Terroryści atakują w Rosji
PBlisko 140 ofiar śmiertelnych, ponad 150 rannych to bilans zamachu na przedmieściach Moskwy. Przyznało się Państwo Islamskie, ale Kreml twardo szuka związków terrorystów z Ukrainą. iątek, tuż przed godziną 20.00, ponad 6 tys. osób czekało tam na rozpoczęcie występów muzyków rockowego zespołu Piknik. Przed centrum wystawiennicze Crocus City Hall zajechał biały Renault Symbol. Z auta wysiedli uzbrojeni mężczyźni: – Nie celowali w sufit czy w ściany. Seriami ostrzeliwali tłum – mówił jeden ze świadków.
Trzech miało karabiny AKM, jeden zajmował się rozlewaniem łatwopalnej cieczy. Na amatorskim filmie zrobionym z antresoli widać, jak strzelają do grupki bezbronnych osób, które stłoczyły się w rogu pomieszczenia. Na innym mierzą do chowających się między fotelami na widowni. Na wideo nagranym przez napastników (opublikowała je powiązana z Państwem Islamskim Amaq News Agency) pokazano, że wystrzałami z bliska dobijają rannych, a jednej ofierze podrzynają gardło.
Zapanowała panika. Ludzie kryli się przed kulami i uciekali od ognia. Ciała tych, którzy udusili się dymem, odnajdywano w toaletach i na korytarzach. Część wyjść ewakuacyjnych była zamknięta. Ratowano się, wybijając okna i wyłamując drzwi. Po niecałej godzinie pożar obejmował już dach – którego znaczna część się zwaliła. Oddziały antyterrorystyczne pojawiły się na miejscu po półgodzinie. Przed płonącym budynkiem stało już kilkadziesiąt karetek pogotowia.
Pogoń. Na razie trudno powiedzieć, ilu dokładnie ludzi brało udział w zamachu. Podobno jeden zginął w Crocusie. Inni zdołali uciec. Po kilku godzinach ich biały Renault został zauważony we wsi Chacun w obwodzie briańskim (prawie 400 km na południe od Moskwy, ok. 100 km od granicy z Ukrainą). Rozpoczął się pościg. Brały w nim udział oddziały neonazistowskiej paramilitarnej jednostki Rusicz (wchodziła w skład Grupy Wagnera). Uciekających już pieszo terrorystów wyłapywano pojedynczo. Filmy z ich „zatrzymania” natychmiast trafiały do sieci. Widać na nich, że są torturowani. Jednemu odcięto ucho i kazano je zjeść. Nóż, którym tego dokonano, został szybko sprzedany przez internet.
Pojmani kiepsko albo prawie wcale nie posługiwali się rosyjskim. Pochodzili z Tadżykistanu (jak większość gastarbeiterów