Gazeta Wyborcza - Wysokie Obcasy
ROZGRZEWAJĄCE RISOTTO
Będę je jadła przez cały listopad. Walizka z zapasem sera i masła wiezionego z Włoch zważona na lotnisku ledwo się zmieściła w limitach. Mnie na szczęście nie ważono
– dziennikarka i recenzentka kulinarna, autorka bloga „Nakarmiona Starecka” yłam na diecie 5 tys. kalorii. Dzień zaczynałam serem i z serem kładłam się spać. I tak przez parę dni. Ale nie mogło być inaczej, bo wylądowałam wpółnocno-wschodniej części Włoch, gdzie produkuje się słynny ser asiago. Mogłoby się zdawać, zwykły żółty ser krowi. Ale gdzie tam! Tyle w nim niuansów na każdym etapie dojrzewania, awszystkie godne spróbowania, że pozostało mi tylko poluzować pasek. Asiago to też nazwa miasteczka, w którym od sześciu lat odbywa się festiwal Made in Malga. Zjeżdżają się wtedy producenci
Bsera asiago ze wszystkich prowincji, w których może być wytwarzany: Vicenza, Trydent, Padwa i Treviso, by na koniec serowarskiego sezonu dumnie zaprezentować efekty swojej pracy. Jest ich całkiem sporo, bo wokolicy działa w sumie 90 malg – swoistych bacówek, w których produkuje się ten ser. Ich najemcy zmieniają się co cztery lata w drodze konkursu na gospodarza. Kiedy uda im się wygrać, mają do dyspozycji w pełni wyposażoną tradycyjną serowarnię, pomieszczenia mieszkalne i gospodarcze, obory dla zwierząt i ziemię do ich wypasu. Malgi funkcjonują od kwietnia do września. Po sezonie gospodarze wraz ze zwierzętami scho- dzą z gór i wracają na okres zimy do swoich gospodarstw.
Odwiedziłam jedną z takich malg – Larici di Sotto, gdzie miałam okazję nie tylko wściubić nos w każdy etap produkcji sera asiago, lecz także dotrzeć do źródła wyjątkowo tłustego mleka, z którego powstaje. Dotrzeć to może za dużo powiedziane – z zadyszką bowiem próbowałam dogonić robiące dużo hałasu dzwonkami stado krów rasy burlina z gracją umykające przede mną po stromym stoku.
Malga Larici di Sotto w sezonie produkuje osiem-dziesięć gomółek sera dziennie. Początek zawsze wygląda tak samo. Mleko wle-