Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Diuna: Część druga. Zachwyca i przeraża
To widowisko piękne, ale porażająco smutne. Villeneuve rozprawia się z demonami prześladującymi ludzkość od wieków.
Podczas seansu drugiej części „Diuny” czułem niepokój. Dzieło Denisa Villeneuve’a rozgrywa się co prawda na zmyślonej planecie, ale przedstawiony świat wydaje się nam doskonale znany. Pierwsza część ekranizacji była uwerturą do opery. Kontynuacja jest polityczno-filozoficznym widowiskiem o ludzkich niepokojach, propagandzie, fanatyzmie religijnym, ekologii i nieuchronnym końcu świata.
Pierwsza część dyptyku (światowa premiera w 2021 r.) kończy się w momencie, gdy Paul Atryda, syn zamordowanego księcia Leto Atrydy (Oscar Isaac), szuka schronienia przed wrogami. Bohater, w którego wcielił się Timothée Chalamet, zostaje przygarnięty przez Fremenów, rdzennych mieszkańców planety, doskonałych wojowników, którzy odznaczają się niebieskimi oczami. Część Fremenów bierze Paula za Mahdiego, czyli mesjasza, który poprowadzi ich lud do raju. Bohater, który przyjmuje przydomek Muad’Dib, zostaje przywódcą w wojnie z Harkonnenami.
Pierwsza część pozostawiła niedosyt u fanów Zendayi, której rola była tam epizodyczna. Amerykańska aktorka, znana m.in. z serialu „Euforia”, wcieliła się w Chani – Fremenkę, która odnajduje na pustyni ocalałych z pogromu Paula Atrydę i jego matkę, lady Jessikę (Rebecca Ferguson). Chani jest zdystansowana wobec obcych. Paul imponuje jej jednak umiejętnościami wojowniczymi. Relacja miłosna pomiędzy tym dwojgiem jest jednym z głównych wątków drugiej części. Zendaya doskonale łączy pewien melodramatyzm postaci z cechami bohaterki z kina superbohaterskiego.
Prawdziwy popis daje Austin Butler, wcielający się w głównego antagonistę – Feyda-Rautha Harkonnenena, bratanka barona Vladimira Harkonnena (świetny Stellan Skarsgård). Przypomnijmy, że postać tę w pamiętnej ekranizacji „Diuny” Davida Lyncha z 1984 r. zagrał Sting. Bohater Butlera przypomina humanoida; jest nie-ludzki, wyzbyty empatii, nieprzewidywalny. To najbardziej przerażająca, mroczna postać w filmie Villeneuve’a.
Epicki film wojenny
„Diuna: Część druga” jest intensywnym przeżyciem, sceny batalistyczne – z monumentalną, przeszywającą muzyką Hansa Zimmera – są zrealizowane z niezwykłym rozmachem. Groza wynikająca z niebezpieczeństwa, w którym znajdują się bohaterowie, jest przełamana wspomnianym wątkiem miłosnym, ale także pięknem obrazów przywołujących skojarzenia z pustynnym krajobrazem Bliskiego Wschodu (film był kręcony m.in. w Jordanii i Zjednoczonych Emiratach Arabskich). Greig Fraser, nagrodzony Oscarem za zdjęcia do pierwszej części, może już zacierać ręce: będzie głównym faworytem do statuetki w przyszłym roku.
Druga część przypomina film wojenny, w którym wrogie siły przygotowują się do decydującego starcia. Nie bez powodu niektórzy porównują końcową bitwę do widowiskowych scen z trylogii „Władca Pierścieni” Petera Jacksona.
Villeneuve buduje niesamowite napięcie – np. podczas pojedynku Feyda-Rautha z ocalałymi w wojnie Atrydami. Film wbija w fotel także w scenie ukazującej Paula, walczącego o życie po wypiciu trucizny.
Nazizm, wojna i ekologia
„Diuna: Część druga” to widowisko piękne, ale przerażająco smutne. W ekranizacji Herberta pobrzmiewają echa najbardziej potywać nurych okresów z historii świata. Pochód wojsk Harkonnenów przypomina obrazy z Trzeciej Rzeszy. Baron Harkonnen dehumanizuje Fremenów, nazywając ich szczurami, co jest narracją jakby wprost wyjętą z nazistowskiej propagandy. Imperator (Christopher Walken), władca wszechświata, który wydaje rozkazy ze swojej bezpiecznej siedziby, może nasuwać skojarzenia z najgorszymi dyktatorami w dziejach – obecnie najbliższy tej postaci wydaje się Wladimir Putin.
„Diuny” nie da się oglądać bez kontekstu współczesnych wydarzeń: wojny w Ukrainie czy konfliktu palestyńsko-izraelskiego.
Spór pomiędzy ludami na Arrakis trwa – podobnie jak ten na Bliskim Wschodzie – od wielu pokoleń. Po latach dominacji jednej strony, przychodzi okres rządów drugiej. Na konflikcie cierpią najbardziej Fremeni, których los jest w dużej mierze zależny od innych. Bezwzględni kolonizatorzy zminimalizowali ich wpływ na życie planety.
„Diuna” niesie też przesłanie proekologiczne. Harkonneni czerpią pełnymi garściami z dóbr, jakie daje planeta, posiadająca złoża najcenniejszej substancji we wszechświecie – melanżu, psychoaktywnej przyprawy wydłużającej życie, która umożliwia zobaczenie różnych wariantów przyszłości czy kontaktowanie się z przodkami. Dzieło Herberta było interpretowane jako krytyka kapitalizmu i nadmiernego eksploatowania ziemi. Wówczas – w 1965 r. – tajemnicza przyprawa, będąca mocno pożądanym towarem, miała być symbolem ropy naftowej. Obecnie wątek ten możemy odczy-* także w kontekście innego rodzaju procesów takich jak masowa wycinka drzew czy regulacja rzek. Znamienny w tym kontekście jest fakt, że akcja „Diuny” rozgrywa się na pustynnej planecie; bohaterowie muszą radzić sobie z niedoborami wody. Tego typu problemy dotyczą coraz większej liczby miejsc na Ziemi.
Furtka do trzeciej części
Albert Einstein w 1949 r. powiedział: „Nie wiem, jaka broń będzie użyta w trzeciej wojnie światowej, ale czwarta będzie na kije i kamienie”, wyrażając w ten sposób obawę przed całkowitym zniszczeniem świata. W „Diunie” wyczuwalny jest pewien reżyserski zachwyt nad destrukcją. Sceny ukazujące niszczycielską moc militariów są monumentalne, ale jednocześnie budzą niepokój. W filmie pojawia się wątek wykorzystania energii jądrowej, która mogłaby roznieść planetę. To odwołanie do lęków z okresu zimnej wojny, ale także tych obecnych, wywoływanych przez Putina, grożącego Zachodowi bronią jądrową.
Villeneuve rozprawia się z demonami prześladującymi nas od wieków, potrafiąc uchwycić przy tym pewne prawdy na temat ludzkiej natury. Fremeni w momencie próby – tak jak mieszkańcy naszej planety – zwracają się do istot nadprzyrodzonych. Wiara daje nadzieje, ale Villeneuve pokazuje także, jakie zagrożenia niesie fanatyzm religijny. Czy Muad’Dib jest tym, który poprowadzi lud do raju? Mam dla fanów „Diuny” dobrą wiadomość: zakończenie pozostawia furtkę do zrealizowania kolejnej części sagi.