Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Dlaczego ratusz nie chce tego zakazu
Mimo pozytywnych doświadczeń w innych miastach i rekomendacji ekspertów władze i radni Warszawy odmawiają rozpatrzenia petycji ruchów miejskich w sprawie wprowadzenia nocnego zakazu sprzedaży alkoholu w sklepach. Nawet Rafał Trzaskowski jest niechętny.
O problemie nadużywania alkoholu, który narasta po pandemii, słychać coraz częściej. „Polacy wracają do wschodniego modelu picia, czyli więcej wódki niż wina i piwa” – trąbili w tym tygodniu w radio. Na początku stycznia nasz redakcyjny kolega z działu sportowego Rafał Stec opisywał swoje najbliższe sąsiedztwo na Mokotowie: „Można rzec, że mieszkam w oceanie wódy. Kiedy wyjdę z domu, 200 m spaceru w prawo dzieli mnie od otwartej całodobowo przez sześć dni w tygodniu Biedronki, w której mogę przebierać w dziesiątkach rodzajów alkoholu. Obok niej stoi stacja benzynowa, która też sprzedaje go w dzień i w nocy. 150 m w lewo od domu czeka buda z poetyckim szyldem »Świat alkoholi 24h«. 350 m w głąb osiedla – buda z dosadniejszym »Alkohole 24h«”.
O tym, że po wprowadzeniu nocnego zakazu sprzedaży alkoholu w sklepach (przecież nie w restauracjach) będą meliny, mówi nawet Rafał Trzaskowski. I dodaje, że taki zakaz jest nie do wyegzekwowania.
Radna KO Aleksandra Śniegocka-Goździk twierdzi z kolei, że zakazu nie będzie, ale radni przestaną wydawać więcej koncesji na sprzedaż alkoholu. Chciałbym w to wierzyć, ale słyszymy to już od lat, a właśnie przy eleganckiej ul. Francuskiej na Saskiej Kępie otwiera się pod jarmarcznym czerwonym szyldem kolejny sklep z alkoholami 24 h. Mimo że ledwo w połowie zeszłego roku w tej samej dzielnicy radna PO Anna Dębińska-Żytkiewicz składała interpelację w sprawie „negatywnych sygnałów mieszkańców o niezgodnym z prawem funkcjonowaniu sklepów alkoholowych 24 h”.
Problem bagatelizuje też radny Paweł Lech z PO (przewodniczący komisji zdrowia!). Mimo że podczas trwającej właśnie kampanii miejskiej skierowanej do młodych ludzi nadużywających alkoholu specjalista terapii uzależnień dr Bohdan Woronowicz zaleca m.in. ograniczenie sprzedaży wyskokowych trunków nocą. Radny Lech powołuje się na badania wśród warszawiaków z końca 2021 r., z których wynika, że 58 proc. nie życzy sobie takiej zmiany. W tej ankiecie zleconej przez ratusz są też ciekawe informacje, które radny pomija już milczeniem. Mianowicie, że tylko 2 proc. warszawiaków zaopatruje się w alkohol nocą, a 32 proc. pozytywnie podeszłoby do zakazu (negatywnie – 23 proc., reszcie to obojętne). 14 proc. skarży się na zakłócanie porządku publicznego i ciszy nocnej, 12 proc. na zaśmiecanie, 3 proc. na niszczenie mienia, 1 proc. na zaczepki, a 6 proc. na agresywne zachowania spożywających alkohol na ulicy nocą.
Jest też pytanie, dlaczego radni nie sięgają do doświadczeń kilkuset już samorządów, które wprowadziły nocne alkozakazy, przynajmniej w części swoich miejscowości. W sąsiedztwie Warszawy to Podkowa Leśna, Grodzisk Maz., Brwinów, Michałowice, Raszyn czy Zielonka. Z większych miast (w wielu też rządzi KO) – np. Sopot, Wrocław, Poznań, Gdańsk i Katowice. W stolicy Śląska policja odnotowała 29-procentowy spadek związany z odwożeniem osób do izby wytrzeźwień. Liczba interwencji straży miejskiej w Katowicach spadła zaś z 2043 do 570.
Dlaczego władze Warszawy nie chcą iść tą drogą?