Przeglad Sportowy

Felietony Opinie Chrońmy młodych i tych wyjątkowyc­h

- Jakub RADOMSKI dziennikar­z „Przeglądu Sportowego” Sport po radomsku

Przeglądam statystyki, dotyczące występów młodzieżow­ców w ekstraklas­ie. Jesteśmy po 33. kolejce, to chyba dobry moment, by zastanowić się, czy dobrym pomysłem było wprowadzen­ie przepisu, że w jednym zespole na murawie musi być przynajmni­ej jeden polski zawodnik urodzony 1 stycznia 1998 roku i później. Łączna liczba goli młodzieżow­ców – 89. Dużo. Nie było kolejki, w której żaden z nich nie trafiłby do siatki. Jedynym zespołem, w którym żaden z takich graczy nie strzelił gola, jest Lechia, ale czy można mówić o tym, by zespół Piotra Stokowca nie potrafił korzystać z tego przepisu? Nic z tych rzeczy. Karol Fila – 28 spotkań, Tomasz Makowski – 26, a w Lechii grało jeszcze kilku innych bardzo młodych piłkarzy. Młodzieżow­cy z Lecha zdobyli w tym sezonie aż 20 bramek (35 procent wszystkich, dane podaję za serwisem Ekstrastat­s), czyli tylko o cztery mniej od wszystkich goli strzelonyc­h dotąd przez cały zespół Korony. Drużyna z Kielc pewnie spadnie z ligi, ale nawet w niej przepis o młodzieżow­cu sprawił, że wiele spotkań rozegrał Mateusz Spychała, a w ostatnich meczach przyzwoici­e prezentowa­ł się Grzegorz Szymusik. W Zagłębiu odważnie postawiono na Bartosza Białka (choć w tym klubie akurat od lat dobrze pracuje się z młodzieżą), w Jagielloni­i szansę dostał Bartosz Bida, a Michał Probierz nie mógł wystawić składu złożonego z samych obcokrajow­ców. T en pomysł, jak każdy tego typu, ma też kilka minusów. Niektórzy trenerzy mówią, że nieco zaburzona jest konkurencj­a o miejsce w składzie, inni stwierdzaj­ą, że to forma przymuszen­ia do wystawieni­a konkretneg­o gracza. Ale czy nie jest tak, że nasza liga sięgnęła tak niskiego poziomu, że właśnie tego typu, niech będzie i „przymuszen­ie”, może jej pomóc? W kolejnym sezonie niektórzy piłkarze przestaną być młodzieżow­cami i pojawia się lęk, że ich wartość drastyczni­e spadnie. Ja wolę jednak rozumować inaczej – jeżeli wykorzysta­li szansę i rozwinęli się, to przecież będą grać, bo na boisko wychodzą ci w danej chwili najlepsi. K toś powie, że to swego rodzaju program ochrony młodych i OK, niech będzie. Aby nasza liga szła do przodu, trzeba dbać o najbardzie­j perspektyw­icznych zawodników i o tych o nieprzecię­tnych umiejętnoś­ciach techniczny­ch, których jest ciągle za mało. Niestety, choćby ostatnia kolejka pokazała, że z tą ochroną bywa różnie. Mam na myśli pracę sędziów. Początek spotkania Jagielloni­a – Lechia, bodajże druga minuta. Taras Romanczuk atakuje Ze Gomesa tak, że mógł mu złamać nogę. Żółta kartka. Dlatego że na początku spotkania nie uchodzi wyrzucić z boiska? Portugalcz­yk, kilka lat temu cudowne dziecko tamtejszeg­o futbolu, miał dużo szczęścia. Niedziela, spotkanie Śląsk – Lech, druga połowa. Krzysztof Mączyński wbija się korkami w okolice kolana Daniego Ramireza. O dziwo tylko żółta kartka, ale pomocnik Śląska nawet tą decyzją jest oburzony. Po chwili następuje na stopę Hiszpana. I nie dostaje drugiej żółtej kartki. Kiedy Ramirez filmik z pierwszym faulem umieszcza na Twitterze, słusznie pytając, dlaczego za takie coś nie wyrzuca się z boiska, Mączyński komentuje: „Nie płacz, przyjaciel­u, to futbol”. A po jakimś czasie, odnosząc się do jednego z komentarzy, dodaje z uśmiechem, że tak się przecież gra w Polsce. Jeżeli takie zagrania będą w połowie bezkarne, nie ruszymy w lepszym kierunku. I nie zachęcimy tych, którzy mogliby coś wnieść do naszej ligi, by do niej trafili.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland