Uwodziciel z dyskontu 3/6
Katarzyna Bonda, Krew w piach, Wydawnictwo Muza/Wielka Litera, Warszawa 2024, s. 352
Ta historia wydarzyła się naprawdę”, głosi dopisek na okładce i nie jest to hasło na wyrost. Fabuła opiera się na sprawie tzw. Krwawego Tulipana, w ubiegłym roku skazanego za zabójstwa trzech kobiet. Bonda zmienia nazwiska i niektóre szczegóły, przenosi akcję z Kołobrzegu do Międzyzdrojów, lecz dość wiernie trzyma się faktów: zbrodniarz, w książce noszący nazwisko Adam Szulc, uwodził kobiety i wykorzystywał je jako partnerki w swoich przestępczych planach, a niektóre zabijał, by za bezcen przejąć ich mieszkania. Mimo aktualnego tematu – działania Szulca bardzo nieprzyjemnie kojarzą się z tym, co robią spekulujący mieszkaniami flipperzy, zaś fabuła toczy się w latach 2014–19 – powieść sprawia wrażenie osadzonej poza czasem, jakby w opisywanych przez Bondę nadmorskich realiach lata 80. wciąż zderzały się z Polską potransformacyjną. Trochę marazmu, szczypta zagubienia, coraz szersza przepaść dzieląca bogatych i biednych. Najciekawsze wydają się tu portrety kobiet samotnych, rozczarowanych nudnym życiem, zdesperowanych do tego stopnia, by nabrać się na tandetny urok Szulca, bawidamka z dyskontu. Sam zbrodniarz wydaje się tu wyjątkowo bezbarwny, a fabuła ma niestety temperaturę docu-fiction z komercyjnej telewizji, podrzędnych serialików, w których aktorzy-amatorzy udają prawdziwe życie. Byłoby znacznie ciekawiej, gdyby Katarzyna Bonda zamiast tworzyć fikcję na bazie faktów, zdecydowała się na kryminalny reportaż – z jej doświadczeniem w literaturze non fiction poradziłaby sobie z tym bez trudu.