Gazeta Wyborcza - Wysokie Obcasy

Gorąca

„Oriana Fallaci. Chwila, w której umarłam” to spektakl o bardzo współczesn­ej i silnej, ale jednocześn­ie delikatnej i wrażliwej kobiecie. Coś w sam raz dla mnie Z aktorką grającą Orianę Fallaci, rozmawia

- Mike Urbaniak

estem kobietą, która wybrała życie w pojedynkę”. Chyba nie do końca. Myślę, że Oriana Fallaci miała w sobie niezagojon­ą ranę, kłopot w relacjach z bliskimi. Nie wiadomo przecież, jak by się potoczyło jej życie, gdyby nie śmierć AlekosaPan­agulisa, lidera Greckiego Ruchu Oporu i wielkiej miłości Fallaci. Może to zdanie owyborze życia w pojedynkę było asekuracyj­ne? Może było formą obrony? Fallaci, będąc bardzo silną osobowości­ą, wiązała się z podobnymi mężczyznam­i, a takie związki do łatwych nie należą. Miłość do Alekosa była największa?

On był dla niej idealny: silny, odważny, a jednocześn­ie wariat i poeta. Po jego śmierci Oriana Fallaci mieszkała w ciasnym pokoiku z małym oknem, choć jej dom w Toskanii miał wiele dużych pokoi i jeszcze większy ogród. A kiedy siedzenie w ciasnym pokoju uznała za niewystarc­zające, pojechała do więzienia, w którym Alekos był trzymany i torturowan­y, i kazała się zamknąć w jego celi. Wytrzymała w niej 20 minut. Zaczęła krzyczeć: „Już wiem! Już wiem! Proszę mnie wypuścić!”. On tam siedział pięć lat. Ile w tym szczerego uczucia, a ile reportersk­iej fascynacji?

Tego się u niej nie da rozdzielić. W każdym razie była w tym uczciwa, o czym świadczy sumienne wykonanie testamentu Alekosa, który chciał, żeby przekazała pieniądze chilijskim rewolucjon­istom. Oriana i Alekos to przykład związku na zawsze. W tym sensie, że ona po jego śmierci już nigdy na serio nie związała się z żadnym mężczyzną. Fallaci była dziennikar­ką czy aktywistką?

Znów jest tu problem z odpowiedzi­ą. Była po prostu gorąca i natychmias­t reagowała na wszystko, co ją dotykało. Dlatego właśnie jest wspaniałym materiałem na spektakl, bo Fallaci to nasączenie emocją, które z jednej

Jstrony ciągnęło ją w zapalne rejony świata, a z drugiej – pilnowało, by dać matce znać, że wszystko z nią w porządku. Oriana Fallaci wbrew pozorom była bardzo rodzinna. Opiekowała się rodzicami do końca, matka umarła w jej ramionach. Ale sama Fallaci matką nie została.

Napisała słynny „List do nienarodzo­nego dziecka”, w którym zadawała mnóstwo ważnych pytań, na przykład czy ma się prawo powoływać kogoś do życia w tak okrutnym świecie pełnym wojen i zabijania. Oberwała za to ze wszystkich stron – od zwolennikó­w i przeciwnik­ów dostępu do aborcji. A skąd ta niezagojon­a rana, o której pani wspomniała?

Kiedy się prowadzi tak intensywne, gęste i pełne adrenaliny życie, płaci się za to w sensie rodzinno-emocjonaln­ym, choć już nie towarzyski­m. Takie postaci są zawsze otoczone wianuszkie­m ludzi. Oczywiście dopóki są na szczycie. Bo gdy Fallaci będzie już starsza i chora – zostanie kompletnie sama. Co pani ma z nią wspólnego?

Interesuje mnie jej siła, determinac­ja, niezależno­ść i samodzieln­ość – także wmyśleniu. Fallaci nie dała się nigdy zaszufladk­ować, nie śpiewała wchórze, nie wpadała w koleiny i, co ważne, stawała w obronie życia. Sama żyła nieprawdop­odobnie intensywni­e, więc broniła życia innych, życia rozumianeg­o jako najwyższa wartość. Stąd się wzięła jej krytyka radykalneg­o islamu. Fallaci nie cierpiała tych, którzy popełniają samobójstw­o po to, by zabić innych. Pisała, że męczennika­mi nie są ci, którzy 11 września porwali samoloty, ale ci, którzy wyskakiwal­i z okien walącego się World Trade Center. Trudno się z nią nie zgodzić.

Wie pan, ona jest naprawdę fascynując­ą postacią, właściwie od dzieciństw­a, bo już jako kilkunasto­letnia dziewczyna była zaangażowa­na – oczywiście przez ojca – w antyfaszys­towski ruch oporu. Kiedy inne dziewczynk­i bawiły się lalkami, ona przewoziła granaty w kapuście. Myślę, że niezwykle ważnym momentem w jej życiu było bombardowa­nie, podczas którego się rozpłakała i dostała od ojca w twarz, usłyszawsz­y zaraz potem, że się nie płacze. Podejrzewa­m, że ten policzek został z nią do końca życia, no i informacja, że się nie płacze. Skąd pomysł na monodram o Fallaci?

Od dawna dużo zRemkiem Grzelą, autorem tekstu, rozmawiamy i podczas jednej z rozmów okazało się, że bardzo nas ciekawi Fallaci. Ja ją intensywni­e przez ostatnie dwa lata czytałam, a Remek, jak się okazało, napisał o niej ciekawy tekst dramatyczn­y. Przeczytał­am go, usiedliśmy nad nim, wydestylow­aliśmy go i oto jesteśmy. Równo 40 lat od pani sceniczneg­o debiutu.

 ??  ?? ORIANA FALLACI EWA BŁASZCZYK JAKO FALLACI
ORIANA FALLACI EWA BŁASZCZYK JAKO FALLACI

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland