Otóż jedną z przemawiających na wiecu osób była Wanda Traczyk-Stawska, powszechnie szanowana kombatantka, uczestniczka powstania warszawskiego. Bąkiewicz próbował ją zagłuszyć za pomocą bardzo mocnego nagłośnienia. Zirytowana weteranka rzuciła przez mikrofon w jego kierunku: „Milcz, milcz, chamie skończony”. Następnie łamiącym się głosem powiedziała: „Ja jestem żołnierzem, który pamięta, jak krew się lała, jak moi koledzy ginęli. Ja tu po to jestem, żeby wołać w ich imieniu: nigdy nikt nie wyprowadzi nas z mojej ojczyzny, którą jest Polska, ale także nikt nie wyprowadzi nas z Europy, bo Europa to moja matka”. Te słowa obiegły kraj, a zachowanie Bąkiewicza wywołało oburzenie, i to nie tylko w kręgach opozycji. Oto ktoś, kto uważa się za polskiego patriotę, zagłusza 94-letnią uczestniczkę powstania.
Media zaczęły przypominać, że różne organizacje kierowane przez
Bąkiewicza dostają milionowe dotacje z publicznych pieniędzy. Okazało się, że z tych środków zakupiono m.in. sprzęt nagłaśniający, który wykorzystał do zagłuszania kombatantki. Prorządowa TVP Info jego niewielką pikietę początkowo anonsowała jako „demonstrację w obronie polskiej suwerenności”. Kiedy jednak politycy PiS zorientowali się, że temat stał się grząski, zaczęli odcinać się od Bąkiewicza. Radosław Fogiel, rzecznik tej partii, obwieścił: „Narodowcy nie mają nic wspólnego z PiS”.
Jakie konsekwencje może mieć niedzielna akcja? Czy Bąkiewicz podzieli los innego nacjonalisty Adama Andruszkiewicza, który – jak miał nadzieję PiS – będzie łącznikiem władzy ze skrajną prawicą i nacjonalistami, ale wchodząc do rządu, został uznany przez środowisko kibicowskie i szeroko pojęty ruch narodowy za sprzedawczyka?
Rządowe dotacje to dla Bąkiewicza spore ryzyko utraty wizerunku działacza ideowego, rzekomo bezinteresownego. Może do niego przylgnąć odium sprzedania się władzy
ZASŁUŻONY DLA RZĄDU
– Z Bąkiewiczem jest inna sytuacja niż z Andruszkiewiczem, który porzucił ruch narodowy, wszedł do rządu i ma z tego wymierne korzyści. Nie wiemy, czy Bąkiewicz działa dla indywidualnych korzyści; dotacje dostają organizacje przez niego kierowane, a nie on sam. Nie ulega jednak wątpliwości, że tworzy reglamentowaną skrajnie prawicową formację, która realizuje ideologiczne cele tej władzy. Jest tam, gdzie przedstawicielom władzy nie wypada się pojawić, np. protestował w Jedwabnem podczas rocznicy pogromu – mówi prof. Michał Bilewicz z Centrum Badań nad Uprzedzeniami Uniwersytetu Warszawskiego.
Przypomnijmy: Bąkiewicz w lipcu przemawiał przed pomnikiem pomordowanych Żydów, domagając się ekshumacji ofiar: „Dzisiaj nie możemy zgodzić się na to kłamstwo, na tę narrację, która niszczy polską opinię w świecie”.
Prof. Bilewicz zwraca również uwagę, że w innych krajach europejskich podobne skrajnie prawicowe formacje są raczej antysystemowe, podczepione pod partie opozycyjne. – A Bąkiewicz de facto organizuje akcje zbieżne z polityką rządu. Być może nie będzie przez to popularny w środowiskach kibicowskich i nacjonalistycznych, które z zasady są antyrządowe – zauważa. – Trudno mi jednak powiedzieć, na ile przełoży się to na jego główną działalność, czyli organizowanie Marszu Niepodległości. Przecież nie jest tak, że ci, którzy biorą w nim udział, zastanawiają się, skąd są te gigantyczne pieniądze, m.in. na nagłośnienie.
Czy nastąpi marginalizacja Bąkiewicza, również przez PiS, który uzna, że były działacz ONR-u przynosi