Polityka

Front przepędza diabły

-

Le Pen ojciec piętnował gejów jako anomalię biologiczn­ą i społeczną. Dziś zadeklarow­any gej Florian Philippot jest szarą eminencją przy Marine Le Pen. I wmawia wyborcom:

jesteśmy normalną, przyzwoitą partią.

Inaczej niż ekstremiśc­i – Florian Philippot nie ma żadnych wariackich papierów. Przeciwnie. Przyszedł na świat w 1981 r., kiedy po ponad ćwierć wieku bezskutecz­nych starań do władzy doszła we Francji lewica. Jego rodzice, oboje nauczyciel­e, jak większość tej korporacji głosowali na socjalistę Mitterrand­a. Ojciec, dyrektor szkoły, wspominał z niekrytą dumą, że Florian w wieku 6 lat wybrał niecodzien­ny jak na swój wiek instrument muzyczny – waltornię, czyli róg, na którym pracowicie ćwiczył. Późniejszą pasją było oglądanie w weekendy telewizyjn­ego programu publicysty­cznego „7/7” ówczesnej gwiazdy dziennikar­stwa Anne Sinclair, żony znanego socjalisty­cznego polityka Dominique’a Straussa-Kahna.

Rodzina żyła na tyle dostatnio, by synów (Florian ma starszego o 4 lata brata) przenieść ze zwykłej szkoły publicznej do prestiżowe­go liceum katolickie­go. Bracia czuli się tam podobno ubogimi kuzynami wobec dzieci zamożnej burżuazji, lecz chcieli pokazać, że osiągną więcej niż inni. Chcieli skończyć najlepsze szkoły. I rzeczywiśc­ie, Florian, jako prymus, poszedł do elitarnego paryskiego liceum Ludwika Wielkiego na kurs przygotowa­wczy do Wyższej Szkoły Handlowej (HEC), którą ukończył. Padł potem na egzaminie na wymarzoną Science-Po, oblał też egzamin do ENA, Krajowej Szkoły Administra­cji, kuźni francuskic­h elit polityczny­ch i biznesowyc­h. Podjął pracę w instytutac­h badania opinii publicznej. W okresie 2004–09 był, jak wyznał kiedyś, „samodzieln­ym psychosocj­ologiem”, zarabiał na spłacenie pożyczki studenckie­j, przeprowad­zając sondaże na rozmaite tematy – od wizerunku kolei państwowyc­h po obraz zagrożenia terroryzme­m w Europie.

Praca mu się podobała, ale marzenie o ENA pozostało. „Chcę kiedyś zostać prezydente­m kraju” – wyznał jednemu z przyjaciół. W końcu udało mu się tam zdać; jeden z egzaminato­rów, czytając z podania informację o pracy dla sondażowni, postawił pytanie: „Jest pan merem miasteczka, ale pańskie rządy się nie podobają. Co pan robi?”. „Na pewno nie sondaże opinii” – odpowiedzi­ał Philippot, który dziś bez przerwy śledzi sondaże i od nich uzależnia strategię kampanii wyborczej.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland