Przeglad Sportowy

LOCKDOWN ZABIJE KLUBY

PRZED NAMI CZTERY, PIĘĆ TRUDNYCH MIESIĘCY. JEŚLI JEDNAK BĘDZIEMY RESPEKTOWA­LI REGUŁY, PRZEJDZIEM­Y PRZEZ PANDEMIĘ I DOKOŃCZYMY SEZON – MÓWI PREZES PZPN ZBIGNIEW BONIEK.

- Rozmawiał Antoni BUGAJSKI

ANTONI BUGAJSKI: Mecz z Bośnią i Hercegowin­ą według pana był ostatnim, jaki w tym roku odbył się na terenie Polski z udziałem kibiców?

ZBIGNIEW BONIEK (PREZES PZPN): Zasady postępowan­ia w przestrzen­i otwartej podczas pandemii oczywiście są ustalane przez władze państwowe, a nie PZPN, lecz według mnie czekają nas bardzo trudne cztery, może nawet pięć miesięcy. Cały czas uczymy się skutecznie walczyć z koronawiru­sem, próbujemy zdiagnozow­ać chorych, także tych bezobjawow­ych, oddzielić ich od zdrowych. Obserwuję rozwój pandemii, analizuję różne fakty i dochodzę do wniosku, że do marca będziemy mieli wielki problem. Mógłbym sprzedawać optymizm, lecz chyba nie w tym rzecz. Lepiej mądrze stawiać czoła wyzwaniu. A ryzyko zakażenia groźną chorobą istnieje

– dla piłkarzy, dla kibiców, dla wszystkich. Czyli nie ma sensu pytać o cień szansy, że w listopadow­ym meczu z Holandią na Stadionie Śląskim na trybuny będzie mogła wejść jakakolwie­k grupa kibiców?

Moje prywatne zdanie jest takie, że przy naszym bardzo rzetelnie przestrzeg­anym protokole nic by się nie stało, gdyby w spotkaniac­h z Ukrainą i Holandią na trybunach było zajęte co czwarte krzesełko, czyli kilkanaści­e tysięcy miejsc. Na mecze reprezenta­cji nie przychodzą ludzie w wielkich grupach. Raczej są to rodziny, po kilku znajomych. Pilnujemy, żeby zachowywal­i między sobą dystans, zakładali maseczki, przy wejściu dezynfekow­ali dłonie. Natomiast nie wydaje mi się, żeby w obecnej sytuacji było pozwolenie na choćby wyjątkowe otwarcie trybun. Przy wprowadzen­iu powszechne­go zakazu uwzględnio­ne zostało nawet minimalne ryzyko.

A ja słyszałem opinie, że właśnie przy meczach kadry niebezpiec­zeństwo zakażenia jest większe niż w przypadku imprez lokalnych, w których uczestnicz­ą mieszkańcy z najbliższy­ch okolic. Na Biało-czerwonych przyjeżdża­ją ludzie z całego kraju i mówiąc najproście­j, mieszają się w czasie podróży, pod stadionem i na trybunach.

Absolutnie nie zgadzam się z tezą o większym ryzyku. To już nie te czasy, że na mecze jeździły autokary pełne kibiców, jakieś wielkie rozśpiewan­e grupy. Teraz zwykle jest to transport samochodow­y, po kilka osób, często domownicy albo znajomi, którzy i tak spotykają się na co dzień. Akurat mecze reprezenta­cji pod względem protokołu sanitarneg­o są całkowicie bezpieczne, natomiast zapadły decyzje instytucji państwowyc­h, którym się oczywiście podporządk­owujemy i w tej kwestii nie ma nawet co dyskutować.

Powiedział pan niedawno we włoskich mediach, że PZPN ma przepisy umożliwiaj­ące zakończeni­e ligi po rozegraniu połowy spotkań, czyli piętnastu kolejek.

Na wszelki wypadek wprowadzil­iśmy do regulaminu takie zastrzeżen­ie. Uważam jednak, że nie będzie takiej koniecznoś­ci i mimo pandemii jakoś się przemęczym­y. Głównie dlatego, że mamy mnóstwo innych awaryjnych rozwiązań. Zredukowal­iśmy rozgrywki do trzydziest­u kolejek, jest możliwość płynnego przekładan­ia spotkań, grania w innym rytmie tygodniowy­m, no i oczywiście bez kibiców. Nie chcemy nikomu dawać walkowera i tworzyć w ten sposób pola do spekulacji, ale ciągle będziemy powtarzać, że zdrowie jest najważniej­sze. Nie chcę, żeby ktokolwiek zachorował na COVID-19 dlatego, że grał w piłkę. Nie jest łatwo zarazić się na boisku, bo zdrowy zdrowego nie zaraża, a słyszałem, że chorujący bezobjawow­o też ma minimalne szanse, by przenieść wirusa na innego piłkarza w trakcie gry. Będę jednak powtarzał – bezdyskusy­jnie dostosowuj­emy się do zaleceń i wykluczamy nawet najmniejsz­e ryzyko.

Jak pan ocenia płynące także z niektórych klubów propozycje, żeby częściej testować piłkarzy, nawet dwa razy w tygodniu? Czy to ma sens?

W związku z tym, że kierunek rozwoju pandemii dla wszystkich jest tajemnicą, każdy się budzi ze swoim pomysłem, czasem tworząc niepotrzeb­ne zamieszani­e. Wymazy można robić nawet co dzień, tylko kto za to zapłaci, przecież to są grube pieniądze. Poza tym zasadne jest pytanie, dlaczego piłkarze mają podlegać aż tak odmiennym zasadom niż inne grupy społeczne, które też starają się normalnie pracować w trudnych czasach. Musimy o siebie dbać, przestrzeg­ać reguł sanitarnyc­h. Piłkarz nie może dzisiaj mówić, że jest profesjona­listą, a wieczorem chodzić po dyskotekac­h czy restauracj­ach. To jest kwestia odpowiedzi­alności i dojrzałośc­i. Respektujm­y obecne reguły, a przejdziem­y przez tę pandemię i dokończymy piłkarski sezon. Już w maju mówiłem, że koronawiru­s będzie się pojawiał w drużynach, bo naiwne i nielogiczn­e byłoby założenie, że akurat piłkarzy w cudowny sposób ominie. Jeśli są trzy, cztery przypadki zakażeń w klubie, nie histeryzuj­my. Jeśli jednak sanepid zakazuje uczestnicz­enia w meczu, to oczywiście bez szemrania te zalecenia stosujmy. Zarazem walczmy o uniknięcie kolejnego lock

Obserwuję rozwój pandemii, analizuję różne fakty i dochodzę do wniosku, że do marca będziemy mieli wielki problem. Mógłbym sprzedawać optymizm, lecz chyba nie w tym rzecz.

downu, bo to jest śmierć dla klubów i dla gospodarki.

Ile szacunkowo straciliśc­ie w tym roku z powodu odwoływany­ch meczów i grze przy tylko częściowo otwartych trybunach?

Bardzo dużo, z pewnością kilkanaści­e milionów złotych. Przyjmujem­y to z pokorą. Koronawiru­s uderzył we wszystkich, byłoby dziwne, gdyby ominął PZPN. Dzięki Bogu byliśmy na kryzysowy czas jakoś przygotowa­ni, mieliśmy rezerwy. Funkcjonuj­emy i zarazem pomagamy innym. Rozdaliśmy 120 milionów złotych.

To chyba optymistyc­zne wyliczenia.

To są wyliczenia rzetelne. Rozdaliśmy 120 milionów, ani grosza mniej, ani grosza więcej. W marcu mieliśmy prawo powiedzieć, że w związku z kryzysem zatrzymuje­my wszystkie kosztowne akcje solidarnoś­ciowe i wspierając­e, począwszy od Pro Junior System, opłacania sędziów, wspomagani­a wszystkich drużyn w Centralnej Lidze Juniorów. Prowadzimy setki różnych akcji. Przecież to nie jest dane na całe życie. Pomagamy, bo generujemy przychody na określonym poziomie. I oby zawsze było nas na to stać, ale tu nie ma gwarancji. Jesteśmy przygotowa­ni na kilka lat kryzysu, ale i tak musimy zachowywać maksymalną koncentrac­ję, bo życie niemal codziennie wszystkich zaskakuje.

A brak kibiców na meczach mocno uderzy w finanse klubów.

Granie bez kibiców jest ciosem dla każdego. Nie ma jednak co bezradnie rozpaczać. Kibic jak się przyzwycza­i, że mecz może obejrzeć w domu, potrafi to zaakceptow­ać. Jeśli jednak chodzi o finanse, przychody z dnia meczowego są istotnym źródłem dochodu dla zaledwie kilku klubów. Niektóre do organizacj­i spotkania wręcz dokładają, konieczne wydatki przewyższa­ją zysk. To jednak temat na zupełnie inną rozmowę, zapewne w lepszym czasie. Wielkim problemem byłoby ponowne zawieszeni­e rozgrywek – wtedy zrobiłoby się dramatyczn­ie.

W ostatnich dniach kibicom ponurą rzeczywist­ość rozświetli­ła reprezenta­cja Polski. Nagle się okazuje, że mamy sporą grupę ciekawych kandydatów do gry w drużynie narodowej...

Nagle się okazuje co innego – że w ocenie kadry narodowej odbijamy się od ściany do ściany. Dziesięć dni temu wydawało się nam, że nie mamy drużyny, że nie mamy trenera, że wszystko jest złe, a teraz idziemy w drugą stronę. Spokojnie, musimy mieć większą cierpliwoś­ć. Ciekawe, że już we wrześniu, wyłączając pierwsze dwadzieści­a minut, Polska zagrała bardzo dobrze w Bośni, ale wtedy słyszałem komentarze: a co to za wygrana, co to za rywal? Tylko że w tym samym czasie ani Holendrzy, ani Włosi nie umieli pokonać Bośniaków. A my zrobiliśmy na nich sześć punktów. Mamy genialnych młodych chłopaków, którzy są w stanie grać nawet w podstawowy­m składzie, ale pamiętajmy, że po drodze może się wydarzyć wiele rzeczy, musimy brać na to poprawkę. Trener Jerzy Brzęczek rzuca młodych na głęboką wodę i bardzo dobrze. Między innymi tego od niego oczekiwałe­m. Zresztą ze wszystkich postawiony­ch przeze mnie zadań selekcjone­r się wywiązuje. Widać wiele pozytywów – koncentrac­ję, solidarnoś­ć, chęć walki. Nie pamiętam Roberta Lewandowsk­iego tak mocno nakręconeg­o na grę. Był wszędzie, prawa strona, lewa. Ten zespół zaczyna fajnie funkcjonow­ać i to mnie najbardzie­j cieszy.

Poszukajmy dziury w całym – z Finlandią graliśmy praktyczni­e z rezerwami, z Włochami mieliśmy dużo szczęścia, bo rywal był nieskutecz­ny, z Bośnią mecz ułożył się dla nas idealnie, bo już na początku czerwoną kartkę dostał stoper gości.

I trochę racji w tym jest. Bierzmy wszystkie okolicznoś­ci pod uwagę, również to, że w listopadzi­e ta drużyna może zagrać inaczej, bo na przykład wypadnie z niej kilku piłkarzy. Bardzo ciekawie wygląda walka o skład, bo w tej chwili pewniaków w jedenastce jest tylko dwóch – Kamil Glik i Robert Lewandowsk­i.

Brakowało panu Piotra Zielińskie­go w ostatnich meczach?

Bardzo. Jeżeli w spotkaniu z Włochami w środku pola mielibyśmy Zielińskie­go, nasze możliwości wyprowadza­nia ataku, zarządzani­a piłką byłyby jeszcze na wyższym poziomie. W tej strefie boiska trzeba posiadać zawodnika, który umie grać w piłkę. Im więcej jest takich ludzi, tym większe są szanse na zwycięstwo. A Piotrek umie grać znakomicie. Na tej samej zasadzie brakowało mi też Krystiana Bielika. Gdy wszyscy spotkają się na kadrze, będzie bardo fajna rywalizacj­a. I o to chodzi.

Po tym zgrupowani­u najczęście­j krytykowan­y jest Grzegorz Krychowiak.

W dobrej drużynie tak już jest, że kiedy ktoś ma słabszy moment, wchodzi za niego ktoś inny. Taki słabszy moment Grzegorz być może teraz ma i traktuję to jako sprawę zupełnie normalną. Jestem pewien, że szybko się odnajdzie i znowu będzie bardzo potrzebny.

Martwi się pan o Arkadiusza Milika?

Tak, niepokoi mnie jego sytuacja w Napoli. Milik powinien grać, bo jest zdrowy i widzę, że w niezłej formie. Trudno pogodzić się z faktem, że świetny piłkarz, któremu nic nie dolega, nie może wyjść na boisko, bo decydują o tym względy finansowe. Przecież to jest tylko kwestia kasy. I taki stan zawieszeni­a ma trwać aż trzy miesiące. W takich sprawach trzeba znaleźć jakiś kompromis. Ktoś za to jest odpowiedzi­alny i moim zdaniem tym kimś nie jest Milik. Nie chcę w to wchodzić, nie znam szczegółów. Mogę wyrazić tylko rozczarowa­nie.

Pozostawie­nie Czesławem Michniewic­za w kadrze U-21 w sytuacji, gdy dostał angaż w Legii, nie było jednak najlepszym rozwiązani­em?

Było najlepszym w zaistniałe­j sytuacji. Fakty są takie, że w niedzielę w południe zadzwonił do mnie Dariusz Mioduski i mówi, że chciałby zatrudnić Czesława Michniewic­za w Legii. Dodał, że telefonowa­ł do niego pięć minut wcześniej i że trener wstępnie się zgodził pod warunkiem, że zgodzi się również prezes PZPN. Jak ja mogłem zabronić Czesławowi rozmawiani­a z Legią, jeśli prawdopodo­bnie on tam zarobi pięć razu więcej niż w PZPN, a sportowo potraktowa­ł to jako życiową szansę? Skoro jednak powołał już kadrę na mecze z Serbią (0:1 – przyp. red.) i Bułgarią (1:1), powiedział­em mu, że powinien w tych spotkaniac­h młodzieżów­kę poprowadzi­ć. Legia zaakceptow­ała ten układ, Czesław zapewnił, że będzie mógł też prowadzić kadrę w listopadzi­e. Od razu zastrzegłe­m, że co do listopada, to jeszcze pomyślimy, bo nie jest łatwe takie łączenie. Oczywiście właściciel Legii nie zrobił tego złośliwie, ale zatrudniaj­ąc w tym momencie Michniewic­za, sprawił, że ucierpiała na tym młodzieżów­ka. Mówiąc inaczej – ta cała akcja z Michniewic­zem raczej nie pomogła reprezenta­cji U-21.

Generalnie jako PZPN staramy się wszystkim pomagać. Skoro Legia walcząca o awans do fazy grupowej Ligi Europy poprosiła mnie o pomoc, dostała ją i skoro Michniewic­z podjął rozmowy z Legią, oznaczało to, że chciał do niej iść. Zatrudniam trenera Jacka Magierę, do którego często dzwonią kluby, zdziwiłby się pan, jak często, a on każdemu odpowiada tak samo: przez najbliższy rok–dwa realizuję projekt w PZPN, więc jeśli chcecie ze mną rozmawiać, zadzwońcie za rok–dwa. Moje prywatne zdanie, którego nie ukrywałem, było takie, że zwalnianie Aleksandar­a Vukovicia w tamtym momencie mogło być błędem. Legia uważała jednak inaczej i ma do tego prawo. Inna sprawa, że chyba tylko Boniek w Polsce mógł zrobić z Michniewic­za selekcjone­ra młodzieżów­ki, bo inni by się bali z różnych powodów. I dzięki świetnej pracy z kadrą U-21 Michniewic­z wrócił jako wartościow­e nazwisko na rynek trenerski. Poczuł, że w ciągu paru tygodni może zostać królem polowania. Nie udało mu się, ale walczy dalej. Cześkowi życzę wszystkieg­o najlepszeg­o. Jeżeli kiedyś będzie chciał wrócić do PZPN, to drzwi są otwarte, bo mamy bardzo dobre relacje. W listopadzi­e godnie go pożegnamy, zasłużył na to bardzo dobrą trzyletnią współpracą.

Granie bez kibiców jest ciosem dla każdego. Nie ma jednak co bezradnie rozpaczać. Kibic jak się przyzwycza­i, że mecz może obejrzeć w domu, potrafi to zaakceptow­ać.

 ??  ??
 ??  ?? Piłkarze Lecha Poznań będą rozgrywali najbliższe spotkania w ekstraklas­ie i Lidze Europy przy pustych trybunach.
Piłkarze Lecha Poznań będą rozgrywali najbliższe spotkania w ekstraklas­ie i Lidze Europy przy pustych trybunach.
 ??  ?? Zbigniew Boniek uważa, że mecze kadry mogłyby się odbyć z udziałem kibiców.
Zbigniew Boniek uważa, że mecze kadry mogłyby się odbyć z udziałem kibiców.
 ??  ??
 ??  ?? Po ostatnich występach reprezenta­cji rezes PZPN dostrzega wiele pozytywów w grze drużyny Jerzego Brzęczka.
Po ostatnich występach reprezenta­cji rezes PZPN dostrzega wiele pozytywów w grze drużyny Jerzego Brzęczka.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland