Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Kilkuset studentów na bruk
Rok akademicki trwa, do wakacji daleko, a studenci mają się wyprowadzić z akademików na osiedlu Przyjaźń. – Dla wielu to tragedia – mówi jeden z nich.
Osiedle Przyjaźń powstało w latach 50. z przeznaczeniem dla robotników budujących Pałac Kultury i Nauki. W 1955 roku domki i pawilony przejęło Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego. Tak powstało osiedle akademickie, w pawilonach urządzono akademiki. Jego właścicielem jest skarb państwa, ale zarządza nim miasto. Całość dzierżawiona jest teraz przez Akademię Pedagogiki Specjalnej. Na osiedlu mieszka 800 studentów warszawskich uczelni.
Mają zdać klucze
W tym tygodniu dowiedzieli się, że do 9 maja muszą opuścić lokale. Studenci znaleźli na tablicy ogłoszeń komunikat, że ma to związek „z zakończeniem umowy dzierżawy”. – Po prostu kartka na tablicy i tyle. Nikt z dziekanatu się z nami nie skontaktował. A dla wielu z nas to będzie po prostu tragedia. Ludzie nie będą mieli, dokąd pójść – mówi jeden z mieszkańców osiedla. Na kartce z informacją o terminie zdania kluczy jest podany numer telefonu, pod którym można uzyskać dodatkowe informcaje. Tyle że to ogólny numer telefonu do APS, który łączy z... portiernią.
– Już pod koniec ubiegłego roku poinformowaliśmy Zarząd Mienia Skarbu Państwa, który z ramienia miasta zarządza tym terenem, że nie będziemy przedłużać umowy dzierżawy. Nie jesteśmy zadowoleni z warunków – mówi Maciej Gajewski, kanclerz APS. – Umowy studentów na wynajem w domach studenckich na osiedlu Przyjaźń były zawierane do 9 maja, czyli do momentu, w którym uczelnia ma dzierżawę.
Kanclerz jest jednak zaskoczony informacją o konieczności zdania kluczy przez studentów. – To musiał rozwiesić ktoś spoza administracji. Nie prosiliśmy studentów o opuszczenie lokali – zapewnia. – Czekamy na decyzję miasta, co się stanie z akademikami. Nie chciałbym, aby teraz studenci zaczęli się masowo wymeldowywać.
Martyna, jedna z mieszkanek osiedla Przyjaźń, przyznaje, że studenci dostrzegli różnice między wcześniejszymi pismami administracji akademików a ostatnim, informującym o wyprowadzce. – Zawsze była na nich pieczątka, tu jej nie ma. Więc się zastanawiamy, kto mógł zawiesić tę informację – mówi.
Co dalej z akademikami?
Agata Diduszko-Zyglewska, warszawska lewicowa radna, złożyła interpelację w sprawie osiedla do prezydenta miasta Rafała Trzaskowskiego. „Sytuacja wyprowadzki dotyczy studentek i studentów warszawskich uczelni, którzy ze względu na swój niski status finansowy wynajmują przestrzeń mieszkalną w akademikach. Ta wyprowadzka miałaby się odbyć w czasie semestru letniego, co jeszcze bardziej pokazuje złe intencje zarządcy osiedla” – czytamy.
Nam tłumaczy, na czym polega problem z akademickim osiedlem. – Państwo sprawę [terenu osiedla Przyjaźń] ignoruje od lat, bo w jego imieniu zarządza nimi miasto. Miasto natomiast nie robi remontów, bo samo nie może tu inwestować – wyjaśnia.
Choć uczelnia zapewnia, że komunikatu z zapowiedzią wyprowadzki nie wywieszała, nie wie, co się stanie ze studentami. Kanclerz APS mówi co prawda, że „bardzo go to niepokoi”, ale zaraz dodaje: – Nie mamy alternatywy. Ani na drugą połowę semestru letniego, ani na przyszły rok.
Pytania w sprawie przyszłości akademików zadaliśmy także w ratuszu. – Jesteśmy otwarci na dalszą współpracę. Skierowaliśmy pismo do władz APS, w którym podtrzymaliśmy wcześniejszą deklarację o możliwości kontynuowania umowy dzierżawy. Oczekujemy na odpowiedź – informuje Jakub Leduchowski z wydziału prasowego.
Nikt z dziekanatu się z nami nie skontaktował. Ludzie nie będą mieli dokąd pójść
JEDEN Z MIESZKAŃCÓW OSIEDLA