Gazeta Wyborcza - Wysokie Obcasy
GOŁA BABA
Nie chcę kalendarzy z gołą babą w urzędzie, przychodni, w reklamach, w szpitalu i wszędzie, gdzie chcę być widziana jako osoba, a nie jako ciało
yśmy już to przerabiali. Był początek lat 90. Edna Erez, kryminolożka z USA, weszła na Wydział Prawa UW i... stanęła jak wryta. Przed nią wisiał wielki kalendarz z gołą babą. Powiedziała do mnie: „Każ to natychmiast zdjąć! Ja w takich warunkach uczyć nie będę”. Na portierni, pod kalendarzem siedziała pani woźna. Figurę miała inną niż ta nad nią. Powiedziałam do Edny: „Nie licz na mnie, nie sprawię tej pani przykrości. Sama idź do dziekana”. Poszła. Powiedziała, że albo zdejmą to raz na zawsze, albo jej stopa na tej uczelni nie postanie. Ówczesny dziekan uznał ją za wariatkę, mnie za wojującą feministkę, ale kalendarz zdjęto… na zawsze.
Temat jednak powrócił. Wraz z #MeToo nie zabrakło męskiego przebąkiwania o przesadzie, czepianiu się, braku obeznania z estetyką, a tu przecież chodzi o piękno, nie o molestowanie.
Nie dajmy zabełtać sobie w głowie. Piękno niejedno ma imię, ale tu idzie o autonomię, wolność i niezależność.
MKryterium jest proste. U siebie ujdzie każdy goły akt, znaczenie ma prywatny gust. Na uczelni znaczenie ma mój mózg. Nie chcę być pod pretekstem kalendarza sprowadzana do roli nagiego ciała z biustem Marilyn Monroe. Jako studentka przychodzę tu, by się rozwijać, a nie zwijać poprzez przekaz wprost lub subtelnie nieoczywisty, ale nadal jednoznacznie służący kontroli, umniejszeniu i ugorszeniu przez sprowadzenie mnie do ciała. Nie chcę być uciszana, tremowana, tresowana, używana jako rzecz przez porównanie i sprowadzenie do wzoru seksualnego ciała. Coraz chudsze, o dłuższych nogach, wydatniejszym biuście, z botoksem i po Photoshopie. Nie chcę ich w szkole, bibliotece, w żadnym miejscu, do którego przychodzę, aby się wybić na niepodległość. Tam, gdzie liczą się moje skrzydła, trzeba usuwać wnyki i sztuczne kleszcze, które mają mi je oskubać. Tak samo nie chcę ich w urzędzie, przychodni, w reklamach, wszpitalu i wszędzie, gdzie chcę być widziana jako osoba, a nie jako ciało.
To dlaczego w muzeum może być wystawa gołych bab? Bo tam są na swoim miejscu. To, co w innej scenerii nieoczywiste i służy zmiędleniu kobiet, w muzeum ujawnia się z całą siłą. Sztuka ma do tego przestrzeń, narzędzia i język. Ciało na obrazie i w rzeźbie w przestrzeni artystycznej jest na swoim miejscu. Nie molestuje, rodzi dialog równych i gwarantuje podmiotowość.