Polski ślad na Alandach
Dziś startuje sezon w lidze fińskiej. Trenerem IFK Mariehamn jest szczecinianin Łukasz Syberyjski.
Zwykształcenia jest dziennikarzem, wychował znanego reprezentanta Szwecji, a w wolnych chwilach analizuje sposób gry Rakowa Częstochowa. Łukasz Syberyjski od tego roku prowadzi IFK Mariehamn z Wysp Alandzkich, jeden z bardziej znanych klubów ligi fińskiej, mistrza kraju sprzed czterech lat.
Wychowanek Pogoni
Syberyjski, który jutro kończy 39 lat, pochodzi ze Szczecina i jako dziecko trenował w Pogoni. – W 1989 roku przeprowadziliśmy się do Szwecji. Mój tata był lekarzem, wybitnym radiologiem. Polscy specjaliści byli w tym okresie rozchwytywani za granicą – opowiada „PS”. Rodzina zamieszkała w Skövde i zapuściła korzenie po drugiej stronie Bałtyku, tematu powrotu nigdy na poważnie nie było. Do Polski przyjeżdżali na wakacje.
Syberyjski i jego o dwa lata młodszy brat Tomasz grali w Szwecji w piłkę w niższych ligach. – Wielkiej kariery nie zrobiłem. Kiedy przeprowadziłem się do Sztokholmu, żeby studiować dziennikarstwo, znalazł się czas na trenowanie. Studia skończyłem, papier jest, ale nie spędziłem ani jednego dnia w redakcji – śmieje się. Polak (choć dziś ma tylko szwedzki paszport) prowadził juniorów w klubach ze stolicy i okolic, m.in. AIK i Hammarby. W tym pierwszym przez ponad dwa lata szkolił Alexandra Isaka, który jako nastolatek za grube pieniądze został sprzedany do Borussii Dortmund, a dziś gra w Realu Sociedad i reprezentacji Szwecji. – Ma fenomenalną zdolność do adaptacji i podchodzenia do nowych wyzwań. Jak ktoś robi coś szybko – on zrobi szybciej. Jak ktoś jest w czymś przed nim, to zaraz go wyprzedzi. Kiedy trafił do grupy młodzieżowej, którą się zajmowałem, to była końcówka 2014 roku. On i dwaj inni chłopcy z rocznika 1999 bez problemu radzili sobie z cztery lata starszymi. To było spektakularne móc obserwować to z boku. A śmialiśmy się, że kiedy siedzą na ławce, nogami nie dosięgają ziemi – mówi Syberyjski. W zeszłym roku szczecinianin postawił pierwszy krok w seniorskiej piłce. Pół roku prowadził IK Frej, satelicki klub Hammarby,
grający w drugiej lidze. Co ciekawe, na ten poziom ekipę z Täby wprowadził... urodzony w Stargardzie Bartosz Grzelak, dziś asystent selekcjonera reprezentacji Szwecji U-21.
Szwedzkojęzyczni Finowie
Syberyjski został zwolniony w lipcu, ale długo nie zostawał bez pracy. – Dyrektor IFK usłyszał o mnie od moich mentorów z kursu UEFA Pro, pojechałem na rozmowy. To była moja pierwsza podróż na Wyspy Alandzkie. Od drzwi mieszkania w Sztokholmie na stadion mam trzy godziny, ale teraz mieszkam oczywiście tutaj – mówi.
Alandy to leżący między Szwecją a Finlandią archipelag złożony z ponad 6500 wysp i wysepek. To obszar autonomiczny, z własną flagą czy policją, szwedzkojęzyczny, ale należący do Finlandii. IFK od 2005 roku nieprzerwanie gra w fińskiej ekstraklasie. W latach 2010–15 (z krótką przerwą) występował tam Petteri Forsell z Korony Kielce. W sezonie 2017/18 Mariehamn jako mistrz Veikkausliigi zmierzyło się w eliminacjach Champions League z Legią Warszawa (było 0:3 i 0:6). – Jeśli chodzi o poziom, to coś pomiędzy Allsvenskan i Superettan (pierwsza i druga liga szwedzka – przyp. red.), choć trudno to porównać na pewniaka. Najlepsze drużyny Superettan przetrwałyby w lidze fińskiej, a czołowe kluby stąd utrzymałyby się w lidze szwedzkiej. Ciekawe, że wiele drużyn w lidze fińskiej chce mieć piłkę, rozgrywać akcje od bramkarza. Niedawno Bröndby grało z Interem Åbo (Syberyjski używa szwedzkiej nazwy miasta znanego w Polsce jako Turku – przyp. red.). Zawsze mówi się, że Dania to Holandia Skandynawii, a to Finowie próbowali rozgrywać – zauważa i podkreśla, że w tym kraju pracuje wielu trenerów z Hiszpanii czy Portugalii. – Unia robi swoje, wszyscy przybliżają się do siebie, nikt nie zamyka się w swoim gronie – mówi. On stara się w miarę możliwości śledzić ekstraklasę. Nie tylko „swoją” Pogoń, której kibicuje. – Interesująco jesienią grał Raków Częstochowa. Tylko jego trener wie, czy stosuje taktykę 5–3–2 czy 3–5–2. Na moje oko tę pierwszą – twierdzi.
Wirus opóźnił ligę
Veikkausliiga miała ruszyć 11 kwietnia, ale start został przełożony na dziś z powodu pandemii koronawirusa. W kontynentalnej Finlandii zmarło 327 osób, ale na Alandach nikt. – Było tylko 19 przypadków zachorowań, ale do szpitala nikt nie trafił. To jednak wyspy i na sporym obszarze jest mało ludzi, łatwiej się izolować. Mimo to ludzie bardziej się unikali. Obostrzenia były srogie, zamknięto szkoły, treningi były w grupie maksymalnie 10-osobowej – opowiada szkoleniowiec IFK. Mecze ligowe będą toczyły się z kibicami, ale na jednej trybunie może zasiąść ich 400. Oprócz Syberyjskiego polskie ślady w startującym sezonie to bramkarz ROPS Rovaniemi Martin Kompalla (nasz były juniorski reprezentant) i jego klubowy kolega, gruziński obrońca Zurab Ciskaridze, wychowanek Agrykoli Warszawa.