Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Bijatyka pod pomnikiem
W mediach głośno jest o oblaniu ambasadora Rosji sztuczną krwią. Jednocześnie kawałek dalej wywiązały się prawdziwe walki uliczne. Policja zaspała również tutaj.
W poniedziałek ambasador Rosji Siergiej Andriejew został oblany czerwoną farbą przy próbie złożenia kwiatów w Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich. Policji zarzucano nieporadność.
Walki uliczne
Przeoczono jednak, że w tym samym czasie ok. 200 m w głąb kompleksu, pod pomnikiem centralnym, doszło do prawdziwych walk ulicznych, którym policja też nie zapobiegła.
W pewnym momencie pod pomnikiem pojawiła się 20–30-osobowa grupa o poglądach prorosyjskich, w większości Polacy z wpiętymi czarno-pomarańczowymi wstążkami św. Jerzego, znakiem poparcia dla polityki Putina. Wchodzili w dyskusje z protestującymi, twierdząc, że w Ukrainie żyją naziści. Głosili hasła antysemickie i głośno krzyczeli: „Przeproście za Wołyń!”. Krótko mówiąc, prowokowali protestujących.
Mimo to w okolicy nie było widać policji. Nieliczni mundurowi stali dopiero przy głównej demonstracji przed bramą cmentarza. W ten sposób służby złamały niemal wszystkie procedury związane z zabezpieczaniem zgromadzeń publicznych.
W momencie gdy pojawiła się wieść o odegnaniu ambasadora Andriejewa, przemoc eksplodowała. Stojący przy bramie cmentarza skutecznie blokowali wszystkie osoby z kwiatami i zniczami. Dochodziło do rękoczynów. W tym samym czasie pod monumentem rozwścieczony tłum ok. 150 osób postanowił na własną rękę odegnać prorosyjską grupę. Ludzi z proputinowskimi symbolami atakowano pięściami. Zwolennicy Rosji, niezłomnie głoszący tezy o „żydowskim spisku”, zaczęli być otaczani. Pachniało linczem.
W pewnym momencie ktoś rzucił szklanym zniczem, poleciała butelka, protestujący skradli Rosjanom z kwiatami dwie flaszki wódki, a jedną rozbili o podnóże pomnika. Dwóch mężczyzn upadło w zwarciu na beton. Dopiero wtedy zaczęły pojawiać się siły policji – maksymalnie 10–15 mundurowych.
– Sama widziałam trzy walki. Skończyły się tylko dlatego, że sami uspokoiliśmy kolegów. Policja pojawiła się dopiero po paru minutach, gdy już odegnaliśmy od nas miłośników Putina – relacjonowała aktywistka Babcia Kasia.
Największy gniew było widać wśród uchodźczyń z Ukrainy, na które słowa takie jak „banderowcy” czy „wybraliście nazistę, to macie” działały jak płachta na byka. – Trudno się dziwić, te kobiety często straciły domy, członków rodziny, a tu grupa ludzi mówi im, że im się należało – komentowała jedna z Polek obecnych na proteście.
Bez kordonu i bez planu
Policja wciąż była nieudolna. Funkcjonariusze stawali w kółku, chodzili w pojedynkę, czasem przyglądali się z boku, wkraczając dopiero, gdy zaczynało dochodzić do fizycznych ataków. Te były skierowane nie tylko przeciw prorosyjskiej demonstracji. W pewnym momencie protestujący postawili sobie za cel wyrywanie kwiatów wszystkim, którzy chcieli je złożyć. – Można zrozumieć ich gniew, niemniej celem policji jest zapobieżenie takim incydentom. Mamy utrzymać porządek, nie patrząc, kto ma rację – komentuje oficer policji, który nie chce podawać nazwiska.
Dopiero gdy zwolennicy Rosji przestraszeni liczebną przewagą grupy „antyputinowskiej” sami cofnęli się w kierunku przylegającego parku, policjanci rozdzielili obie grupy.
Po okolicy zaczęli krążyć funkcjonariusze w cywilu, a ci w mundurach mieli nowe zadanie – spisać biorących udział w bójkach. Głównie
po stronie zwolenników Ukrainy. – Właśnie mnie spisali, bo facet z flagą Rosji wskazał, że jestem agresywna – mówiła Tatiana z Łucka, pokazując podrapaną twarz. – Wyjechałam miesiąc temu, nie mam w Polsce adresu. Jakaś pani podała swój adres, mówiąc, że u niej mieszkam, bo inaczej zabraliby mnie na komendę.
Interpelacja posła
Interpelację poselską do MSWiA złożył w tej sprawie poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba. – Wniosłem o informację o tym, która jednostka była odpowiedzialna za zabezpieczenie zgromadzenia, kto nim kierował i jakie dyspozycje wydało ministerstwo po otrzymaniu not dyplomatycznych – opisuje poseł. Jak twierdzi, szef MSWiA Mariusz Kamiński był informowany przez MSZ o planowanej prowokacji. – Nieprofesjonalne działanie ma swoje konsekwencje. W czasie pokojowych protestów kobiet policja wielokrotnie używała nadmiernych środków, wprowadzała kontrterrorystów – dodaje poseł.
Sam Kamiński unika odpowiedzi na pytania o rażące braki w zabezpieczeniu demonstracji. – Zgromadzenie było legalne. Emocje ukraińskich kobiet biorących udział w manifestacji, których mężowie dzielnie walczą w obronie ojczyzny, są zrozumiałe – stwierdził krótko.
Do pytań „Wyborczej” w sprawie bójek pod pomnikiem nie odniosły się dotychczas także ani Komenda Główna, ani Komenda Stołeczna Policji.
W czasie pokojowych protestów kobiet policja wielokrotnie używała nadmiernych środków, wprowadzała kontrterrorystów
MICHAŁ SZCZERBA poseł (KO)