Cios na ostatniej prostej
Czwartkowe decyzje rządu pokrzyżowały plany organizacji XXXI Memoriału Marka Petrusewicza.
Kiedy premier Mateusz Morawiecki w czwartkowe popołudnie ogłaszał kolejne obostrzenia (w tym zamknięcie pływalni), które wejdą w życie od 17 października, część uczestników piątkowo-sobotnich zawodów była już na basenie na rozgrzewce, a kolejne kluby znajdowały się w drodze do Wrocławia. Decyzja rządu wywróciła wszystkie plany do górny nogami, ale organizatorzy imprezy nie mieli zamiaru się poddać. W momencie zamykania tego numeru gazety nie podjęto jednak żadnych oficjalnych decyzji.
Baseny muszą być zamknięte od soboty, więc jeden dzień zawodów mógłby się teoretycznie odbyć. Rozważano dwa scenariusze. Pierwszy zakładał wystąpienie do Ministerstwa Sportu z prośbą o dokończenie imprezy w sobotę z udziałem jedynie pływaków, sędziów i trenerów, którzy byli na niecce basenu także w piątek, tak aby nie kreować nowego potencjalnego zagrożenia. Drugi pomysł polegał na tym, by cały memoriał rozegrać w piątek seriami na czas. By wyrobić się ze wszystkimi konkurencjami, zawody miałyby się rozpocząć z samego rana, a skończyć przed północą.
Memoriał co roku stał na wysokim poziomie zarówno sportowym, jak i organizacyjnym. Tegoroczna edycja, ze względu na pandemię, miała być wyjątkowa. – Przy niecce pływalni postawiliśmy aż sześć namiotów, żeby było więcej miejsca do rozgrzewki. Przygotowaliśmy też coś w rodzaju dwóch stref kibica, gdzie na dużym ekranie kibice mogliby śledzić zawody – wyliczała odpowiedzialna za organizację wydarzenia Alicja Tchórz.
Dla niej udział w tej imprezie był tak ważny, że postanowiła nawet zrezygnować z pierwszego meczu ISL, który odbywa się w tym samym terminie. – Od szefów NY Breakers od razu dostałam zielone światło. Rzadko mam do czynienia z taką otwartością na potrzeby zawodnika. Trochę zaryzykowałam, a okazało się, że ci ludzie rozumieją sytuację, w jakiej się znalazłam – przyznała 28-latka, która do Budapesztu ruszy w poniedziałek.