Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Bronią działek przed dzika
W Wesołej dzik zranił psa, w Legionowie locha oprosiła się tuż przy osiedlu. Mieszkańcy bloku w Dolince Służewieckiej urządzają nocne warty, by pilnować ogródka.
Butelką plastikową walę o plastikowy baniak. Tego się trochę boją – demonstruje pan Waldemar z bloku przy Bacha 12 na osiedlu Służew nad Dolinką. – W niedzielę rano zauważyłam przez okno, że sąsiad próbuje przepędzić dziki z naszego ogródka. Nie reagowały, w ogóle się nie bały. Zbiegłam do pomocy. Nie bałam się o siebie. Bałam się o nasz ogródek. Tyle pracy w to włożyliśmy, zwłaszcza mój mąż – opowiada Alicja Vieweger, sąsiadka pana Waldemara.
Stoimy przed ich blokiem z lat 70. Jest zatopiony w zieleni. Rzut beretem stąd do parku Dolinka Służewiecka, w oczy rzuca się zadbany przyblokowy, społeczny ogród. Mąż pani Zofii założył go w latach 90. Mieszkańcy zachwalają, że nieogrodzony teren stał się okoliczną atrakcją odwiedzaną zwłaszcza przez seniorów, którzy odpoczywają tu w cieniu drzew i przy kwietnych rabatach.
Teraz w ogrodzie widać ślady po świeżym buchtowaniu dzików. Przegonione przez mieszkańców w niedzielny poranek wróciły tego samego dnia wieczorem. Alicja Vieweger od kilku dni urządza nocne warty. Na wypadek, gdyby dziki się znowu pojawiły, ma przygotowane garnki. Zamierza w nie tłuc. – W niedzielę dziki przegoniły również spacerowiczów z psami z pobliskiego parku. To nie może tak wyglądać. Coś z tym trzeba zrobić! To nie tylko nasz problem. Dziki są w całej Warszawie: na Sadybie, w Wilanowie, na Białołęce – mówi Alicja Vieweger.
– Trzy dziki podbiegły do mojego psa. Na szczęście uciekł – dodaje Hanna Kosińska, również mieszkanka bloku przy Bacha 12.
Mieszkańcy dzwonili po pomoc do miejskiego łowczego. Usłyszeli, że odłów w Warszawie jest niemożliwy. Bo nasze miasto było ogniskiem afrykańskiego pomoru świń (ASF).
DZIKIE CZWARTKI W WAWRZE
W zeszły piątek na konferencji prasowej o sprawę dzików w Warszawie był pytany
Rafał Trzaskowski. Jako prezydent miasta na prawach powiatu może wydać zgodę na odstrzał. – Monitorujemy sytuację. Ona jest bardzo trudna – przyznał prezydent Trzaskowski. – Robimy wszystko, żeby nie strzelać, kiedy nie jest to konieczne. Ale bezpieczeństwo warszawianek i warszawiaków jest dla nas nadrzędne. Jeżeli uznamy, że jest to konieczne, to z ciężkim sercem taką decyzję podejmę – stwierdził.
Dzików w Warszawie jest coraz więcej. Nie tylko w obrzeżnych dzielnicach z lasami, ale nawet w centrum miasta. Pod koniec kwietnia buszowały w Ogrodzie Krasińskich. Przedstawiciele Zarządu Zieleni przyznali wtedy, że dziki pojawiają się ostatnio coraz
w Wawrze dziki pojawiają się w czwartki, bo wtedy odbierane są w tej dzielnicy odpady organiczne i mieszkańcy domów jednorodzinnych wystawiają worki. Dziki doskonale o tym wiedzą. To dla nich jak stołówka. Albo potrafią przechodzić przez ulicę na zielonym świetle – podaje przykłady Andżelika Gackowska. Mówi, że dziki mogą być bardzo natrętne w domaganiu się jedzenia. Przyzwyczajają się do ludzi, więc ich się nie boją.
ODSTRZAŁ CZY STERYLIZACJA?
Kiedy na przełomie 2021/2022 roku rząd Prawa i Sprawiedliwości zatwierdził kolejny odstrzał dzików i możliwość prowadzenia go z pojazdów mechanicznych, protestowały różne organizacje walczące o prawa zwierząt. Wśród nich była m.in. inicjatywa Niech Żyją. – Odstrzał albo odłów z uśmierceniem to bardzo zły pomysł, bo zabijamy dziki, które nauczyły się już życia w miastach. Na ich miejsce przyjdą nowe, bardziej agresywne – mówi Marcin Kostrzyński z inicjatywy Niech Żyją.
Tłumaczy, dlaczego dzików jest coraz więcej w miastach; według niego to skutek odstrzałów w lasach prowadzonych w ostatnich lata. Dziki zostały stamtąd wypłoszone. – Skoro nie są w stanie przetrwać w naturalnym środowisku, migrują do miast, bo te postrzegają jako ostoje bezpieczeństwa – stwierdza Marcin Kostrzyński. Według niego ASF służy za pretekst, by co jakiś czas ogłaszać takie odstrzały dzików. – Ogniska ASF powtarzają się w całej Polsce. Nie ma sensu utrzymywanie sztucznego zakazu odłowu dzików i wywożenia ich poza miasto – uważa Kostrzyński. Jego zdaniem dobrym pomysłem jest sterylizacja. – Problem w tym, że nikt nie jest tym zainteresowany. Myśliwi chcą, żeby dzików było więcej, żeby do nich strzelać – kwituje Marcin Kostrzyński.
Sąsiedzi z bloku przy Bacha 12 są podzieleni w sprawie tego, co należy zrobić. Hanna Kosińska podkreśla, że jest kategorycznie przeciwna odstrzałowi, jej zdaniem dobrym sposobem na ograniczenie populacji dzików w Warszawie byłaby sterylizacja. Z kolei Alicja Vieweger i pan Waldemar uważają, że tych zwierząt jest już tak dużo, że konieczny jest odstrzał. Mieszkańcy bloku są zgodni, że zwierzęta należy odławiać i wywozić poza miasto.
Rzecznik ratusza Jakub Leduchowski przekazał „Wyborczej”, że w związku z obowiązującymi przepisami związanymi z ASF miejski łowczy nie może przesiedlać dzików poza obręb miasta. – Od dwóch lat nie stwierdzono jednak występowania tej choroby u dzików w stolicy. Dlatego zwróciliśmy się do Ministerstwa Rolnictwa o wykreślenie Warszawy z obszarów objętych tymi ograniczeniami – poinformował rzecznik.