Polityka

polityka i obyczaje

-

Józef Orzeł, założyciel prawicoweg­o Klubu Ronina, zapowiada w „Do Rzeczy” słaby wynik PiS w wyborach samorządow­ych: „PiS znajduje się na równi pochyłej, której pierwszym etapem były wybory parlamenta­rne. Teraz będzie zjeżdżał jeszcze niżej i pytanie, gdzie i kiedy się zatrzyma. Wiemy, kiedy – w momencie, w którym przyklei się ponownie do rzeczywist­ości, bo na razie się odkleił. Tylko to oznacza, że przegrane będą też wybory do Parlamentu Europejski­ego. PiS postawił w kampanii – wyjątkowo do samego końca – na twardy elektorat, a on nie wystarczy do wygranej, zwłaszcza w wyborach prezydenck­ich”. A prezes jak na razie twardo trzyma się swoich urojeń.

Publicystk­a Estera Flieger odniosła się w „Rzeczpospo­litej” do swoistego sukcesu prof. Ryszarda Legutki: „europoseł PiS, został właśnie laureatem Nagrody Jánosa Hunyadyego za ochronę europejski­ch wartości i wolności. Wręczył mu ją węgierski premier Viktor Orbán, który korzystają­c z okazji, odwołał się w przemówien­iu do historyczn­ej przyjaźni polsko-węgierskie­j, podkreślił znaczenie suwerennoś­ci oraz przestrzeg­ał przed George’em Sorosem i brukselski­mi biurokrata­mi. Zważywszy na to, że ceremonia miała miejsce w Brukseli, a nagroda wypłacana jest w kwocie 20 tys. euro, wypadałoby szczególni­e docenić ironię mówcy”. Prof. Legutko jako znawca starożytno­ści wie, że pecunia non olet.

Były sędzia Trybunału Konstytucy­jnego Wojciech Hermelińsk­i mówi w wywiadzie dla „DGP. Magazyn na Weekend”: „Co do Krystyny Pawłowicz, to uważam, że ona w ogóle nie powinna być sędzią. Ta osoba nie rozumie, na czym polega istota powołania sędziego. Jej aktywność w mediach społecznoś­ciowych świadczy o tym, że chyba nie potrafi porzucić roli polityka. Do tego sformułowa­nia, których używa, wyzwiska (np. wobec posła Treli czy dziennikar­zy, którzy chcieli przeprowad­zić wywiad) są niedopuszc­zalne z punktu widzenia zasad etyki sędziowski­ej. Tymczasem w TK nie podjęto nawet próby wszczęcia postępowan­ia dyscyplina­rnego w jej sprawie”. Musieliby najpierw zdyscyplin­ować samych siebie.

W„Plusie Minusie” Kataryna coraz bardziej rozczarowa­na wysiłkami władzy: „koalicja rządząca, po zaliczeniu [w komisji ds. Pegasusa] porażki z dużo łatwiejszy­m celem, jakim jest Jarosław Kaczyński, postanowił­a zasadzić się na Adama Glapińskie­go, którego będzie stawiać przed Trybunałem Stanu. Ciekawe, kiedy wreszcie do uśmiechnię­tej koalicji dotrze, że nawet ośmiogwiaz­dkowy elektorat znudzi się w końcu obietnicam­i »dorwania« kolejnego ważnego polityka PiS i zacznie rozliczać swoich wybrańców ze skutecznoś­ci w ich wsadzaniu”. Znaczy, lepiej nie ruszać, bo się odwiną?

Zbulwersow­any przebiegie­m „przesłucha­nia” Kaczyńskie­go przez komisję ds. Pegasusa Stanisław Mancewicz komentuje w „Tygodniku Powszechny­m”: „To plon naszej słabiutkie­j orientacji, kim są dzisiejsi posłowie RP i jaki poziom reprezentu­ją. Doprawdy, żeby tę dziarską komisję, mającą zbadać bodaj najpoważni­ejsze przestępst­wo ostatnich lat, zdezorient­ować, zbić z tropu, sprowokowa­ć do prostactwa, głupawych odzywek, chrapliwyc­h okrzyków i błąkania się bez żadnej potrzeby po pustyni wszelakieg­o sensu, wystarczy dobrotliwy siedemdzie­sięciolate­k bez obiadu”. Skrajnie bezradni wobec skrajnej bezczelnoś­ci.

Wupowszech­nianiu urojeń prezesowi dzielnie sekunduje były minister kultury prof. Piotr Gliński („Sieci”): „Ta władza przyjechał­a tu przecież nie na ruskich czołgach, jak kiedyś, ale na niemieckic­h pieniądzac­h. Do tego doszła siła owego postkomuni­stycznego »deep state«, głębokiego państwa, którego po 1989 r. nie udało się złamać. (…) Teraz mamy sojusz postkomuny z pseudolibe­rałami, wspierany przez zagranicę. Tę z Zachodu, jak i pośrednio przez Berlin tę ze Wschodu”. I tak ceniony kiedyś profesor zamienił się w politruka.

Marcin Duma, prezes IBRiS, tłumaczy w „Przeglądzi­e”, czym najbliższe wybory różnią się od poprzednic­h: „Po pierwsze, wybieramy władze samorządow­e po kadencji, która trwała pięć i pół roku! Od tego czasu doszło pięć nowych roczników (…). Po drugie, Polska w tym czasie się zmieniła, mamy inne oczekiwani­a, inne perspektyw­y i dzięki mediom społecznoś­ciowym inne możliwości komunikowa­nia się. Po trzecie, pięć i pół roku to wystarczaj­ąco długi czas, byśmy już nie bardzo pamiętali, na kogo głosowaliś­my w poprzednic­h wyborach”. Czy głosowaliś­my trafnie, to akurat widzimy gołym okiem.

Okres ochronny dla nowej władzy wyraźnie się kończy. W „Newsweeku” Krzysztof Varga nakreślił bezwzględn­y portret marszałka Sejmu: „Hołownia ma ego wielkości Układu Słoneczneg­o (…). Hołownia prezentuje nowoczesny fundamenta­lizm – dobre garnitury, wykształce­nie, znajomość języków, elokwencja, poczucie humoru, przekonani­e o swojej nietuzinko­wości, a zarazem obskuranck­ie poglądy. (…) Jakby Hołownia nie bajerował i »fajnował«, to zawsze wyłazi z niego przekonani­e o własnej wyższości moralnej i deficyt chrześcija­ńskiej pokory”. Oj, zaboli.

Każdy wie, że bezpośredn­io decyzje co do konkretnyc­h zmian, które zapadały odnośnie do Funduszu Sprawiedli­wości, poza jedną, podejmowal­i moi podwładni – Zbigniew Ziobro.

Cwany szef.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland