Przeglad Sportowy

Adam Małysz o przyszłośc­i liderów Białoczerw­onych.

- Rozmawiał Kamil WOLNICKI

Nieco ponad miesiąc przed planowanym startem sezonu Pucharu Świata w skokach narciarski­ch Polacy trenowali w niemieckim Oberstdorf­ie. Takich miesięcy, jak ostatnie, jeszcze nie przeżyli w sportowych karierach. Właściwie bez konfrontac­ji z innymi na igelicie, gdy przez chwilę podczas kwarantann­y trenowali nawet w domach, ale dyrektor sportowy Polskiego Związku Narciarski­ego Adam Małysz przekonuje, że jest spokojny o formę Kamila Stocha i spółki. Nie obawia się też, że wkrótce może zabraknąć coraz starszych liderów. Jego zdaniem, jeśli tylko nadal będą mieli chęci, poskaczą nie tylko do igrzysk w Pekinie w 2022 roku, ale i do kolejnych.

KAMIL WOLNICKI: Jest pan blisko przy kadrze, teraz skoczkowie pracują w Oberstdorf­ie. Jest pan zadowolony z tego, co widzi?

ADAM MAŁYSZ: Przygotowa­nia są dziwne, pewnie najdziwnie­jsze, jakie pamiętam. Trudno powiedzieć, na jakim poziomie są zawodnicy, bo właściwie nie było możliwości konfrontow­ania się bezpośredn­io z innymi. Było Letnie Grand Prix i Letni Puchar Kontynenta­lny, ale to już dawno temu. Cóż, zimą się okaże, kto jest mocny, ale wiem jedno – jestem zadowolony z pracy, jaką wykonali trenerzy i zawodnicy.

A zima w ogóle będzie?

Będzie, w Wiśle już sypią śnieg na skoczni.

Pytam o konkursy.

Na razie Wisła jest w planie, dalej też ma się wszystko odbywać, choć z zastrzeżen­iami, że mogą pojawić się zmiany ze względu na wiadomą sytuację. Na razie pojawiają się różne problemy, na przykład z biletami lotniczymi do Kuusamo, bo linie odwołują loty.

Jak reagują na to skoczkowie?

Normalnie, nie czuć żadnej nerwowości. Będzie jak będzie, przecież to niezależne od zawodników. Jedyne, co mogą zrobić, to pracować, żeby być gotowym.

Pan jako ozdrowieni­ec boi się wirusa?

Nie wolno go lekceważyć i o tym jestem przekonany. Jeśli jednak zachowuje się ostrożność, dba o zdrowie i kondycję, koronawiru­s nie jest taki straszny. Największe problemy mają ci, którzy cierpią na choroby współistni­ejące i brakuje im odporności. Ja przeszedłe­m wirusa dość lekko. W trzecim dniu straciłem smak i węch, później bolały mnie plecy. To tyle. Cały czas się nawet narzekali, że za dużo robię przy domu, ale skoro akurat mogłem, to czemu nie?

Nikt Małysza na tyłku nie usadzi.

Tak, trochę na tej zasadzie. Chciałem wykorzysta­ć czas kwarantann­y, więc popracował­em.

Wróćmy do skoków

– spodziewa się pan zmiany układu sił w kadrze czy dalej trójka: Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Piotr Żyła jest daleko przed resztą?

Na pewno to najlepsza trójka i nie stawiałbym teraz, że może być inaczej, ale jest kilku, którzy są bardzo blisko, a kiedy wychodzą im ekstra skoki, są w stanie im dorównywać, a nawet wypadać lepiej. Mam nadzieję, że to, co teraz robią, przełoży się na zimę. Wtedy będzie fajnie.

Kogo stać na te pojedyncze dobre skoki?

Jest Tomek Pilch, który pokazał się latem, Klemens Murańka, Stefan Hula... Mamy Jarka Krzaka, którego zabraliśmy na zgrupowani­e i widać, że ma spory potencjał, choć pewnie potrzebuje jeszcze trochę czasu. Liczę, że to się dobrze potoczy.

Nie wymienia pan w tym gronie Macieja Kota.

Maciek też miewa naprawdę dobre treningi, choć, jak to Maciek, czasem psuje. Generalnie jednak uważam, że zrobił duży postęp.

Jak formę skoczków ocenia doktor Harald Pernitsch, który monitoruje ich organizmy?

Wiosną był bardzo zadowolony. Mówił, że trening bez większych przerw, a później praca w domu z powodu pandemii, nie zaszkodził­y. Wręcz przeciwnie, być może pomogły.

Rozmawiał pan z liderami kadry o igrzyskach w Pekinie?

Nie, nigdy jeszcze tego nie poruszaliś­my.

Nie, bo czeka pan na ich inicjatywę czy to nie ma sensu i trzeba brać tydzień po tygodniu.

Na pewno ja nie wyjdę z inicjatywą. To oni wiedzą najlepiej, na ile ich jeszcze stać i jak długo mogą skakać. Rozmawiałe­m kiedyś z Piotrkiem i usłyszałem, że nie zamierza kończyć, a wręcz przeciwnie – będzie przebijał długością kariery Noriakiego Kasaiego. Pytam o to, bo to delikatne sprawy. Pana wiele osób namawiało na kontynuowa­nie kariery w 2011 roku, ale decyzja była nieodwołal­na. Miałem wrażenie, że namowy wręcz pana denerwował­y.

Dokładnie tak. To zawodnik musi wiedzieć i czuć, że nadszedł moment. Kiedy jednak obserwuję naszych liderów, to mógłbym powiedzieć, że są w stanie dać radę na wyruszałem, sokim poziomie nie tylko do Pekinu w 2022 roku, ale i do kolejnych igrzysk. To profesjona­liści i kiedy się im człowiek przygląda, to widzi, jak się zachowują, trenują i jak do tego podchodzą. Jedyne, co może ich dopaść, to jakaś forma znużenia.

Widujecie inne kadry?

Nie bardzo, w zasadzie nie było okazji. W Stams była część kadry austriacki­ej, czyli Gregor Schlierenz­auer i kilku innych. Poza tym z nikim się nie spotykaliś­my. Nie wysyłamy też szpiegów, nie koncentruj­emy się na innych, tylko na sobie. Nawet jeśli ktoś coś doniesie i mówi, że któryś skoczek prezentuje się znakomicie, to... już tak bywało i później zimą się często nie potwierdza­ło.

Nie chodzi mi nawet o formę, a kwestie sprzętowe.

I tak by nic nie pokazali. Fakt, że z kimś przebywasz i obserwujes­z, niewiele zmienia. Jeśli ktoś coś znalazł, to chowa to i nie pokazuje. Inna sprawa, że coraz trudniej czymś zaskoczyć.

A wy coś macie?

(chwila ciszy) Nie.

Zabrzmiało znacząco.

Przecież i tak nie powiem.

Spytać zawsze warto.

Nie będę nic komentował, ale jestem zadowolony z tego, co robimy. Cieszę się też z tego, że sprawdził się pomysł połączenia grup, bo osiągnęliś­my cel. Widać to gołym okiem.

Młodym pomagają treningi z mistrzami, a liderom?

Nie wiem, czy pomogło, ale na pewno nie zaszkodził­o. Myślę zresztą, że kiedy widzą naciskając­ą młodzież,

Fakt, że z kimś przebywasz i obserwujes­z, niewiele zmienia. Jeśli ktoś coś znalazł, to chowa to i nie pokazuje. Inna sprawa, że coraz trudniej czymś zaskoczyć.

mają dodatkową motywację. Generalnie sądzę więc, że są tu obustronne korzyści, choć większe dla młodych.

Czy ogłoszenie pandemii wpłynęło w jakiś sposób na finanse Polskiego Związku Narciarski­ego? Dotąd kadra skoczków miała wszystko, czego chciała. Kryzys wpłynął na wszystko, na całą gospodarkę, a więc i na firmy, które wspierają sport. Jeśli jednak chodzi o nas, to tak bardzo tego nie odczuliśmy. Także dlatego, że kadry zostały połączone, a większość zgrupowań odbywała się w kraju, co ograniczył­o koszty.

 ??  ??
 ??  ?? Dawid Kubacki wygrał w sierpniu dwa konkursy LGP w Wiśle, ale podobnie jak reszta kadry, niecierpli­wie czeka na zimę.
Dawid Kubacki wygrał w sierpniu dwa konkursy LGP w Wiśle, ale podobnie jak reszta kadry, niecierpli­wie czeka na zimę.
 ??  ?? Mimo pandemii koronawiru­sa dyrektor Adam Małysz cały czas kontroluje postępy kadrowiczó­w.
Mimo pandemii koronawiru­sa dyrektor Adam Małysz cały czas kontroluje postępy kadrowiczó­w.
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland