Nowy Dejan, młody Andrzej
To klub, który ma ambicje, a ja też mam ambicje – mówi nowy trener Anwilu Dejan Mihevc. Andrzej Pluta pierwszym nabytkiem.
Mihevc zastąpił na stanowisku szkoleniowca pracującego w Anwilu przez pięć lat dwukrotnego mistrza Polski Igora Milicicia. Słoweniec wraca do zawodu po rocznej przerwie i szybko musi się zabrać do budowy składu. Mihevc przyznał, że chciałby zostawić w nim kilku zawodników, choć na razie umowę ma tylko podkoszowy Krzysztof Sulima (czyli jego znajomy z Polskiego Cukru Toruń z lat 2017–2019). – Dla mnie najważniejsza jest kontynuacja i pierwsze, co robię to patrzę na zawodników, którzy ostatnio grali w tym klubie – podkreślił
Najpierw Polacy
Wśród graczy, którzy mogą trafić na Kujawy wymienia się m.in. kadrowiczów Kamila Łączyńskiego (występował już w Anwilu wcześniej) i Damiana Kuliga. – To nie jest moment, by rozmawiać o konkretnych nazwiskach. Wszyscy gracze na całym świecie mają obecnie szansę zagrać we Włocławku – zażartował Mihevc. W Anwilu nie ukrywają, że najpierw chcą skupić się na rodzimych koszykarzach, bo w składzie każdej ekipy występującej w pucharach musi być takich sześciu. – Wiemy doskonale, że jest problem z zawodnikami polskimi. Rynek jest taki jaki jest, więc na początku skocentrowaliśmy się na tym aspekcie – przyznał prezes Arkadiusz
Lewandowski dodając, że Anwil nie będzie mógł sobie pozwolić na tak dobrych obcokrajowców jak w ostatnim sezonie. A były to przecież postaci znane nawet w Europie i/lub NBA Tony Wroten, Ricky Ledo czy Shawn Jones.
Budżetowa dynamika
– Projekt budżetu jest niższy aniżeli w poprzednim sezonie. Ale podkreślam za każdym razem, że ta projekcja ma swoją dynamikę. Za chwilę może się okazać, że będzie pieniędzy więcej, ale może też być mniej. Nie znamy sytuacji z wirusem i gdyby liga została znowu przerwana, to my moglibyśmy przestać zarabiać. Staramy się zabezpieczać na wypadek takiej sytuacji – zapewnia Lewandowski.
W tym tygodniu Anwil dowie się, czy będzie występował w europejskich pucharach, a raczej na jakim ich etapie. W czwartek zbiera się zarząd FIBA, który podejmie decyzje odnośnie Ligi Mistrzów. Klub z Włocławka dostał zapewnienie, że zagra w tych rozgrywkach, ale nie ma pewności, czy w kwalifikacjach czy od razu w fazie grupowej. Anwil jako trzeci w ostatnim sezonie teoretycznie powinien znaleźć się pierwszej lub drugiej rundzie eliminacji, ale możliwe, że w tym roku w związku z pandemią koronawirusa FIBA spojrzy na sprawę inaczej i biorąc pod uwagę dwa ciekawe (choć bez awansu do fazy pucharowej) sezony włocławian w Lidze Mistrzów zaprosi Anwil do rundy zasadniczej. Pierwszy nowy nabytek Anwilu Mihevca jest dość zaskakujący – to Andrzej Pluta. Oczywiście nie ten koszykarz, który z Anwilem w 2003 roku zdobył mistrzostwo Polski, ale jego 20-letni syn o takim samym imieniu i nazwisku. Dla niego jest powrót do Włocławka po sześciu latach, bo koszykówki uczył się w tamtejszym TKM. W 2014 roku rodzina Plutów ruszyła do Hiszpanii. – Rzucamy wszystko i wyjeżdżamy. Nie wiemy na jak długo. Pewnie na kilka lat, może na całe życie. Na razie nie zakładamy, że się nie uda i że będziemy musieli wrócić wcześniej… – twierdził wtedy Andrzej senior. Synowie (Andrzej junior i jego brat Michał) początkowo mieli uczyć się koszykówki w Estudiantes Madryt, potem zmieniali kluby. Andrzej w wieku niespełna 17 lat zadebiutował w ekstraklasie w Betisie Sewilla (u obecnego trenera Stelmetu Żana Tabaka), ale na stałe się na najwyższym szczeblu się nie przebił. Ostatnio grał w drugiej lidze hiszpańskiej w zespole z Ourense i to co najwyżej przeciętnie – średnio 3,8 punktu, 34 proc. skuteczności z gry. Jego angaż we Włocławku wydaje się dobrym pomysłem marketingowym dla klubu, ale czy sportowym dla zawodnika również? Czas pokaże, choć można się zastanawiać, czy biorąc pod uwagę niewielki dorobek, zazwyczaj duże oczekiwania kibiców Anwilu i spodziewane porównania z ojcem nie rzuca się na zbyt głęboką wodę.