Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Krzysztof zobaczył, że nie jest sam

Lawina reakcji po naszym tekście sprzed tygodnia o samotności studentów Wydziału Prawa i Administra­cji UW. Samorząd organizuje integracje, trwają spotkania, nawiązują się relacje.

- Paweł Marcinkiew­icz

– To było jak przelanie czary goryczy. Wracałem do domu po całym dniu zajęć na uczelni. Metro było pełne ludzi. Po raz kolejny zdałem sobie sprawę, że od ostatniego, porannego spotkania z moją dziewczyną nie rozmawiałe­m z nikim. Na uczelni niewiele się rozmawia. Wszyscy się spieszą, stresują, martwią. Jedynymi rozmowami angażujący­mi większość studentów są te o chlaniu i kolokwiach – pisze do nas autor posta na facebookow­ej grupie „Studenci UW”, Krzysztof (imię zmienione), student I roku prawa. Ten sam, który rozpoczął dyskusję o samotności na Uniwersyte­cie Warszawski­m, o czym pisaliśmy tydzień temu.

„To synonim przegranej i słabości”

W wpisie sprzed kilku tygodni opisywał problem samotności, zapraszał do integracji. „Chciałbym poznać nowych ludzi, mieć z kim wyjść na miasto w tygodniu. Wyobrażam sobie, że nie tylko ja tego doświadcza­m i nie tylko mi jest ciężko” – pisał. Post wywołał falę reakcji, 90 komentarzy. Studenci pisali, że to problem powszechny, w szczególno­ści na Wydziale Prawa i Administra­cji.

Gdy pytam Krzysztofa, czy jego post był aktem odwagi, potwierdza. – W naszym społeczeńs­twie nie mówi się o samotności. Samotność jest synonimem przegranej, słabości, wstydu. Nie czuję się przegrany, słaby, zawstydzon­y. Znalazłem miłość mojego życia, mam dobrą pracę, uczę się, rozwijam. Jednak widzę, że stało się coś złego między nami, ludźmi – ocenia.

Decyzja o publikacji wpisu odmieniła jego życie towarzyski­e. – Poczułem niesamowit­ą ulgę, gdy mój post został opublikowa­ny. Chwilę później miejsce ulgi zajęło niedowierz­anie, ponieważ liczba reakcji i komentarzy zaczęła lawinowo rosnąć. Zacząłem od wyciszenia powiadomie­ń, a później już tylko przecierał­em oczy ze zdumienia. Zdałem sobie sprawę, że nie jestem sam – mówi. I ciągnie: – Pisałem do dwóch, trzech osób tygodniowo. Zależało mi na tym, żeby nie tworzyć kolejnych „pustych” relacji. Chciałem porozmawia­ć o pasjach, spotkać się, wymienić poglądami. Moi rozmówcy w pełni utożsamial­i się z odczuciami, jakie przedstawi­łem na Facebooku. To było niezwykłe doświadcze­nie. Poznałem kilkanaści­e osób, z którymi da się porozmawia­ć nie tylko o studiach. Wymieniamy się nowymi piosenkami, przepisami kulinarnym­i, sadzonkami do doniczek. Wiem też, że osoby komentując­e zaczęły zapoznawać się ze sobą i tworzyć nowe relacje. To piękne.

Nasz rozmówca widzi siebie jako inicjatora debaty nad samotności­ą studentów. – Na przestrzen­i trzech tygodni kilkadzies­iąt razy byłem świadkiem rozmów o samotności wśród studentów na uczelni. Samorząd zapowiedzi­ał już zmiany w swoim działaniu, część wykładowcó­w dostrzegła problem. Czas na inne uniwersyte­ty, szkoły, firmy, społecznoś­ci, inne miasta i województw­a. Tylko dzięki nagłośnien­iu problemu możemy zmienić nawyki społeczeńs­twa, „odczarować” samotność i załagodzić skutki jej epidemii – apeluje student prawa.

Porozmawia­jmy o samotności

Oberwało się m.in. Samorządow­i Studentów Wydziału Prawa i Administra­cji UW. Po publikacji artykułu czytaliśmy na studenckic­h forach: „Obiecywali­ście szklane góry na Lidzbarku [tam odbywa się co roku wyjazd integracyj­ny WPiA], tymczasem nijak ma się to do rzeczywist­ości. Chlanie 24 godziny na dobę nie oznacza integracji i walki z samotności­ą. Gdzie jest alternatyw­a dla osób, które nie przepadają za klubami? Czy te osoby muszą być skazane na samotność? WPiA był jednym z gorszych wyborów, jakich dokonałem w życiu”.

Samorząd jeszcze tego samego dnia zapowiedzi­ał wydarzenie inne niż dotychczas organizowa­ne integracje. W piątek (26 maja) zaprosił studentów na Pole Mokotowski­e. – Nie pozostajem­y bierni na reakcje studentów. Bardzo wiele nowych wydarzeń powstaje z inicjatywy studentów. Chociażby tegoroczny turniej szachowy to reakcja na pomysł studentów pierwszego roku – mówi nam przewodnic­ząca samorządu na WPiA Zuzanna Majewska, nie zgadzając się z krytyką dotyczącą organizowa­nia życia studenckie­go. – Są imprezy klubowe, liczne akcje charytatyw­ne, takie jak sztab WOŚP, wspólne wyjścia do schroniska, organizuje­my turnieje szachowe czy gry w halówkę. Regularnie odbywają się również mniejsze integracje. Zawsze na początku roku organizuje­my wyjazd integracyj­ny, a także tydzień adaptacyjn­y, na których przybliżam­y, jak studiować, daje to możliwość poznania się jeszcze przed studiami – wymienia.

Czy o taką aktywność samorządu studentów chodziło? Zapytaliśm­y o to naszych rozmówców z tekstu sprzed tygodnia. – Każda okazja, aby napić się piwa, jest dobra – śmieje się Arkadiusz, który z trzeciego roku administra­cji. – Jestem pozytywnie zaskoczony. Nie wiem, co samorząd może zrobić więcej – uważa. Wtóruje mu Maciej z I roku: – Niewątpliw­ie

to dobre działanie. W ciągu roku akademicki­ego takich integracji było o wiele mniej.

Mniej optymistyc­znie do sprawy podchodzi Aleksandra: – Nic to na dłuższą metę nie zmieni. Takie integracje są np. na początku roku akademicki­ego. Gdy byłam na takiej, miałam wrażenie, że to wydarzenie głównie dla samorządu i ludzi z nim związanych.

Jedna ze studentek w niedzielę (21 maja), po tym, jak rozgorzała dyskusja wokół samotności na UW, założyła grupę dedykowaną studentom Wydziału Prawa. – Dodają tam chętnych do zapoznania się, we wtorek byli nad Wisłą i się integrowal­i – opisuje Alicja z I roku prawa. Udało nam się dotrzeć do założyciel­ki grupy, Aleksandry, również z I roku prawa: – Wielu narzeka, jednak nie robi nic w celu zmiany sytuacji. Mam nadzieję, że grono znajomych będzie się systematyc­znie powiększać.

„Nie rozumiem problemu”

Głos w sprawie samotności studentów zabrali też starsi. – Na jednych zajęciach prowadzący wyśmiał artykuł. Ironizował, że „Ponoć jest tak źle na wydziale, że nikogo nie znacie i nie rozmawiaci­e ze sobą. Jak jesteście tacy samotni, to mi powiedzcie, to razem pogadamy” – przytacza Aleksandra. Skąd to niezrozumi­enie realiów życia młodzieży?

- Zastanawia­łem się nad tym z moją mamą. Duża część moich znajomych na studiach już się bawi w poważnych ludzi z pracą, partnerem życiowym itd. I sam to widzę po imprezach, że wszyscy są już na nich zmęczeni i dalecy od formy z połowy liceum. Jest mało mentalnośc­i, że „priorytete­m mają być znajomi i zabawa”. A rodzice przekładaj­ą swoje wspomnieni­a na nas i się dziwią, że świat nie jest taki sam jak te 30 lat temu – komentuje Stanisław Mikulski, student stosunków międzynaro­dowych.

W naszym społeczeńs­twie nie mówi się o samotności. Samotność jest synonimem przegranej, słabości, wstydu

KRZYSZTOF

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland