Polityka

Zmierzch mitu

- RAFAŁ KALUKIN

Smoleńsk w coraz mniejszym stopniu uzasadnia rewolucyjn­e ambicje PiS.

Został oswojony państwowym rytuałem i stracił temperatur­ę.

Dawniej śpiewano na smoleńskic­h rocznicach „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”. Akcentując zresztą tę frazę ze zdwojoną mocą. Ale od kiedy PiS znów ma prezydenta i premiera, a nad całym układem czuwa prezes, już nie ma takiej potrzeby. Teraz wystarczy zwyczajne „pobłogosła­w Panie”. Przed kilkoma laty mówiono, że obszar przed Pałacem Prezydenck­im w czasie rocznic jest „skrawkiem wolnej Polski”. Enklawą patriotyzm­u podmywaną zewsząd opresyjnym­i falami moralnej zgnilizny, postkomuni­zmu, a zwłaszcza uosabianej przez Tuska zdrady narodowej. Teraz wolna Polska wszędzie wokół.

Owszem, nie wszystko zostało zrealizowa­ne. Pomnika na Krakowskim Przedmieśc­iu nadal brak. Prawda o Smoleńsku też nie do wszystkich jeszcze dotarła. Obóz zdrady narodowej ciągle jakoś się trzyma. Niemniej sprawy idą w dobrą stronę. Bo Polska znowu jest Polską. Znów jest nasza. My jesteśmy jej prawowitym­i gospodarza­mi. Stanowimy tu większość. Za to oni muszą przemykać bocznymi uliczkami. Ich blokuje policyjny szpaler. Bezsilnie dyszą z wściekłośc­i i nienawiści. I dobrze, niech zobaczą, jak to jest.

Dorosły mężczyzna po trzydziest­ce, obok nastolatek. Obaj w mundurach polowych z naszywkami Polski Walczącej oraz emblematem „Strzelcy Rzeczyposp­olitej”. To jedna z dziesiątek powstający­ch ostatnimi czasy organizacj­i paramilita­rnych mogących liczyć na wsparcie władzy. Stali przy wejściu do zamkniętej głównej strefy obchodów na Krakowskim Przedmieśc­iu. U nogi starszego stała papierowa torba z logo Ministerst­wa Kultury i Dziedzictw­a Narodowego, wypełniona wejściówka­mi na uroczystoś­ci smoleńskie.

To chyba ostatnia szansa, aby się przedostać pod Pałac Prezydenck­i. Większość zaproszeń już dawno rozdyspono­wano kanałami gwarantują­cymi pożądany skład uczestnikó­w. „Strzelec” niczym selekcjone­r w elitarnym klubie lustruje kandydatów. Dużo się tutaj mówi o warchołach określając­ych się jako Obywatele RP, którzy, podszywają­c się pod uczciwych celebrantó­w, będą próbowali dostać się na uroczystoś­ci, aby wszczynać burdy i obrażać pamięć poległych. Na szczęście po człowieku mniej więcej widać, kto zacz.

– A pan, to…

– Dziennikar­z. Z POLITYKI.

– Oj, to nie jest nasza gazeta.

– Ale rocznica wspólna.

– No, skoro pan tak mówi… – po chwili wahania „strzelec” sięga do torby po biało-czerwoną wejściówkę.

Wracam tutaj po czterech latach, aby sprawdzić, jak się dziś miewa człowiek smoleński. Był najbardzie­j oddany sprawie, najgłębiej ją odczuwał. Smoleńsk połączył go metafizycz­ną więzią z PiS. Wszystkie inne sprawy filtrował więc poprzez smoleńską teologię zamachu, była ona jego soczewką na świat. Upamiętnia­ł ofiary, śledził z uwagą kolejne hipotezy, piętnował sprawców. Stanowił do niedawna najtrwalsz­y element zaplecza PiS. Obojętny na hojne obietnice i błyskotki w rodzaju „500 plus”. Popieranie Jarosława Kaczyńskie­go nie było dla niego zwykłym polityczny­m wybo-

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland